Rozdział XVI

1.3K 50 2
                                    

Hermione'a i Draco powoli przyzwyczajali się do nowej rzeczywistości, w której musieli stworzyć zgrabną i reprezentatywną parę. Ich garderoba została do siebie dobrana, a lekcje manier były codziennością. Przez ten krótki czas zdążyli się lepiej poznać i zaakceptować swoje wady. Gazety nie dawały im spokoju, gdy tylko przekroczyli próg zamku, a każdy ich ruch był bacznie obserwowany. Oboje z utęsknieniem czekali na powrót do Hogwartu by znowu zaznać prozaicznej codzienności.

Oboje zmęczeni wsunęli się na tylną kanapę królewskiej limuzyny.
-Mam dość, padam z nóg- mruknęła księżniczka, gdy w sylwestra wracali do zamku po publicznym wystąpieniu w ministerstwie i oficjalnym ogłoszeniu daty ślubu. - Ja wiem, że mamy współpracować z Anglią ale Kingsley chyba postradał zmysły, ta ostatnia ustawa, którą próbują przeforsować to stek bzdur. Wiem, że chcą odbudować społeczeństwo i sprawić by mugolacy znów poczuli się bezpiecznie ale zapewnianie im 50% posad w ministerstwie? Nie chodzi mi o to, że to złe, ale sami tworzą nierówności społeczne. Posady nie powinno się dostawać ze względu na krew a egzaminy, no naprawdę... - zsunęła z nóg obcasy i wyciągnęła przed siebie nogi.
Ku jej zaskoczeniu Draco chwycił ją za kolana i położył sobie jej nogi na swoich, rozmasowywując zbolałe stopy dziewczyny.
-Masz rację, też uważam, że to bzdura. Jak dla mnie niech mugolaki zajmą 100%, nie ma sprawy ale pod warunkiem, że byli najlepsi. Nie musieli zwalniać wszystkich, którzy awansowali za rządów sama-wiesz-kogo, nie każdy z tych ludzi był głupi, niektórzy zasłużyli na te stanowiska. Prześpij się, za godzinę wrócimy do domu, a wieczorem czeka nas bal Sylwestrowy. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że już wracamy. Martwi mnie trochę to, że będziesz wracać w czwartki wieczorem. To będzie naprawdę męczące, musisz pogodzić sprawy królewskie ze szkołą.
-No wiem, przynajmniej niedzielę mam wolne, jeśli obiecasz siadać ze mną do zadań domowych to powinnam się wyrobić. W końcu zaczynam doceniać pracę grupową. Ah i w sprawie balu... Zaprosiła kilka osób i przekonałam babcię, żeby podzielić imprezę. Oficjalna cześć zakończy się dla nas o 24, a później przeniesiemy się do drugiej sali. Zaprosiła kilku znajomych. Wpadnie Ginny z Blaisem, oczywiście Luna i Rolf, zaprosiłam też Harrego, podobno zabierze Parkinson. Wpadną bliźniaczki Patil i Nevill z Hanną. Nie bardzo kojarzę twoich znajomych, zaprosiłam Flinta i Milicentę, z nimi się chyba trzymałeś- posłała mu uśmiech i zamknęła oczy.
-Tak, dzięki, że o tym pomyślałaś, przynajmniej jest jakaś równowaga. Po 5 ślizgonów i gryfonów, 2 krukonki i jedna puchonka- zaśmiał się cicho. - Nigdy nie myślałem, że będę się bawić w takim towarzystwie-wzruszył ramionami i okrył dziewczynę kocem, bo ewidentnie przysypiała.

Gdy dotarli do zamku zabronił ją budzić i sam chwycił ją w ramiona, odnosząc do jej komnat i układając w sypialni. Hermione'a, tak jak i on była jeszcze młoda, a jej obowiązki wyciągał ją z łóżka o bladym świcie. Gdyby nie to, że sam sporo ćwiczył, pewnie też padłby teraz zmordowany.

Późnym wieczorem zapukał do jej drzwi i aż sapnął z zachwytu, widząc ją w złotej i opinającej jej kształty kreacji. Podał jej ramię, dumny, że to właśnie on będzie towarzyszył jej dzisiejszego wieczora i zaprowadził księżniczkę do sali balowej, gdzie czekali już ważni gości. Bal był raczej sztywną imprezą, więc gdy w końcu z resztą młodych gości przenieśli się do małej sali balowej, przeaaranżowanej przez Hermionę, mogli wyciągnąć kije, które utkwiły tego wieczora w ich dolnych częściach ciała.

Dziewczyny zmieniły swoje sukienki na krótsze, a chłopcy pościągali krawaty, muchy i marynarki. W rogu sali znajdował się wspaniale zaopatrzony barek i stół z przekąskami, a po drogiej stronie były rozłożone kanapy, fotele i miękkie pufy, na środku oczywiście był parkiet, a całość została utrzymana w mocno klubowych kolorach, w szczególności za sprawą świateł.
-No, no- zagwizgał Zabini. - Twoja babka dostałaby zawału jak nic Granger--zachichotał, a reszta spiorunowala go spojrzeniem.
Dziewczyna włączyła muzykę i po zrobieniu sobie drinka zaciągnęła Ginny na parkiet. Wszyscy bawili się wspaniale, a alkohol szumiał im już w głowach. Księżniczka opadła zmęczona na kanapę, a obok niej wylądował przystojny blondyn, obejmując ją ramieniem.
-Hej, może w coś pogramy- rzuciła szatynka, a wszyscy z uśmiecham pokładli się na meblach dookoła niej.
-Co proponujesz Herm? - zapytała Ginny.
-Nie wiem, może magiczny poker, albo...
-Wiem!- wyrwał się mulat.
-Nie Zabini, tylko nie magiczna prawda, wyzwanie, to takie oklepane- Malfoy westchnął teatralnie, przywołując sobie i Hermionie po drinku.
-Tchórzysz Malfoy? - zarechotał Flint, pociągając Padmę na swoje kolana.
-Dobra, wszyscy są za? - rozejrzał się po zgromadzonych i gdy każdy przytaknął, wyciągnął różdżkę i położył ją przed sobą na stoliku, jak reszta zgromadzonych. - Niech każdy powie, gram. Dla tych co nie wiedzą... - spojrzał na swoją narzeczoną z lekko kpiącym uśmieszkiem. - Gra polega na tym, że każdy zadaje wybranej osobie pytanie, a jeśli ta nie chce na nie odpowiedzieć ciągnie zadanie ze słoika. Jeśli ktoś skłamie różdżki podświetlą się na czerwono.

Po tym wprowadzeniu każdy wypowiedział słowo startu i gra się rozpoczęła.
-Zaczynam. Bliznowaty, jak to się stało, że jesteś z Parkinson? - Hermione'a szturchnęła lekko blondyna, nie lubiła gdy obrażał jej przyjaciół.
-No to ten, gdy rozstaliśmy się z Ginny, Mcgonagall przydzieliła nas do wspólnego projektu i tak jakoś wyszło. Luna. Dlaczego wyjechałaś z Hermioną, wszyscy myśleliśmy, że Ty i Nevill, no wiesz...
-Nie czuliśmy tego samego, Nev poznał Hannę i są szczęśliwi, a ja chciałam pomóc Herm, po tym jak ją zostawiliście- westchnęła cicho. - Dobra. Blaise, od kiedy kochasz się w Ginny?
Mulat spąsowiał, a na jego ciemnej karnacji, można było dostrzec rumieniec.
-No... Odkąd Gryfiaki skopali nas na meczu, gdy była pierwszy raz ścigającą- napił się szybko, a Weasley zachichotała, calujac go w policzek. - Mili, kto Ci się podoba?
-Oślizgły gad- prychnęła i sięgnęła do słoika, po czym zaklęła szpetnie, gdy tylko odczytał wyzwanie. - Nie zrobię tego!
Parkinson wyrwała jej karteczkę i zagwizdała pod nosem.
-Ma pocałować osobę która jej się podoba, a jeśli jej tu nie ma to powiedzieć kto to- brunetka oddała kobiecie karteczkę i poklepała ją po plecach. - Dawaj, Hermione'a się nie obrazi jak pocałujesz Draco.
Milicenta westchnęła tylko smutno i wstała zawstydzona kierując się do kanapy, na której siedzieli Draco z Herm. Szatynka spięła się delikatnie i aż sapnęła ze zdumienia, gdy dziewczyna pocałowała siedząca obok nich Parvati. Gdy Mili próbowała uciec zawstydzona, ku zdumieniu wszystkich, bliźniaczka pociągnęłam ją obok siebie na siedzenie i splotła palce z jej ręką, posyłając jej słodki uśmiech.
-Odgryzę się Parkinson. Opowiedz o swojej najbardziej kompromitującej historii jaka Ci się przydażyła- na te słowa Pansy spłonęła rumiencem i spojrzała na Harrego.
-Ta stara wiedźma Pince przyłapała nas w bibliotece, gdy Harry... No wiecie no, robił mi dobrze między regałami- wszyscy wybuchnęli śmiechem, a dziewczyna zarumieniła się jeszcze bardziej.

Pytania były coraz bardziej kompromitujące, a zadania coraz głupsze, gdy w końcu Fluny zwrócił się z pytaniem do Herm czy robiła to już z Malfoyem, a jeśli tak to kto był lepszy, on czy Krum, dziewczyna aż podniosła się z oburzenia.
-No wiesz co Flint, a ja Cię tu zaprosiłam gadzie- chwyciła za słoik i wysupłała karteczkę. - Usiądź na kolanach osoby po twojej prawie i migdal się z nią przez pięć minut. Do cholerny. Kto to wymyślił?
-Pijani ślizgoni oczywiście- zaśmiał się Flint.
Szatynka trochę niezadowolona przeżuciła nogę przez kolana Malfoya i usiadła na nim okrakiem.
-Przynajmniej trafiłam na narzeczonego- burknęła, obejmując go za szyję.
-Nie marudź Granger-Malfoy wywrócił oczami i wplótł dłoń w jej włosy, zaglebiajac się w namiętny pocałunku.
Może to alkohol, albo lekko klubowa atmosfera, ale ich pieszczoty z każdą chwilą stawały się coraz mniej niewinne, aż w końcu ktoś odchrząknął tuż obok nich, a para oderwała się od siebie zawstydzona. Przy akompaniamencie smiechów, Draco obsunął jej sukienkę, która stanowczo za wysoko zawędrowała i usadził ją sobie na kolanach, nie puszczają już do końca imprezy. 

Wszczyscy spędzili tą noc w swoich sypialniach, po czym zjawili się na późne śniadanie, a w zasadzie obiad. Gdy brzuchy zostały napełnione i wszyscy się pożegnali, świstoklikami wrócili do swoich domów. Hermione'a i Draco odpoczywali wspólnie w bibliotece i pod wieczór pożegnali się ze wszystkim. Jeszcze przed świtem mieli wsiąść całą trójką do powozu i wrócić do szkoły.

Nienaruszalna dwudziestka ósemkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz