Następnego dnia kobiety wybrały się do sklepu spożywczego, gdzie miały zamiar zrobić zakupy na wyjazd. Lauren prowadziła wózek, a Camila wiernie przy nim szła, co chwila wrzucając jakieś rzeczy. Weszły na dział ze słodyczami, gdzie Cabello prawie wykupiła wszystkie żelki jakie były na regałach
-Nie chcę ci niczego żałować- Zielonooka przyglądała się jak jej dziewczyna zachłannie wrzuca do koszyka różne marki żelków- ... ale wątpię, że to wszystko zjesz
-A chcesz się założyć- dziewczyna wyciągnęła rękę do ciemnowłosej
-Nie, chyba nie
-No widzisz- sama się do siebie zaśmiała
Przeszły na kolejny dział tym razem z alkoholem, gdzie też Camila rzuciła się do regałów. Do rąk brała każdy możliwy alkohol i czytała na nim etykietę. W tym momencie Lauren miała czas na lustrowanie jej tyłka, który tak bardzo dobrze wyglądał w spódniczce, która miała na sobie. Camila wyczuwała wzrok dziewczyny na sobie, ale jej to nie przeszkadzało. Troszkę się zaczerwieniła i miała nadzieje, że tego nikt nie zauważy. W pewnym momencie usłyszała za plecami, że ktoś podchodzi do Lauren
-Przepraszam?- Lauren podniosła głowę do góry, żeby zobaczyć kto się do niej zwraca. Przed nią stała dziewczyna, była na pewno młodsza od zielonookiej, która mierzyła ją wzrokiem.
-Tak?
-Pani Lauren Jauregui?
-Tak, w czym mogę pomóc?
-Przepraszam trochę głupie pytanie, oczywiście, że to Pani-dziewczyna lekko się speszyła- Chciałabym Pani podziękować...- dziewczynie przerwała Jauregui
-Niby za co?
-Dzięki Pani książce „ Świat przeciw negatywnej energii" zmieniłam totalnie postrzeganie życia. Zachęciła mnie do tego abym przestała się nad sobą rozczulać i wzięła się w garść.- Lauren mierzyła twarz kobiety milimetr po milimetrze i dopiero zauważyła, że dziewczyna ma rurkę do oddychania w nosie, a z tylu plecak z tlenem.- i chciałabym się spytać, czy możemy sobie zrobić razem zdjęcie?
-Tak nie ma problemu. Bardzo się cieszę, że mogę coś takiego usłyszeć, naprawdę jest to bardzo miłe- Lauren się uśmiechnęła i wzięła telefon do ręki aby zrobić wspólne zdjęcie.
-Dziękuję jeszcze raz, to ja już pójdę, dowodzenia- Lauren pomachała dziewczynie i znowu się oparła o wózek. Podeszła do niej jej dziewczyna i objęła ją.
-Przykre co nie?- Lauren westchnęła
-Troszkę
Wróciły do apartamentu, bo Lauren zrobiła się zmęczona i nie miała ochoty na więcej chodzenia. Otworzyły drzwi, gdzie już w przed pokoju leżały dwie walizki. Jedna większa od drugiej. Dziewczyny wiedziały oczywiście kto to był, popatrzyły po sobie i weszły w głąb mieszkania. Na kanapie leżały śpiące dziewczyny, wyglądały jakby spędziły ostatnie dni na podróży tu. Lauren podeszła do nich i okryła je kocem.
-A mówiłam, że do siebie wrócą- Camila usiadła na barowym stołku
-To dobrze, cieszę się ich szczęściem- lekko się uśmiechnęła do siebie. Podeszła do swojej dziewczyny i ją pocałowała.- Chciałbym aby nasz związek tak wyglądał jak u nich. One zapewne będą się kłócić, ale zawsze będą wracać i to tak do śmierci.
-Mówisz o miłości do grobowej deski?
-Dokładnie. U nas jest to troszkę przyspieszony proces, ale tez nie narzekam- zielonooka dostała mocno w ramię -ała
CZYTASZ
14 Days
FanfictionLauren, szefowa jednej z większych redakcji w kraju, napotyka dziewczynę, która pomaga jej czerpać radość z życia. Kobieta jest w zaawansowanym stadium swojej choroby, to i tak stara się żyć normalnie. Jednak nie jest to łatwe, kiedy wszystko zaczyn...