Poniedziałek

697 53 8
                                    

Lauren siedziała bez ruchu w swoim dyrektorskim fotelu z otwartą buzią. Kalkulowana wszystko w głowie, czyli, że przeniosła się wstecz jakieś pół roku .

-Jauregui?- blondynka wytrąciła ją z transu. Jednak ciemnowłosa wpatrywała się cały czas w jedne punkt

-Tydzień przed Bożym Narodzeniem-powiedziała  sama do siebie

-Zaczynasz mnie przerażać- Jeżeli przeniosła się w czasie to Camila i Normani też, chyba, że to jest jakaś inna rzeczywistość

-Jak u Normani?- zielonooka przeniosła wzrok na blondynkę, która się skrzywiła.

-Jaka Normani?

-No twoja dziewczyna- Dziewczyna zaczęła się wiercić na swoim krześle

-Laska ja nie mam żadnej dziewczyny!

-A Camila?

-Lauren, co ty masz gorączkę?- podeszła do niej i sprawdziła jej ręką temperaturę - Camila?

-No moja dziewczyna!

-Bardzo śmieszne Jauregui, chyba musisz odłożyć alkohol, bo zaczynasz bredzić

-Nie znasz ich ?

-Nie pierwsze co słyszę ich imiona- dziewczyna usiadła na bliższym fotelu i się przyglądała Lauren. Nie wyglądał za dobrze, była blada jak ściana i wręcz się telepał na tym krześle. W końcu nie wytrzymała i zwymiotowała do kubła na śmieci. - A mówiłam, żebyś wczoraj nie Piła tak dużo- i zajęła się swoimi paznokciami. Zielonooka wytarła się i popatrzyła się beznamiętnie na blondynkę. O co chodzi ciagle zastanawiała się. - Coś jeszcze chcesz się wypytać, czy mogę iść pracować ?

-Tak, możesz iść

-A ja serio Lauren mówiłam o tym odstawieniu- ciemnowłosa pokazała środkowy palec w stronę młodszej. - Też ciebie kocham- wyszła z biura

Lauren została sama w pomieszczeniu i jeszcze bardziej miała mętlik w głowie niż wcześniej. Jeżeli Dinah nie zna ani Normani, ani Camili, to czy ona je zna? I w ogóle dlaczego tak jest? Weszła w swój telefon i sprawdziła szybko w kontaktach , czy ma zapisaną Mani. Znalazła, jedyne co ją zdziwiło to dlaczego ostatnie połączenie było wykonane prawie dwa lata temu. Było to bardzo dziwne, przecież ona była jej lekarzem i musza się kontaktować na bierząco w sprawie choroby. W tym momencie Lauren zrobiła ogromne oczy, a może ona nie jest chora? Przecież D by jej nie wypominała picia, wiedząc, że jest chora. Postanowiła wykonać telefon do ciemnoskórej. Usłyszała dwa sygnały i usłyszała charakterystyczny głos

-Hallo, Lauren?

-Mani nawet nie wiesz jak dobrze ciebie słyszeć - dziewczyna wręcz wykrzyczała to

-No ciebie też dobrze słyszeć. Powiedz mi w jakiej sprawie dzwonisz, czegoś potrzebujesz coś się stało- dziewczyna mówiła to w bardzo ironiczny sposób

-Dzwonię od tak, spytać się jak się masz i czy chcesz się spotkać ?

-Serio Lauren? Aktualnie pracuję i mam masę obowiązków, nie mam teraz zbytnio czasu na jakieś bzdury!

-Nasza przyjaźń, to bzdura ?

-Tak i to ogromna

-Dlaczego?

-Mam ci przypomnieć ! Pozwól, że zacytuje- dziewczyna odchrząknęła- Mani nie możemy być razem, bo ja kocham ciebie jako przyjaciółkę, a nie jako kogoś więcej. Jeżeli ci to nie pasuje, to możesz spadać!- Lauren zrobiła wielkie oczy

-Odrzuciłam ciebie

-Jakbyś nie wiedziała, wiesz co muszę kończyć

-Mani proszę spotkajmy się dzisiaj, proszę - w słuchawce nikt nic nie odpowiadał. Po dłuższej przerwie

14 DaysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz