Poniedziałek // Wtorek

674 51 4
                                    

-Chyba troszkę przesadziłaś z alkoholem Laur- Mani po wysłuchaniu, jakże bujnej historii ciemnowłosej, podniosła wysoko brwi do góry ku zdziwieniu

-Ale Mani to jest prawda !!!

-Nie Lauren, nie jest !!

-Nie mam bladego pojęcia jak mogę ci to udowodnić, że to wszystko miało miejsce- dziewczyna wstała z krzesła i zaczęła nerwowo chodzić po pomieszczeniu

-Przepraszam, ale ja i tak w to nie uwierzę - ciemnoskóra zeszła z stołka kuchennego i zaczęła zbierać swoje rzeczy- jeżeli to wszystko co chciałaś mi powiedzieć, to ja już sobie pójdę

-Chwila, Chwila!!!

-Jauregui naprawdę nie mam czasu na jakieś bzdury, miło ciebie było widzieć, ale muszę iść- na schodach stała Selena, która przypatrywał się całej sytuacji - Gomez opiekuj się ją- popatrzyła się wymownie na dziewczynę

-Trzymaj się Kordei- pomachała jej na dowodzenia, po czym poszła zablokować drzwi od windy na noc. Lauren cały czas chodziła tam i z powrotem. Obgryzała paznokcie i co chwila w coś niechcący uderzała.

-Kochanie, co się dzieje? -Lauren nie wytrzymała i zrzuciła wazon z  kwiatami. Selena się wystraszyła i odskoczyła wręcz w kont pokoju. Była przerażona zachowaniem swojej dziewczyny, która pierwszy raz tak się zachowywała.

-O mój Boże przepraszam- Lauren się opamiętała i zauważyła wystraszenie w oczach dziewczyny- mam jakiś problem z opanowanie się dzisiaj. Nie mogę się skupić, ani nic zrobić, bo ciągle myślę o tym wszystkim

-O wszystkim, co masz na myśli ?

-Wybacz, ale nie uwierzysz w to, co chcę udowodnić

-Pozwól mi to ocenić, czy uwierzę, czy nie, dobrze?- zielonooka została pozytywnie zaskoczona zachowaniem swojej dziewczyny. Nie myślała, że napalona kobieta z holu też jest osobą, która się martwi o nią.

-Naprawdę chcesz? Chyba słyszałaś, że to są jakieś bzdury, więc Nom....

-Daj mi się pójść się  wymyć i porozmawiamy, a ty posprzątaj tutaj, ok?- Gomez ciepło się uśmiechnęła do ciemnowłosej

-Ok- dziewczyna odwzajemniła uśmiech

-To widzimy się za 15 minut - Jauregui pokiwała głową

Selena poszła na górę, a Lauren zaczęła sprzątać wszystko, co zniszczyła. Starała się wymyślać jakieś dobre argumenty, które przekonają niektóre osoby, ale było bardzo trudno wymyślać jakiekolwiek. Sama nie wiedziałam w jaki inny sposób może cokolwiek udowodnić.

Mniej więcej po 15 minutach Selena i Jauregui siedziały na łóżku w swojej ogromnej sypialni.
Siedziały po turecku na przeciwko siebie. Lauren zaczęła streszczać wszystko, to co się stało przez ostatnie dwa tygodnie jej życia. Starsza siedziała i cierpliwie wszystko wysłuchiwała, co miała do powiedzenia dziewczyna. Chwile później Lauren skończyła historię.

-No i powiedz, że wierzysz w to - powiedziała z przekąsem

-Chciałabym, ale to brzmi jak koszmar, a nie rzeczywistość Słońce

-Nawet jak ci powiem, że nie znam ciebie i nie pamiętam jak się spotkaliśmy i jak do tego doszło. Jedyne co ogarniam, to dzisiejszy dzień i tylko to. Nawet nie wiedziałam, że Normani się we mnie kochała i się teraz nie odzywamy do siebie.

-Nie pamiętasz jak się poznaliśmy ?

-Nic, a nic!

-Jak mają na imię moi rodzice?

14 DaysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz