3 Day

950 64 6
                                    

W samochodzie panowała dość oziębła atmosfera. Na tylnim siedzeniu Normani okładała zimnym kompresem pół przytomną Lauren, jak nie pół żywą. Ciemnowłosa cały czas była blada i miała przymknięte oczy. Normani nawet się wydawało, że miała przez chwile gorączkę. Jej ukochana siedząca z przodu wpatrywała się w budynki za oknem, za to Camila starała się skupić na jeździe, ale nie mogła, bo w lusterku widziała swoją nieprzytomną szefową.Na dodatek jeszcze odczuwała wpływ alkoholu, który jeszcze płynął w jej krwioobiegu. Blondynka to zauważyła i złapała za rękę dziewczyny. Nic nie musiała mówić żeby obydwie wiedziały co miała na myśli SPOKOJNIE. W końcu padło pytanie

-Gdzie dokładnie mam jechać?

-Central Park West- w tym samym czasie powiedziała ciemnoskóra i blondynka. Aż musiała się obrócić w stron swojej dziewczyny. Na twarzy kobiety malowało się zakłopotanie. W tym samym czasie Lauren zwymiotowała. Camila otworzyła wszystkie okna w aucie.- Można szybciej?

Brunetka lekko przyśpieszyła i skręciła w lewo, już prawie były na miejscu. Chwilę później kobiety wniosły ją do jej mieszkania.

-Ja ją wezmę- oświadczyła ciemnoskóra. Wzięła ją na ręce i poszła w stronę łazienki. Tam dokręciła zimną wodę i usadziła nieprzytomną pod prysznicem, a sama usiadła w kącie łazienki. W tym czasie Dinah wyciągała szklanki na picie

-Chcesz coś do picia?

-Nie dziękuję, ja chyba już pójdę

-Chcesz mnie zostawić w moje urodziny- dziewczyna zrobiła znowu minę zbitego pieska- Plosę

-Ale Dinah...

-Nie ma ALE widzisz, że nawet moja dziewczyna o  mnie zapomniała- Camili zrobiło się przykro. Nikt nie powinien spędzać swoich urodzin samemu. Z jednej strony nie chciała nadużywać gościnności swojej szefowej(która była nie przytomna), a z drugiej strony Dinah, to jej przyjaciółka. Przyjaciół się nie zostawia, a szczególnie kiedy są w potrzebie.

-Jesteś mi dłużna , wiesz?

-AAAAAAA dziękuję, a teraz za mną - złapała za rękę ciemnooką i pociągnęła w stronę salonu. Pod telewizorem znajdowała się ogromna komoda. Otworzyła jedną z drzwiczek i ukazało im się jedna z większych kolekcji alkoholów. Co najdziwniejsze wszystkie był nie otwarte. Dinah przeleciała szybko wzrokiem po etykieta- znalazłam- oświadczyła. Następnie wróciły do kuchni gdzie już czekały puste lamki czekające na wypełnienie. Camila przypatrywała się jak dziewczyna otwiera butelkę dość nietaniego alkoholu i wlewa do szkła. Podała kobiecie alkohol i się stuknęły. Znowu udały się do salonu gdzie tam się rozłożyły na dużej kanapie. Leżały tak w ciszy i  w ciemności, sącząc swoje napoje. 

-Myślisz, że wyjdzie z tego?

-Na pewno, Lauren to twarda sztuka tak łatwo się nie podda.

-Dobrze, że jest w dobrych rękach

-Tsssssa- westchnęła blondynka- szkoda, że te dobre ręce bardziej dbają o swoją przyjaciółkę niż o swoją dziewczynę. Czasami mi się wydaje ,że to ja jestem na doklejkę. Wiesz Lauren jest święta w oczach Normani i kropka. - dziewczyna lekko się uniosła- Przepraszam, że ci się wylewam, ale musiałam.

-Spokojnie D. Na pewno tak nie jest.

-Chciałabym- w tym momencie przyszła ciemnoskóra.

-Możemy się zamienić? Jestem trochę zmęczona i chciałabym pójść się położyć .

-Tak, oczywiście- odpowiedziała wyprostowana Dinah, która wstawała z kanapy jednocześnie zerując lampkę.

-D ty zostań ,ja pójdę się nią zajmę.-odwróciła się w stronę kobiety, a ona ją zmierzyła wzrokiem-Jakieś wskazówki- skierowała się w stronę Kordei

14 DaysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz