Z samego rana w mieszkaniu Camili i Shawna można było usłyszeć dzwonek domofonu, który bardzo, ale to bardzo wkurzał rozdrażnioną brunetkę. Po wczorajszym jeszcze nie mogła się podnieść psychicznie. W głębi duszy miała nadzieję, że ktoś wyłączy i wpuści zapewne listonosza do klatki schodowej. Zwlekła się z łóżka i zbiegła szybko na dół do drzwi i akurat przestał dzwonić domofon, dziewczyna beznamiętnie się odwróciła od drzwi i już mała iść w stronę swojego łóżka, kiedy znowu zadzwonił. Tym razem ktoś się dobijał do drzwi, szybko podeszła i była skłonna zabić osobę, która przeszkadza jej w użalaniu się nad swoim losem. Jednak się zdziwiła, jak otworzyła drzwi, a w nich stała zielonooka. Zmierzyła ją kilka razy i zmrużyła oczy, aby zobaczyć, czy nie ma zwidów.
-Czemu nie odpisałaś mi na smsy?- czyli to nie są zwidy. Camila nerwowo zaczęła się bawić swoimi włosami
-Zapomniałam, przepraszam- wręcz wyszeptała , tak aby Lauren ledwo co usłyszała
-Martwiłam się, że coś ci się stało! Wysłałam chyba z pięćdziesiąt wiadomości do ciebie!
-Przepraszam, miałam wczoraj spięcie z Shawnem i jego rodzicami- powiedziała to jeszcze ciszej niż poprzednie słowa- w mgnieniu oka Lauren i jej zachowanie się zmieniło z wkurzonej na przejętą, tym co się stało dziewczynie
-Aha- podrapała się za karkiem- nie wiedziałam- zielonookiej zrobiło się głupio, za to, że prawie skrzyczała dziewczynę, która rzeczywiście wygląda na zmartwioną czymś- Chcesz może porozmawiać o tym?- Camila nie odpowiedziała, tylko gestem ręki zaprosiła kobietę do środka mieszkania.
-Nie musisz ściągać butów i tak będę jeszcze sprzątać, przed pewnie wspólnym obiadem z rodzicami Shawna - wzruszyła ramionami i podeszła do kuchennej wysepki- Chcesz wody, kawy, herbaty?
-Może być herbata
-Ok- Kiedy Camila przygotowywała herbatę dla dziewczyna, ta oglądała całe mieszkanie, a także od czasu do czasu jej właścicielkę
-Macie ładny apartament
-Dziękuję, wynajmujemy go na dłuższy czas, a przynajmniej mamy taki plan.
-Czy mogę zobaczyć antresolę ?
-Oczywiście, tylko się przygotuj na syf, ok?
-Nie przeszkadza mi to- ciemnowłosa weszła po schodach i zobaczyła ogromne łóżko, które było rozwalone po całości. Kołdra była na podłodze, jedna poduszka była cała w makijażu, a w ścianie było widoczne wgniecenie najprawdopodobniej po telefonie, który leżał w kawałkach na podłodze. Podeszła do niego i wzięła tylną obudowę w rękę, chwila popatrzyła się na rozwaloną rzecz, a następnie odłożyła na miejsce, gdzie wcześniej spoczywało. Po oględzinach zeszła do kuchni, gdzie już czekał na nią kubek z herbatą, a latynoska siedziała w bezruchu na jednym z barowych krzesełek. Wpatrywała się w przejeżdżające auta, które wyglądały jak małe samochodziki z tej wysokości. - O czym tak myślisz?- wyrwała dziewczynę z transu
-Wiesz co ? Życie jest bez sensu- za pauzowała w tym momencie, aby się nie rozpłakać. Zielonooka przypatrywała się profilowi dziewczyny- Wczoraj rodzice Shawna zaproponowali szybki ślub, którego ja jeszcze nie chcę, bo po co mi teraz ślub?
-A co na to Shawn?
-On też chce tego ślubu i chce mnie przekonać do niego...
-... ale ty go nie chcesz, to w czym problem?
-W tym, że jego rodzice nalegają i to wszystko tak naprawdę, bo wiesz bardzo nas wspierali i teraz chyba chcą coś w stylu jak zapłata za to, w formie ślubu
CZYTASZ
14 Days
FanfictionLauren, szefowa jednej z większych redakcji w kraju, napotyka dziewczynę, która pomaga jej czerpać radość z życia. Kobieta jest w zaawansowanym stadium swojej choroby, to i tak stara się żyć normalnie. Jednak nie jest to łatwe, kiedy wszystko zaczyn...