Czwartek

584 48 17
                                    

Lauren już odpięła pasy i chciała wysiąść z auta, ale przeszkodziła jej w tym Normani, która zblokowała wszystkie drzwi jednym przyciskiem. Zielonooka szarpała za klamkę, ale nie udało jej się pokonać blokady

-Normani wypuść mnie stąd!!!!- krzyczała kobieta

-Nie Lauren- powiedziała stanowczo- Nie myślisz, że to nie jest dobry pomysł, bo jesteś troszkę podbita? Uwierz, gdybyś to zrobiła to byś tego żałowała wcześniej, czy później.

-Puść ją jeśli chce - wtrąciła się blondynka 

-Dinah nie pomagasz- powiedziała spokojnym głosem ciemnoskóra- Zrozumcie obie, że Lauren nie powinna tego zrobić teraz, proponuję, aby poczekała jeszcze chwilę

-Za chwilę to jej wybranka weźmie ślub i będzie po ptakach- blondynka z zrezygnowaniem oparła się o fotel, co poczyniła też zielonooka. Nawet w tym samym czasie wzięły głęboki wdech i wydech

-Nie podoba mi się to wszystko- westchnęła ciemnowłosa

-Wiem słońce, że może nie jesteś teraz w najkorzystniejszej sytuacji, ale naprawdę musisz się zastanowić na trzeźwo, czego chcesz. Czy chcesz komuś zrujnować życie dla własnego dobra, czy patrzeć jak osoba, która kochasz jest szczęśliwa, ale

-Ale ja nie będę

-Może i będziesz, ale musiałabyś się zadowolić czyimś szczęściem. 

-Nie lepiej mi będzie skoczyć z mostu- głupkowato się uśmiechnęła, co spowodowało uśmiech u kobiet

-Nawet o tym nie myśl- Normani przytuliła się do niej, a Dinah dołączyła 

-Cieszę się, że was mam, naprawdę- wyszeptała

-Dobra to się przesiadaj, ja prowadzę- Dinah zatarła ręce na jazdę szybkim autem

-Wolałabym nie, ale chyba nie mamy wyboru- powiedziała zielonooka, która z niechęcią się przesiadała na miejsce pasażera. Kiedy już zasiadła na honorowy miejscu, zorientowała się, że coś tutaj nie gra- Dziewczyny? 

-Tak- odpowiedziały jednocześnie

-Wytłumaczycie mi, co robiłyście na mieście razem- w tym momencie Normani zakryła się bardziej swoim płaszczem, a Dinah zaczęła się wiercić na siedzeniu-Randka?

-Eeeeee to jest, tak jakby mmmmm- jąkała się bardzo Dinah- wyszłyśmy jako nowe znajome- Normani się na nią popatrzyła, jakby chciała ją zabić

-Myślałam, że byłyśmy na randce- powiedziała pod nosem, ale wystarczająco głośno, że Lauren usłyszała

-Randka?- popatrzyła się podejrzliwie na obie kobiety

-No nazwijmy to tak...- Dinah chciała wyjść z tej niekomfortowej sytuacji, ale Normani jej przerwała

-Tak Dinah byłyśmy na randce i jeżeli chcesz, aby to jakoś dalej szło, to radzę ci abyś się do tego przyznawała- powiedziała już lekko wkurzona kobieta 

-Tak to była randka

-Ulala - tylko tyle skomentowała zielonooka


W tym czasie kiedy kobiety były w samochodzie, to Camila siedziała w oknie z książką w ręku i się zastanawiała nad tym wszystkim co się dzieje. Za kilka minut mają przyjść jej teściowie na obiad na którym, mają wszystko obgadać na temat ślubu. Shawn jeszcze nie wrócił z jakiś małych zakupów ze swoimi znajomymi, więc siedziała sama w domu . Miała już wszystko wysprzątane, ugotowane i wyszykowane na przybycie gości, ale szczerze wolałaby teraz wyjść z mieszkania i pójść na spacer w świątecznej pogodzie. Nie miała ochoty słuchać, co powinna zrobić, a czego nie od ludzi, którzy nie powinni kierować jej życiem. Po chwili siedzenia w ciszy usłyszała dzwonek do drzwi, niechętnie wstała z swojego miejsca i poszła otworzyć drzwi. W wejściu ukazali się rodzice Shawna z kilkoma torbami w rękach.

14 DaysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz