everything is great, everything is fucking great

14.6K 395 486
                                    

i macie pierwszy rozdział zapowiedzianego ff które jest chyba najdłuższym jakie w życiu napisałam, najbardziej przepełnionym smutem, angstem i slow burnem

i muszę przyznać, że chyba ostatnim, jakie tu wstawię :(

zaczynam bardziej intensywny okres swojego życia i, jak bardzo kocham pisać, tak na dłuższą metę zajmuje to za dużo czasu. nie spodziewajcie się już takich pełnoprawnych fanfików po tym tasiemcu, ale spokojnie, pewnie będę wstawiać one shoty lub króciutkie opowiadanka do kilku rozdziałów, nic tak skomplikowanego, jak ta historia

mam nadzieję, że umilę wam trochę rok szkolny tym czymś, piszę to od wielu miesięcy i dopiero zbliżam się do końca

postaram się wstawiać co tydzień, pewnie koło weekendu, klasycznie

enjoy folks i love you all

===

Problem nie polegał na tym, że Dean lubił się pieprzyć, ale na tym, że lubił się pieprzyć z niewłaściwymi osobami.

Dla małego porównania:

Jo, kelnerka z jego ulubionego baru: właściwa. Zawsze chętna, zapewniała dobre wspomnienia i była przyjemna w obyciu do tego stopnia, że Dean lubił z nią przebywać również bez elementu wspomnianego pieprzenia się. Dyskretna, wyrozumiała i profesjonalna-książkowy przykład właściwej znajomej do łóżka.

Charlotte, dziewczyna z klasy równoległej: niewłaściwa. Seks był dobry, ale rzadko swobodny-dziewczyna miała zbyt długi język i lubiła rozpuszczać ploteczki. Dean nie czuł się przy niej, jakby mógł cieszyć się doznaniami w pełni, a już na pewno nie mógł proponować urozmaiceń, które tamta uznałaby za dziwaczne. Opcja na zdesperowane dni.

Theo Williams, kapitan szkolnej drużyny baseballowej: właściwy. Kryptogej, przerażony myślą, że ktoś mógłby się dowiedzieć o jego orientacji, zwłaszcza na jego pozycji. Kiedy nie szwendał się po szkole ze swoją dziewczyną-przykrywką, cheerleaderką, bzykał się z Deanem w męskiej szatni. Skurczybyk był cholernie przystojny i chojnie obdarzony przez naturę, więc sytuacja była podwójnie wygrana dla blondyna.

Andy, współpracownik z marketu przy rynku, w którym Dean pracował: niewłaściwy. Andy był słodki i niezręczny, inteligentny i nieco skryty. Był on facetem, który uświadomił Deana w tym, jak pozory mogą mylić-rzadko która dziewczyna spojrzała na Andy'ego dwa razy, głównie przez to, jak nieśmiały potrafił być, a już naprawdę wszystkie nie miały pojęcia, co traciły. Andy był po prostu ZAJEBISTY w łóżku. Byli w tym samym wieku, ale szatyn uczył się w prywatnej szkole za miastem: tu pojawiał się pierwszy problem. Mogli robić to tylko w pracy.

Dean nie był złym pracownikiem-czasami się lenił, ale zawsze robił to, co do niego należało. Dlatego nie korzystał z płatnych ośmiu godzin, gdy umawiali się z Andy'm na spotkanie na uboczu: czekał, aż nastanie jego przerwa na lunch. Uważał to nawet za szlachetne: przychodził do pracy, już napalony, ale cierpliwie czekał, aż będzie miał te swoje magiczne pół godziny, zamiast znikać zza kasy, gdy akurat nie będzie klientów. Czasami chełpił się przed samym sobą swoją wytrwałością w tym temacie.

Tak więc, układ z Andy'm nie był zły-seks był cudowny, a przy okazji nie robił nic, z czego szef miałby być niezadowolony. Dlaczego więc NIE był on właściwą osobą na jego liście?

Był synem właściciela.

A właściciel bardzo, bardzo się wkurwił, gdy znalazł swojego "idealnego" synka w grzesznym akcie gejowskiej kopulacji, w ciasnej łazience dla pracowników swojego sklepu.

Chłopcy W Moim Wieku || bxb, sugar daddyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz