W pewnym momencie roku czas tracił na znaczeniu.
Pamiętał, gdy rozróżniał jeszcze tygodnie w trakcie Świąt Bożego Narodzenia, pamiętał Sylwester i czas do swoich urodzin, ale później? Jeden długi, beznamiętny ciąg dni. Wielkanoc jakkolwiek odgradzała jeden przedział od drugiego, ale była dopiero za kilka dni, więc wciąż nie był pewien co do miesiąca, gdy ktoś pytał go o datę.
Wciąż był z Roy'em, to wiedział na pewno-kwestionował ich związek po akcji w łazience, ale kolejnego dnia chłopak go przeprosił i zachował się przy tym tak słodko, że nie mógł od razu go skreślić. Bądź co bądź, dalej był w nim zauroczony.
Chociaż musiał przyznać, że do najbystrzejszych nie należał, skoro jeszcze nie zorientował się, że Dean sypia z kimś innym.
Nie zaliczał tego do zdrady, chociaż może powinien-pracował dla Casa, przynajmniej to wciąż sobie wmawiał, więc nie sądził, by się to liczyło. Mógł mieć nieco zamglony obraz, bo przez ostatnie lata sypiał z kilkoma osobami naraz, ale, póki nic się nie działo, czerpał z tej sytuacji ile mógł.
No właśnie, póki nic się nie działo-bo nie działo się absolutnie, kurwa, nic ciekawego.
Seks był dobry, niektóre z tych związkowych pierdół były w porządku i dalej uważał, że Roy był całkiem fajny, jeśli mógł to tak nazwać-ale po głębszym poznaniu wszystko zaczynało blednąć, a on łapał się na tym, że chłopak zwyczajnie go irytował.
Nie miał problemu z tym, że głównie chciał się pieprzyć, nie miał problemu z tym, że tak naprawdę Roy nie miał żadnych określonych zainteresowań, ale, do chuja, zaczynał się nudzić. Czuł się przy tym jak najgorszy skurwiel, ale tak było, nie mógł się dłużej oszukiwać.
Byli kilka razy na mieście, Roy uczył go jeździć na deskorolce na parkingu supermarketu i, chociaż na początku było to ciekawe przeżycie, pełne słodkiego dotyku, pocałunków i śmiechu, tak bardzo szybko zmieniło się w poirytowanie sobą nawzajem. Roy wkurzał się, że Deanowi nie szło, a Dean wkurzał się, że Roy był niecierpliwy i w końcu poszli do Mathiasa, korzystając z tego, że rodzice bruneta często wychodzili i pieprząc się na zgodę.
Bywał u Roy'a całkiem często, jeśli miał być szczery. Nie zapraszał go do nich, nie chciał, nie czuł, że tego potrzebuje-nie tak, jak wtedy, z Casem-ale nie robili nic interesującego. Ich związek opierał się na seksie i tych krótkich momentach po, gdy chłopak palił sam skręta i gładził go palcami po włosach. No i, oczywiście, szkole.
Kurwa, szkoła była najgorsza.
Musiał mieć go na głowie osiem godzin dziennie, praktycznie bez przerwy-na początku to lubił, kochał wręcz to, że nie musieli się rozdzielać, ale na początku Roy był ciekawszy. Nie czuł się dobrze tak chamsko go oceniając, ale musiał żyć w zgodzie z własnym sumieniem, wtedy mieli więcej wspólnych tematów, to było jak powiew świeżego powietrza w pokoju nastolatka, który od dwóch tygodni nie wychodził na zewnątrz, chyba, że musiał do toalety. Ten powiew bywał przyjemny, ale niezbyt długotrwały.
Nie był idiotą, wiedział, jak działały związki-nie zawsze było ekscytująco, jak na początku, nie zawsze były fajerwerki i silne emocje, ale, kurwa, naprawdę się nudził. Byli razem trzy miesiące, a on od miesiąca czuł, że coś mu nie pasuje. Jeśli nie dwóch.
Gdyby zawsze trzymał się swoich zasad nieangażowania się, wszystko byłoby dobrze-nie musiałby się nad tym gównem zastanawiać, wciąż od czasu do czasu sypiając z chłopakiem, ale nieeee, musiał się wjebać. Potrzebował czegoś, co odwróciłoby jego uwagę od Casa i znalazł, zauroczył się na moment, naprawdę czuł się z Mathiasem zajebiście, a teraz? Same problemy. Miał jakiś powód, dla których nie wiązał się z ludźmi, zwłaszcza w swoim wieku, ZWŁASZCZA z chłopakami, ale pozwolił dupie myśleć za głowę i ma. Zachciało mu się kutasa ślicznego, nastoletniego chłopca i musi zmierzyć się z konsekwencjami.
CZYTASZ
Chłopcy W Moim Wieku || bxb, sugar daddy
FanfictionKiedy osiemnastoletni, pozbawiony pracy Dean Winchester musi szybko znaleźć sposób na zarobienie pieniędzy na utrzymanie brata, a los podrzuca mu pod nos miejscowego bogacza, o dekadę starszego od niego aktora, Castiela Novaka, nie waha się ani chwi...