strong enough to get it wrong in front of all these people

2.9K 176 98
                                    

Kiedy już się pozbędzie wszystkich tych pieprzonych barier, lęków, uprzedzeń i złych nawyków, okazuje się, że bycie razem tak naprawdę jest banalnie proste.

Jeśli jesteś z dobrą osobą, przez którą nie płaczesz codziennie wieczorem, która o ciebie dba i z tobą rozmawia, zamiast kazać ci się wszystkiego domyślać jak jebany przedszkolak.

Wtedy to już naprawdę było łatwo.

Pomijając fakt, że miałeś dziewiętnaście lat i młodszego brata na wychowaniu.

To trochę utrudniało sprawę.

Nie wprowadzili się do Castiela, dość sprawnie zgadzając się, że na razie nie ma to sensu. Sam i tak przyjął wiadomość o ich związku jak zapowiedź wojny nuklearnej, dorzucając-oczywiście-swoje pieprzone "a nie mówiłem?". Nie ufał Casowi, ani trochę i wciąż uważał, że Dean postępuje cholernie nierozsądnie, bo upierał się jeszcze kilka miesięcy temu, że nigdy się w brunecie nie zakocha, a teraz odpierdalali takie rzeczy-szczęśliwie, nie miał zbyt wielkiego prawa głosu w tej sprawie. Zostali u siebie, by nie komplikować wszystkiego jeszcze bardziej, zwłaszcza, że dopiero zaczynali.

Dean musiał się...przyzwyczaić.

Czasami wciąż się zapominał, czuł, jakby dalej dla Castiela jedynie pracował, a brunet musiał mu przypominać, że tak nie jest-nie było to aż takie trudne, bo nie uprawiali seksu.

Minęły dwa tygodnie, a oni nie uprawiali seksu.

I nawet się na to nie zapowiadało.

Po dziewięciu miesiącach robienia tego prawie codziennie, z małymi dniami przerwy, blondyn czuł się nie na miejscu, gdy nic się nie działo. Jeszcze gorzej, że był tego przyczyną, a nie mógł nic zrobić.

Kiedy szok i otępienie minęło, kiedy przestał pracować w burdelu i mógł odpocząć, zdał sobie sprawę, jak bardzo go tam zniszczyli.

Nie mógł spać już wcześniej, zanim zadzwonił tamtej nocy do Casa-sądził, że to przemęczenie, ale teraz, gdy nie miał nic do roboty, dalej godzinami leżał w łóżku, nie potrafiąc zmrużyć oka. Nocował u Novaka ile mógł, dwie, trzy noce w tygodniu, ale nawet on niezbyt pomagał. Było lepiej, kiedy spał obok niego, ale nie sprawiał, że Dean zasypiał równie szybko.

Nie miał pełnej kontroli nad własnym ciałem. Wzdrygał się delikatnie, gdy nie widział, że Cas zamierza go dotknąć, chociażby w ramię, położyć dłoń na plecach-i czuł się z tym jak najgorszy chuj, bo Castiel nigdy go nie skrzywdził, a on zachowywał się, jakby tak było. Przepraszał za każdym razem, chociaż nie miał na to wpływu i umykały mu zapewnienia bruneta o tym, że nic się nie stało, bo był zbyt zajęty przeklinaniem na siebie w głowie.

Nie umiał się skoncentrować.

Wcześniej zdarzało mu się dysocjować, ale nie w takim stopniu, nie bez szczególnego powodu. Cas coś do niego mówił, a on gapił się w jeden punkt, w ścianę, róg stolika, własne dłonie, dopóki ten nie zadał pytania i nie zorientował się, że go nie słucha.

Może bycie razem tylko jemu wydawało się łatwe, bo Novak miał nieco przejebane.

Był cierpliwy, powtarzał się, ostrożnie planował każdy ruch i słowo, upewniał się, czy Dean zgadza się na to, co akurat robił w jego zakresie, ale nic się nie poprawiało, za to Winchester coraz bardziej się denerwował.

I miał pieprzone zaburzenia erekcji.

Nigdy nie miał z tym problemów, był jeszcze bardzo młody-dostawał jej rano, jak wszyscy, czasem pod prysznicem, szybko się podniecał i umiał się kontrolować, a teraz nie potrafił nawet wymyślić niczego, co miałoby sprawić, że miałby ochotę na cokolwiek związanego z seksem. To była jedna rzecz, która zawsze go uszczęśliwiała, jego sposób na przeżycie w tym pierdolonym stresie, a teraz mu to odebrano i nawet nie kojarzył tego z przyjemnością.

Chłopcy W Moim Wieku || bxb, sugar daddyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz