and i know that you're scared because i'm so open

3.7K 218 194
                                    

Kapitan Holt był jebaną ikoną i nikt nie mógł stwierdzić inaczej. Czarny gej policjant, który zaczynał w latach 80' i zajebiście sobie poradził. I miał zajebistego męża. I psa. Cheddar był świetny.

Gdyby Dean zgodził się na psa, kupiliby sobie takiego i nazwali Cheddar, Sam by o to zadbał. Albo białego husky'iego, którego nazwaliby Ghost. Albo tego z Jestem Legendą. Chociaż nie, tego to może nie.

Robił matmę na stoliku kawowym, jednym okiem oglądając Brooklyn 99-miał podzielną uwagę, zaskakująco, jak na faceta-gdy drzwi kliknęły cicho, otwarte ręką, która doskonale wiedziała, jakiego nacisku należy użyć. Dean wrócił-nie musiał nawet patrzeć w stronę wejścia, by to wiedzieć.

-You're not Cheddar.-Holt odezwał się oburzony z telewizora.-You're just some common bitch!

-Czemu nie zamknąłeś się na klucz?-blondyn zatrzasnął drzwi z powrotem, przekręcając zamek antywłamaniowy. Sam zakończył zadanie i zamknął zeszyt.

-Mówiłeś, że wrócisz wieczorem.

-Taki był plan.-Dean ściągnął buty, wzdychając porządnie.-Ale jestem teraz. Co robisz?

Sam w końcu pozbierał książki na kupkę i spojrzał na brata, który właśnie odwiesił kurtkę: momentalnie spoważniał, siadając bardziej przodem w stronę drzwi.

-To jego?

Zielonooki spojrzał w dół, na sweter Castiela, który wciąż miał na sobie-nie zapomniał, że w nim jest, ilekroć stał na światłach, podnosił zakrytą rękawem dłoń do twarzy, by oprzeć na niej policzek, z łokciem na oknie. Czuł zapach bruneta i oddychał nim głęboko, chociaż sam przed sobą sprytnie to ukrywał, nie przykładając materiału bezpośrednio do nosa.

-Kupiłem wczoraj.-skłamał gładko, idąc powoli w stronę kanapy. Oparł się o nią rękami, uznając, że temat zakończony i wbijając wzrok w ekran.

-Nie twój rozmiar.-zauważył szatyn, odwracając się na siedzeniu, by dalej na niego patrzeć. Osiemnastolatek westchnął, zirytowany.

-Skąd wiesz? A może lubię nosić luźniejsze?

Sam prychnął pod nosem.

-Dean, przestań pierdolić. To jego, prawda? Twojego szefa?

Chłopak przewrócił oczami-kiedy chodziło o upartość jego młodszego brata, cierpliwość kończyła mu się bardzo szybko, zwłaszcza, gdy schodzili na temat jego pracy. Zabronił mu o nią pytać i sądził, że Sam rozumiał przekaz, ale, najwyraźniej, nie dostatecznie dobrze.

-Tak, to jego.-mruknął, wzruszając ramionami.-I co z tego?

-Nie wierzę.-Sam pokręcił lekko głową, zdegustowany.-Sypiasz z nim.

-Wielkie mi halo, sypiałem ze swoimi szefami już wiele razy w przeszłości.

-Tak, ale wtedy twoja praca nie polegała jedynie na tym!-Sam podniósł się na kolano, ręką wciąż opierając się o kanapę, by być mniej więcej na jednym poziomie z bratem.-On ci płaci, tak? Płaci ci, żebyś mu pozwalał?

Dean był na skraju wściekłości-nie znosił, gdy Sammy się wtrącał, to on zarabiał im na życie, nie szatyn! Sposoby, w jakie to robił, nie powinny być nawet istotne, skoro mieli dość jedzenia, picia, mieli z czego opłacić rachunki, kupować ubrania, różne pierdoły, które dla normalnych rodzin były codziennością. Ale nie, Sam-Przyszły-Prawnik musiał jak zwykle wtykać nos w nie swoje sprawy.

-Tak.-blondyn wbił wzrok w młodszego brata.-I co z tego?

Sam pokręcił głową z niedowierzaniem.

Chłopcy W Moim Wieku || bxb, sugar daddyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz