i've let you use me from that day that we first met

7K 286 317
                                    

miałam to wstawić wczoraj ale zapomniałam sorryyy

zmieniłam plan i będę wstawiać dwa razy w tygodniu, prawdopodobnie we wtorek i piątek

Enjoy folks

===

Zasada była prosta. Jedna, jedyna, której musieli przestrzegać. Wielu socjopatów tego nie robiło, nie zgadzało się z naturalnym porządkiem rzeczy, ale wszyscy wiemy, że powinno być inaczej. Reguły to reguły, nie można ich łamać. Równie dobrze można by się było wyrzec człowieczeństwa. Najpierw płatki, potem mleko, nic, kurwa, inaczej.

Sam ziewnął potężnie, zalewając cinniminis i z satysfakcją obserwując, jak płyn podnosi je do góry. Ostatnie kilka kropelek jego bezlaktozowego mleka wpadło do miski, ostatecznie ogłaszając zgon tego pudełka. Będzie musiał powiedzieć Deanowi, że się skończyło. Tylko on w domu pił to bez laktozy, więc blondyn zawsze marudził, że musi kupować dwa rodzaje, ale kupował i tak, chociaż często musiał zjeździć trzy sklepy, by je znaleźć.

W salonie leciało Brooklyn 99, coś z piątego sezonu, chociaż Sam obejrzał już cały serial dwa razy. Był idealnie głupi i mądry jednocześnie, krótkie odcinki, w sam raz do jedzenia i łatwo było w tym samym czasie przeglądać telefon. Serial idealny. Dean też go lubił, chociaż pewnie głównie ze względu na Jake'a i Rosę.

Sam był w połowie jedzenia, gdy usłyszał niezadowolony jęk od strony schodów. Gdyby ludzie mogli się toczyć w pozycji pionowej, uznałby, że to właśnie robił Dean-kroki zaczęły zlewać się w jedność, gdy osiemnastolatek schodził na dół, mamrocząc przekleństwa pod nosem. W końcu pojawił się w salonie, ledwo przytomny, rozczochrany jak nigdy, w bokserkach i jednej ze swoich rozciągniętych koszulek. Zamrugał, oślepiony światłem dziennym, patrząc bez zrozumienia na brata.

-Czemu telewizor tak wrzeszczy?-mruknął, podchodząc do kanapy.-Jest środek nocy.

Szatyn zerknął na wiszący na ścianie zegar.

-Ósma trzydzieści.

-Przecież mówię. Mamy sobotę, nie wiem, co robisz na nogach o tej porze.-zielonooki przetarł twarz dłonią, szturchając go lekko kolanem w położone na stoliku nogi.-Suń się, chcę usiąść.

Opadł ciężko na kanapę obok brata, stękając lekko, gdy musiał zmienić pozycję. Sięgnął po otwartą paczkę czipsów leżącą na stoliku obok, od razu zaczynając ją opróżniać.

-Może najpierw jakieś śniadanie?-Sam uniósł lekko brwi, ale zaraz dostał chrupkiem w czoło, więc w ostateczności jedynie prychnął, wracając do swojej miski.

-Mmm.-Dean ułożył się wygodniej, patrząc już nieco rozbudzonymi oczami na telewizor.-Nie możesz mi wmówić, że Jake nie jest bi. Gra ze mną w zespole, to jest pewne jak okres raz w miesiącu.

-Chyba, że zdarzy się ciąża. Późno wróciłeś wczoraj.

-Miałem coś do załatwienia. A co, nudziłeś się?-Dean z cichym westchnieniem ujrzał dno paczki i odrzucił ją z powrotem na stół. Jego kurtka, przewieszona przez oparcie fotela, rozbrzmiała brzdączkiem przychodzącego powiadomienia. Wyciągnął z jej kieszeni telefon, przeciągając się leniwie.

"Naprawdę musiałeś nazwać kontakt 'Sugar Baby'?-Castiel. Novak, chociaż mówiłeś, że nie potrzebuję nazwiska."

Uśmiechnął się pod nosem, zapisując jego numer pod "Cas".

-Nie, znalazłem sobie coś do roboty...-Sam zerknął na niego badawczo.-Kto pisze?

-Nikt, to z pracy.-odparł blondyn, wysyłając jeszcze odpowiedź brunetowi i zablokowując telefon. Odłożył go na własny brzuch, poprawiając nerwowo pozycję na kanapie.-Nie pracuję już u Andy'iego.

Chłopcy W Moim Wieku || bxb, sugar daddyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz