20.

37 7 9
                                    

Los Angeles, 26 kwietnia, 13:21

- Hej - powiedział Cam do Weroniki, wchodząc na taras. Było gorące popołudnie, kalifornijskie słońce przygrzewało mocno, opalając skórę. Dziewczyna siedziała na krześle, które stało na rozgrzanych deskach tarasu, i czytała. Na głos Camerona odłożyła książkę grzbietem do góry i spojrzała na niego z zaciekawieniem.

- Hej - odparła, obserwując, jak siada na krześle obok. Mężczyzna miał na sobie krótkie, czarne szorty, tego samego koloru T-shirt i narzuconą na to kolorową koszulę. W oczy rzucał się też złoty łańcuszek na jego szyi. Milczał przez chwilę, a potem przechylił się do przodu, opierając łokcie na kolanach, i powiedział:

- Stwierdziłem, że powinniśmy więcej ze sobą rozmawiać. Wiesz, tak naprawdę wcale się nie znamy.

- Znajdź mój profil na Instagramie, to dowiesz się więcej - parsknęła, a potem z pewnym zdziwieniem zauważyła cwaniacki uśmiech na twarzy Cama. Wyjął telefon i seksownie (zaraz, stop. Co?) przygryzając wargę, włączył coś na urządzeniu, a Huawei w kieszeni Weroniki zawibrował od powiadomień.

Dziewczyna ze zmarszczonymi brwiami wyjęła telefon z kieszeni i odblokowała go odciskiem palca. Otworzyła szerzej oczy, widząc spam polubień na Facebooku i Instagramie od gitarzysty.

- Wow. Pewnie się naszukałeś, co? - uniosła na niego wzrok, chowając urządzenie z powrotem do kieszeni. Mężczyzna się skrzywił.

- Tak, trochę tak - potem przez dłuższy czas siedzieli w ciszy. Wreszcie Cam zabrał głos: 

- Jaka jest twoja rodzina? - zaryzykował i obrócił głowę o dziewięćdziesiąt stopni, przenosząc wzrok z oceanu na dziewczynę. Przez chwilę zatopił się w jej zielono-brązowych oczach. Ona odwróciła wzrok i spojrzała przed siebie, na pustą, zarośniętą tu i ówdzie plażę. 

- Cóż, nigdy tam nie pasowałam.

- Naprawdę? Dlaczego?

- Oni wszyscy... byli tacy uporządkowani. Zawsze wiedzieli, czego chcą, co robią i co będą robić. To ja zawsze uprawiałam "niebezpieczny sport", miałam dziwną klasę, mówiłam i żyłam inaczej. Zawsze porównywano mnie do mojej kuzynki, do mojego brata, a w tym zestawieniu nie miałam szans. Mieli masę wygórowanych oczekiwań, których nie mogłam i nie potrafiłam spełnić. 

- Rozumiem... Chyba nawet dobrze to znam - parsknął gorzko i przechylił głowę do tyłu. - Niezadowolenie z obranej ścieżki życiowej, kariery, własnych zainteresowań i pasji?

- Tak, dokładnie - spojrzała na niego zaskoczona, czując jednocześnie pewnego rodzaju ciepło. Rozumiał ją. Co więcej - czuł i doświadczył dokładnie czegoś takiego.

- Kiedy byłem młodszy, kupili mi gitarę. Powiedzieli, że mogę być, kim tylko zechcę. Prezydentem, kierowcą rajdowym... kimkolwiek. Ale potem... Potem wszystko się skończyło. Chcieli, bym był zwyczajny, miał normalną przyszłość. Tak jak oni miałem zostać doktorem. Zawiodłem ich, poznając Bryce i zakładając zespół - przerwał na chwilę, kierując wzrok w stronę oceanu, ale przed oczami mając zupełnie inny obraz. Obraz wspomnień i tych wszystkich słów. - Uważali, że jestem hańbą dla rodziny. Nawet teraz, gdy mi się powiodło, próbują mi to wszystko odebrać. Wmawiają, że to, co robię, jest złe. Nie jest dobre, jest wręcz odrażające i żałosne.

Weronika patrzyła przed chwilę w zamyśleniu przed siebie, przetrawiając słowa Cama, a potem przyszła jej do głowy pewna myśl. 

- Zawsze myślałam, że "Things Are Gonna Get Better" było o Bryce'u. Ale... ta piosenka była o tobie, prawda? - zapytała, patrząc uważnie na jego profil. Gitarzysta pokiwał w zamyśleniu głową. Po chwili ciszy dziewczyna znów zabrała głos:

- A jakie masz miłe wspomnienia z rodziną? - na to pytanie Cam uśmiechnął się do siebie, krzyżując ręce pod głową. 

- Cóż. Moi rodzice, mimo długiej pracy w szpitalu, starali się spędzać ze mną czas. Tata zabierał mnie na koncerty i wycieczki po Stanach, to od niego poniekąd przejąłem taką pasję do muzyki. Dzięki niemu zacząłem grać w tym szkolnym zespole punk rockowym, gdzie po raz pierwszy spotkałem Bryce'a. Mama z kolei, oczywiście do pewnego czasu, wspierała moje marzenia. To ona kupiła mi gitarę i nauczyła podstaw gry. Pamiętam wiele popołudni, gdy ślęczeliśmy nad instrumentem i próbowaliśmy nauczyć się grać jakichkolwiek piosenek...

Weronika uśmiechnęła się. Widać było, że Cam mimo wszystko stara się dobrze wspominać rodzinę. Czy tego chciał czy nie, byli najbliższymi mu osobami. Nie mógł tak po prostu wyrzucić ich ze swojego życia, tak samo nie mogli tego zrobić oni. Nikt nie mógł.

- A ty? - zapytał, przenosząc wzrok na dziewczynę. W jego oczach widniało ciepło i ciekawość. Lewa brew drgnęła mu lekko w górę, gdy zadawał to pytanie. 

- Co? - pytanie bez dwóch zdań wyrwało ją z zamyślenia.

- A ty jakie masz dobre wspomnienia z rodziną?

Dziewczyna zastanowiła się chwilę. Jakie wspomnienia wybrać, by najlepiej ukazać mu jej dobrą część relacji z najbliższymi osobami?

- Pamiętam moje pierwsze zawody jeździeckie - zaczęła, ważąc po kolei każde słowo. - Były to niziutkie przeszkody, charakterystyczne dla tak zwanego "drugiego kroku", ale oni po moim czystym przejeździe cieszyli się, jakby to były conajmniej mistrzostwa. Mówię oczywiście o tej najbliższej rodzinie, bo cała reszta tylko gadała, że bez sensu pozwalają mi na coś tak niebezpiecznego i ryzykownego.

Cameron obserwował ją, gdy opowiadała. Na jej ustach błąkał się krzywy uśmiech, a oczy były zamglone, gdy powracała do tych wspomnień. 

- Tata zawsze, gdy mnie gdzieś zawoził lub skądś odbierał, lubił włączać muzykę i opowiadać mi ciekawostki o tym czy innym zespole, albumie, wykonawcy. Zawsze żartował, czasem podśpiewywał i wystukiwał rytm o kierownicę. Rzadko bywał w domu z powodu pracy, ale starał się jakoś nam to wynagradzać. Wyjeżdżaliśmy w góry na Słowację lub do Austrii, czasem też do polskich Tatr. Byliśmy razem we Włoszech, Niemczech, na Litwie, w Norwegii i w Wielkiej Brytanii. Szczególnie postało we mnie wspomnienie, jak niedługo po zakupie nowego samochodu, odebrał mnie wieczorem ze stajni. Tacie straszliwie podobało się to auto, więc w Burger Kingu usiedliśmy przy oknie specjalnie tak, by mieć widok na samochód zza szyby. Wygoniliśmy stamtąd nawet jakieś starsze państwo, którzy nie rozumieli, o co nam chodzi...

Wspomnienia, mimo że banalne, proste i małe, tworzyły człowieka od zawsze. Najczęściej zapamiętujemy błahe, pozornie nic nieznaczące rzeczy, ale to one kształtują naszą osobowość i pokazują, jaki bagaż emocjonalny niesiemy ze sobą przez życie. Nawet jeśli są złe, bolesne czy okrutne, są także niesamowicie ważne. Odebranie ich jest równoznaczne z odebraniem części człowieka...

Naszym zadaniem nie jest to, by te wspomnienia usuwać czy zmieniać. Musimy te złe, stare i mroczne nadpisać nowymi. Musimy postarać się wyciągnąć wnioski z błędów i porażek, a potem żyć dalej, będąc doskonale świadomym każdej przeżytej chwili.

Destiny | C. W.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz