21.

40 8 10
                                    

Los Angeles, 26 kwietnia, 15:43

Czas mijał Weronice i Cameronowi na rozmowie. Dowiadywali się o sobie wielu rzeczy, czasem razem się śmiejąc, a czasem razem poddając się nostalgii i wspomnieniom.

- Czego najbardziej ci brakuje, odkąd tu mieszkasz? - zapytał Cam, gdy skończyli się śmiać z powodu opowiedzenia historii o tym, jak Bryce próbował zarwać do jednej z najpopularniejszych dziewczyn w szkole, co skończyło się publicznym koszem.

Weronika zastanowiła się przez chwilę. To było trudne pytanie. Brakowało jej wielu rzeczy, ale chyba najbardziej...

- Spacerów. W Polsce, w domu, chyba codziennie wychodziłam z psem na półtora godzinne wycieczki, mogłam dzięki temu opanować myśli i się uspokoić. Teraz... teraz nie mogę. Nawet gdybym wyszła, pewnie od razu musiałabym pokazywać kontroli dowód i dokument sparowania, a potem musieć do końca znosić jakiegoś szpiega, który sprawdzałby, czy nie idę się potajemnie spotkać z kimś innym...

- Jeżeli dobrze rozumiem, brakuje ci... momentów, chwil, w których mogłaś odreagować i się uspokoić? - zmarszczył brwi, nawiązując z nią kontakt wzrokowy po zadaniu pytania.

- Tak, dokładnie - westchnęła, odwracając wzrok i mrużąc oczy. Słońce prażyło niemiłosiernie, dziewczyna wiedziała, że po tych ponad dwóch godzinach na dworze będzie wręcz spalona.

- Chodź - powiedział Cam z łobuzerskimi iskierkami w oczach, wstając i łapiąc ją za rękę. Nie zdążyła zareagować na prąd, który przepłynął przez jej dłoń, bo DJ pociągnął ją w stronę willi. Zrobiła więc to, co chciał i poszła za nim, ciekawa, co też wymyślił.

Skierowali się w stronę schodów prowadzących w dół, do wypolerowanych, czarnych drzwi. Cam otworzył je lewą ręką, prawą wciąż trzymając dłoń siedemnastolatki. Przeszli przez czarną zasłonę i weszli do...

...muzycznego studia.

Z ust Weroniki wyrwał się okrzyk zachwytu. Pod ścianą stało siedem gitar - elektryczna, dwie basowe, dwie akustyczne, jedna klasyczna i ostatnia, której rodzaju dziewczyna nie mogła rozróżnić. Naprzeciwko nich umiejscowiono biurko, na którym stały trzy wielkie monitory i cały DJ-owski panel. Pod trzecią ścianą, tą z drzwiami, stała czarna, skórzana kanapa, a między nią a gitarami stało kilka mikrofonów. Ponadto obok komputera, po obu jego stronach, stały wielkie, czarne głośniki.

Samo pomieszczenie utrzymano w ciemnych kolorach, ale w wielu miejscach zaczepiono ledy. Późnym wieczorem, przy zakrytym oknie, musiało to naprawdę ekstra wyglądać.

Cameron obrócił się w jej stronę, obserwując z radością i satysfakcją jej zachwycony uśmiech. Chłonąc widokiem całe to pomieszczenie, chyba na chwilę nawet o nim zapomniała.

Wreszcie jej wzrok napotkał jego. Uśmiechnęła się do niego szeroko, a on nakazał jej usiąść i puścił jej rękę.

Zaraz, on cały czas ją trzymał..?!

Uruchomił komputer, po kilku sekundach miał już włączony internet. Obrócił się na obitym czarną skórą krześle i powiedział do dziewczyny siedzącej na kanapie:

- Przychodź tutaj, gdy tylko zechcesz. Możesz próbować grać na gitarze albo puszczać coś sobie na głośnikach. W pozostałej części domu tego nor słychać ze względu na specjalnie dostosowane ściany, a... to powinno pomóc ci odreagować - przerwał na chwilę, po czym dodał: - Puść coś.

- Co? Co mam puścić? - zapytała, wstając i siadając po kilku krokach na fotel bliźniaczy do tego, na którym siedział DJ. Spojrzała mu w oczy i zauważyła, że potrzebował chwili, by otrząsnąć się i odwrócić wzrok.

Szkoda, że miała identyczny problem.

- Cokolwiek. Co chcesz - słysząc jego odpowiedź, Weronika zastanowiła się chwilę. Cokolwiek by puściła, miała wrażenie, że to pewien rodzaj testu, sprawdzenia. Każda piosenka przecież coś znaczy, prawda?

- A może... A może ty mi coś zagrasz? - zapytała po chwili z wahaniem. Cam spojrzał na nią, zaskoczony. Czemu się dziwił? Przecież był gitarzystą. Zamrugał i zmarszczył brwi.

- Co byś chciała? - zapytał z przekorną rezygnacją, a Weronika uśmiechnęła się zwycięsko.

- Sean Kennedy "Young & Depressed", ten twój cover. Jest genialny - wypaliła, jakby miała gotową odpowiedź i wcześniej tylko czekała, by ją oznajmić. Wyszczerzyła się jak głupia, a on spojrzał na nią z nieoczekiwanym i niewyjaśnionym ciepłem.

Czyżby stawali się sobie coraz bliżsi?

Żywiła w sercu cichą nadzieję, że rzeczywiście tak było. Może nie musiała wcale wyjeżdżać stąd po upływie trzech lat eksperymentu..?

Cam wziął czarną gitarę z wymalowaną różą i kotwicą, po czym włączył coś na komputerze. Uniósł na nią szybko wzrok znad instrumentu, a potem zaczął grać.

Weronika oparła się o fotel, odchylając się i przymykając powieki. Wsłuchiwała się w znajomy utwór i obserwowała co jakiś czas skupionego na grze Cama.

Mężczyzna szybko i sprawnie grał na gitarze, był w swoim żywiole. Miał jedwabisty, gładki głos, a gdy wykonywał utwór, odnosiło się wrażenie, że jest w swoim niepowtarzalnym świecie, na swoim miejscu. Muzyka była jego całym życiem, widać to było w każdym wyśpiewanym słowie u w każdym poruszeniu wytatuowanych ramion.

Pod koniec piosenki Weronika nie mogła oderwać od niego wzroku. Było coś hipnotyzującego w jego grze, przystojnej twarzy i opadających na czoło jedwabistych blond kosmykach.

Cam, zakończywszy utwór, przejechał palcami po strunach w tą i z powrotem, a potem z radosnym uśmiechem spojrzał na dziewczynę. Weronika, złapawszy z nim kontakt wzrokowy, zamarła. Samo jego spojrzenie wystarczyło, by przeszedł ją dreszcz.

Tymczasem Cam poczuł dokładnie to samo, patrząc jej prosto w oczy. Jej zielono-brązowe, nadzwyczajne oczy. Jego wzrok mechanicznie i podświadomie przeniósł się na jej ładnie wykrojone, pełne usta. Dziewczyna przygryzła wargę z niejakim zakłopotaniem.

W tamtym momencie Cam był w stanie powtarzać w myślach tylko trzy słowa:

Nie rób tak, nie rób tak, nie rób tak.

Odkładając gitarę, wstał z krzesła, nachylił się i złączył jej usta ze swoimi. Przyprawiło go to o dreszcz niejakiego pożądanie i radości, gdy oddała pocałunek z całym uczuciem, które niewątpliwie do niego żywiła.

Jedną rękę wsunął jej we włosy, a drugą oplótł w talii. Wstała, by być bliżej niego i położyła dłonie na jego barkach, łącząc je za jego szyją i nie przerywając pocałunku.

Zrobił to dopiero Cam, gdy obojgu zaczęło brakować powietrza. Spojrzał jej prosto w oczy, ale widząc w nich taki bezład i chaos emocji, nie był w stanie ich odczytać. Ona za to widziała w jego oczach radość i spełnienie, przełożone nitką pożądania i jakiegoś jeszcze uczucia. Dziewczyna, czując jakby w jej brzuchu latały rozgrzane do czerwoności motylki, przytuliła się do niego i cieszyła z poczucia bezpieczeństwa, jakie dawały jej jego ramiona.

Cam oparł podbródek na jej głowie, próbując oddychać wolno i spokojnie, ale przyspieszone tętno średnio mu w tym pomagało. Cieszył się, że ma ją przy sobie. Cieszył się, że ona jest przy nim dobrowolnie. Ciszę przerwał jej głos, który był delikatnie drżący - nie wyglądało jednak na to, że ze smutku - i wesoły,.. szczęśliwy?

- Strasznie szybko bije ci serce - była tak blisko, że czuł wibracje jej głosu. Uśmiechnął się szeroko do siebie i powiedział cicho:

- Tobie też.

- Zgadnij dlaczego - zaśmiała się wesoło, a po ciele Cama rozlało się przyjemne ciepło. Był w tym momencie szczęśliwy.

Jeżeli wcześniej nic do niej nie czuł, to teraz z pewnością się to zmieniło...

Destiny | C. W.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz