Epilog

54 7 8
                                    

Czy sprawił to los, czy może przeznaczenie, mama Weroniki, włączając laptopa, weszła niechcący na pocztę e-mail swojej córki...

Gdy zobaczyła ponad sto niewysłanych, pełnych niewysłowionego bólu i miłości wiadomości, zaznaczyła je i z ciężkim sercem kliknęła "wyślij". Dodała jeszcze krótką, przepraszającą notkę:

Przepraszam. Nie zauważyliśmy tego, co powinniśmy byli zauważyć już dawno - Waszej miłości. Wiem, że nic już nie da się zrobić, ale powinieneś poznać prawdę, Cameronie.

~*~

Czy sprawił to los, czy może przeznaczenie, Cam wszedł tego dnia na pocztę niespodziewanie wcześnie. Był zły i smutny, ale Bruce zmusił go, by odczytał e-maile od fanów.

Gdy ujrzał ponad setkę wiadomości... W jego oczach ukazały się łzy. Jak on mógł kiedykolwiek zwątpić w uczucia tak ważnej dla niego dziewczyny?! Teraz, gdy było już za późno...

Nie. Musiał coś zrobić. Jeszcze była szansa, prawda?! Jeszcze był czas! Musiał być!

Cameron jak oparzony zerwał się z krzesła, nawet nie wyłączając laptopa. Nie mówiąc ani słowa Sally czy Bryce'owi, wybiegł z domu i zmierzył do Siedziby Nowego Zarządu w Los Angeles.

~*~

Czy sprawił to los, czy może przeznaczenie, Weronice udało się w tłumie szybko i sprawnie zgubić Arnolda. Szła, popychana podekscytowaniem, nadzieją i adrenaliną. Chwilę później stanęła jz przed drzwiami Siedziby Nowego Zarządu...

~*~

Czy sprawił to los, czy może przeznaczenie, Jessica Lowbotton poszła owego dnia na zwolnienie chorobowe. Miejsce ostrej, sztywnej i nieprzejednanej urzędniczki na dziale zmian sparowań wśród młodych zajął ktoś zupełnie inny, kobieta z brązowymi, kręconymi włosami i pełnymi przenikliwości, zielonymi oczami...

~*~

Czy sprawił to los, czy może przeznaczenie, Cassandra Sparks zasiadła przy ciemnym, mahoniowym biruku chwilę przed wejściem do budynku Siedziby Nowego Zarządu niejakiego Camerona Walesa, członka zespołu NEFFEX. Gdy zobaczyła na ekranie kamery umiejscowionej przed drzwiami gabinetu twarz gitarzysty, uniosła wysoko brwi.

~*~

Czy sprawił to los, czy może przeznaczenie, Cameronowi żaden urzędnik nie robił problemów. Wskazali mu prosty kierunek do gabinetu.

- Dzień dobry - powiedział DJ, wchodząc tam. Cassandra skryła uśmiech i odszukała dokumenty sparowania w komputerze. Tu... Była jakaś luka. Ciemny obszar, w którym nagle zmieniono sparowanie. Przekupstwo. - Ja... przyszedłem, ponieważ myślę, że nas... To znaczy mnie - okłamano.

- Siadaj proszę i poczekaj chwilę. Podaj imię i nazwisko...

Musiała sprawiać pozory, że nie wie, kim on jest. Po podaniu danych Cameron opadł ciężko na ciemny fotel w rogu pomieszczenia. Cassandra zerknęła szybko na ekran kamery, słysząc pukanie do drzwi i... zamurowało ją.

~*~

Jeżeli nie była to sprawka losu i przeznaczenia, to ci dwoje na pewno mieli na siebie jakiś magnez.

Cassandra, ze wszystkich sił skrywając uśmiech, wpuściła Weronikę. Dziewczyna podeszła do biurka i, nie rozglądając się, powiedziała:

- Dzień dobry, ja... przyszłam dowiedzieć się prawdy.

Destiny | C. W.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz