17.

34 7 14
                                    

Zalecam wsłuchanie się w tekst. Jest dosyć znaczący :)

P. S.
Miałam jakieś błędy, więc może Wam się pokazać, że 15 i 16 rozdział opublikowałam jeszcze raz.

~*~

Los Angeles, 25 kwietnia, 12:47

Ryan Sullivan był szczupłym, a wręcz chudym, wysokim mężczyzną z brązowymi włosami i niebieskimi oczami. Charakterystycznymi cechami były nieco odstające uszy i wysunięty podbródek. Miał miły uśmiech, był spokojny i opanowany, wyglądał na kogoś, na kim można polegać.

Bracia Schmidt, Bryce i Ben, byli wręcz identyczni. Oboje byli niscy, średniej budowy ciała i czarnowłosi. Mieli ciemnobrązowe, czasem nawet czarne oczy i gładko ogolone twarze. Rozróżniało ich się tylko po tym, że jeden miał górną część włosów pofarbowaną na blond w podobnym stylu co Cameron. Byli głośni, weseli i pełni werwy.

Przedstawili się Weronice, a Cameron przedstawił dziewczynę im. Bliźniakom w jednym momencie wyrwało się: "śliczna jesteś", a potem spojrzeli na siebie spod byka, nieświadomi tego, że solenizant zgromił ich właśnie wzrokiem. Ryan tylko uniósł brwi. Potem do przedpokoju wkroczyła Sally, której opalizująco biały, obcisły i wydekoltowany strój kontrastował z jej czarnymi, farbowanymi włosami.

Mężczyźni na jej widok spojrzeli na Bryce'a z powątpiewaniem, szokiem i współczuciem, a ten westchnął tylko i wzruszył ramionami z wymuszonym uśmiechem. Jakby chciał powiedzieć, że nie ma o czym mówić, że to nie z jego własnej, nieprzymuszonej woli.

- To co? - zatarł ręce Ben (a przynajmniej Weronika podejrzewała, że to on, ponieważ pomimo pofarbowanych włosów jednego z nich, nie potrafiła do końca zorientować się, który to który). - Najpierw jedzenie czy roller coastery?

- Czy to nie jest oczywiste? - blondwłosy Bryce wyszczerzył się jak głupi. Cameron zaczął się śmiać, a Weronika zmyła się szybko z powrotem do swojego pokoju.

- Roller coastery - odparł Cameron, a wokaliście NEFFEXu zrzedła mina. Bliźniacy zareagowali tak samo, tylko Ryan parsknął śmiechem na widok reakcji tej "dzikszej" części towarzystwa. Sally jęknęła cicho.

- Pogniotę sobie ubrania! - powiedziała oskarżycielskim tonem, a wokalista uniósł ręce w górę, łapiąc się za głowę, odsłaniając przy okazji tatuaż na lewym przedramieniu - "Never Give Up". Westchnął bezgłośnie, a potem warknął do niej:

- Nikt cię nie zapraszał.

Sally zrzedła mina, ale potem znów powróciła do poprzedniego stanu.

- Jasne, że nie. To było tak oczywiste, że nie było trzeba! Chyba każdy wie, beze mnie nie ma żadnej dobrej imprezy... A szczególnie urodzin obecnego tu Bryce'a... A, przepraszam, Camerona...

Mężczyźni spojrzeli po sobie, nie ukrywając poirytowania i poniekąd obrzydzenia. Cameron zagadnął, czy mogą już wychodzić, na co pozostali zareagowali z entuzjazmem, nawet nie patrząc na sparowaną z wokalistą dziewczynę. Bryce Schmidt w ostatniej chwili sobie o czymś przypomniał, więc z uśmiechem przyklejonym do twarzy zawołał:

- Weronika! Idziesz?!

Gdy odpowiedziała mu twierdząco, uspokojony czarnowłosy wyszedł pierwszy z willi. Cam zmarszczył brwi z pobłażliwym uśmiechem, ale nic nie powiedział. Pozostali mężczyźni już wyszli, gdy wreszcie pojawiła się Weronika. Gitarzysta nie zapytał o powód jej ociągania. 

- Chodź - zachęcił ją tylko Cameron, podając rękę. Spojrzała na nią z niejakim, słabo ukrytym, zaskoczeniem, ale potem ujęła ją z wdzięcznością. 

Destiny | C. W.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz