24.

40 7 14
                                    

San Francisco, 11 maja, 16:34

- San Francisco - Weronika przeczytała na głos treść tablicy na granicy miasta. - Ty wiesz, że nawet gdybyś mi powiedział, gdzie jedziemy, nic by mi to nie dało?Nie znam się na amerykańskich miastach...

- Ale wielkie miasto z dużym, czerwonym mostem to chyba kojarzysz? - zapytał, skręcając w odpowiednią ulicę. 

- Aaa, tooo tuuutaaaj? - odparła, przeciągając samogłoski.

- Taaak, tooo tuuutaaaj - droczył się z nią, sprawnie kierując samochodem. Niewiadomym sposobem zawsze udawało mu się ominąć wszelkie korki i zatory, tak, że niedługo później znaleźli się już pod pięciogwiazdkowym hotelem.

- Chodź, wysiadamy - mruknął i wyszedł z auta. Gdy Weronika zrobiła to samo, weszli do środka. Tam czekał na nich biały, przestronny hol wyłożony gładkimi płytkami i szklane, pozłacane na rogach biurko recepcjonistki. Nad recepcją widniała wielka, złota nazwa hotelu, a przy złotych kanapach stały tego samego koloru doniczki z zielonymi roślinami.

- Dzień dobry - powiedział Cam do jasnowłosej, seksownej recepcjonistki. Młoda dziewczyna zmierzyła go przydługim spojrzeniem, chyba nie zauważając Weroniki.

- Pan ma jakieś szczególne zamówienie? - zapytała, sugestywnie poruszając biodrami i biustem. Weronika otworzyła szerzej oczy, nie wiedząc, czy się śmiać, czy złościć. Widząc jednak rzucone kątem oka na nią spojrzenie Cama, zmarszczyła brwi. Czyżby on ją sprawdzał?

- To się jeszcze okaże - uśmiechnął się i poruszył szybko brwiami. Weronika miała wrażenie, że zaraz czymś go trzaśnie, jeśli gitarzysta nie padnie pod samym jej morderczym spojrzeniem. Hej, ta doniczka w rogu wyglądała na twardą...

- Proszę - kobieta wcisnęła mu do ręki małą, wściekle różową karteczkę, na oko wizytówkę. Cam przyjął ją, chowając do kieszeni, a zmarszczone brwi Weroniki zniżyły się jeszcze bardziej. 

- Dziękuję, z pewnością skorzystam - w tym momencie mina totalnie Weronice zrzedła. - A teraz poproszę klucze od pokoju. Rezerwowany tydzień temu. Na ten numer...

Cameron podał jej swój numer telefonu, a recepcjonistka zmieszała się, spoglądając na komputer z konsternacją wypisaną na twarzy. 

- Dwuosobowy? - upewniła się  ze zdziwieniem i rzednącym powoli przesłodzonym uśmiechem.

- Tak, ze sparowaną ze mną dziewczyną - powiedział, a Weronika wyszła przed Cama, tak, aby kobieta ją widziała. Mężczyzna uniósł brwi, patrząc na naburmuszoną minę siedemnastolatki. Co jeszcze bardziej wkurzyło Weronikę, to to, że uśmiechał się przy tym zawadiacko.

Czy on naprawdę flirtował z tą recepcjonistką, by ją zdenerwować?!

- Z nią?! - kobieta zmierzyła ją wzrokiem i wydęła pogardliwie wargi. Weronika przełknęła ślinę. Ona nic dla niej nie znaczyła, jej zdanie nie powinno się liczyć. Oceniające spojrzenie przypomniało jednak siedemnastolatce, że ona nie jest niezwykła ani nadzwyczajna. Tak naprawdę nie była kimś, była najnormalniejszą i niewyróżniającą się z szarej masy dziewczyną. Nie była osobą, która zasługiwała na Cama...

- Tak... Śliczna, prawda? - uniósł lewą brew gitarzysta, a Weronika spojrzała na niego, zaskoczona. Odwzajemnił spojrzenie, a ona uśmiechnęła się lekko, z wdzięcznością. Ciepło widoczne w jego oczach na chwilę ją uspokoiło. ukoiło zszargane nerwy.

Właśnie to strasznie w nim lubiła - często z siebie żartowali, ale jak przychodziło co do czego, wiedział, kiedy powinien przerwać, by czuła się komfortowo.

Destiny | C. W.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz