Los Angeles, 1 lipca, 9:50
- Cammy? - zaświergotała Elizabeth swoim skrzekliwym głosem. Gitarzysta często zastanawiał się, jak to się stało, że wyglądała i zachowywała się jak wiedźma. Przecież to były istoty fantastyczne, czyż nie? - Cameronku?
DJ miał ochotę się schować, a najlepiej to uciec. Głos, istnienie tej dziewczyny doprowadzało go do szału. Była... straszna. Obrzydliwa. Okropna.
Nie chodziło tu głównie o wygląd. Cały czas się do niego przystawiała, zajmowała mu cały wolny czas i męczyła swoimi oczekiwaniami. Co więcej, traktowała go jak swoją własność!
- Mówimy jej, gdzie jesteśmy? - zapytał szeptem Bryce, a Cameron pokręcił głową i odparł tak samo cicho:
- A jak myślisz?
- Och, tu jesteś, mój kochany! - niestety, nie tym razem... Mężczyźni westchnęli zgodnie. Dlaczego nigdy nie udaje im się przed nią uciec?
- Idź stąd, Elizabeth. Pracujemy - warknął Cameron. Już od jakiegoś czasu przestał próbować być dla niej miły. Było to niczym "Mission Impossible" w dziesiątej odsłonie. Tak się nie dało. Nie dla takiej wiedźmy.
- Chętnie posłucham, jak dla mnie grasz! Bardzo lubię muzykę Newexu!
- Że czego? - parsknął i uniósł brwi z pogardą Bryce, a Cameron przewrócił oczami. Co za... - Muzykę czego?
- No, Meffexu, tak? Tego waszego zespołu.
- Nie wierzę - warknął Cameron. To był chyba jakiś żart. Mówiła, że była jego fanką. Od razu nasuwał się wniosek, że fanką jego jako członka zespołu, prawda? A tymczasem... była po prostu... sam nie wiedział, jak to określić. Co to miało w ogóle znaczyć?
Już miał coś powiedzieć, gdy oczy zamgliło mu wspomnienie. On siedzący w tym samym miejscu co teraz i ona, Weronika, na jego kolanach. Razem trzymali gitarę, przytulając się. Doskonale przypomniał sobie jej słowa któregoś z tych wieczorów:
"Dziękuję ci, Cam. Dziękuję ci za to, że... że dałeś mi szczęście."
"Co ja mam powiedzieć, by zabrzmiało to oryginalnie, jeżeli chciałbym podziękować za to samo?"
Pamiętał jej śmiech i miękkie usta na swoim policzku. Pamiętał jak skierował jej wargi z policzka na swoje usta. Najbardziej w pamięć zapadły mu jednak słowa, które wypowiedziała, gdy zmęczona zasypiała mu w ramionach:
"Nie musisz nic mówić, Cam. Tylko... Bądź przy mnie... Zawsze... Nie zostawiaj mnie..."
Jej głos robił się coraz bardziej śpiący. A on obiecał jej, że nigdy nie pozwoli by nigdy nie czuła się nieszczęśliwa. Mówił to szczerze, ale teraz... to nie miało już znaczenia.
W jego sercu pojawił się gniew i ból. Jak ona mogła tak parszywie kłamać? To wydawało się wręcz nierealne! Jakim trzeba było być człowiekiem by...
Napędzany gniewnymi emocjami, ze złością przyciągnął Elizabeth do siebie i, przerywając jej wywód, którego i tak nie słuchał, pocałował brutalnie.
Z pewnością żałował.
Oddech dziewczyny śmierdział spleśniałym serem, a same usta były klejące i jakby tłuste. Odskoczył od niej najprędzej jak się dało i wyszedł z pomieszczenia. Stanął dopiero w kuchni, gdzie opadł ciężko na krzesło i schował twarz w dłoniach, wcześniej przepłukawszy z obrzydzenie usta.
- Cam? - usłyszał po chwili głos i mocne kroki. - Co cię, do cholery, napadło?
- Nie wiem, Bryce.
- A ja myślę, że wiesz doskonale - przyjaciel był nieustępliwy. Cameron spróbował zażartować, ale nic z tego nie wyszło:
- Zbyt dużo myślisz. Jesteś nieprzyzwyczajony i źle to na ciebie wpływa...
- Cam - stanowczy ton kolegi zmusił Camerona, by uniósł wzrok. Wokalista spojrzał na jego brązowe oczy i z powagą dodał: - Ja mówię poważnie.
Gitarzysta przyglądał się przez chwilę jakiemuś punktowi. Bryce to Bryce. Był jego najlepszym, zaufanym przyjacielem i wiedział o wszystkim. Nie miał powodu, by odmawiać zwierzenia się. On by wszystko zrozumiał. Mimo to... wahał się.
Wreszcie ustąpił. Przyjaciel powinien wiedzieć. Nie może się przed nim zamykać. W chwili obecnej Bryce i Sally byli jego jedyną rodziną.
- Można powiedzieć, że... naszło mnie wspomnienie. Wiesz, z nią. Wkurzyłem się, chciałem zrobić coś, co... - przerwał na chwilę. Nie mówił nigdy Bryce'owi, że mają z Weroniką taką dziwną, mocną więź.
Wokalista zaciekawił się i pochylił na łokciach w stronę przyjaciela.
- Co? Co chciałeś zrobić?
- Nieważne. Tracę umysł i racjonalne myślenie. To nic takiego. Sam nie wiem, co chciałem powiedzieć... Zamulam strasznie...
- Cam, do cholery! - warknął Bryce. Wiedział, że gitarzysta kłamał. - Znamy się od dziewięciu lat i dobrze wiem, kiedy blefujesz. Chcę wyjaśnień. Nie pogrywaj ze mną, stary...
- Dobrze, dobrze - oparł Cam i uniósł ręce w geście poddaństwa. Potem westchnął. Jak to najlepiej ubrać w słowa? Przełknął ślinę, czując na sobie coraz bardziej zniecierpliwione spojrzenie Bryce'a.
- Widzisz... Miałem... Nie, mam z nią taką jakby... więź. "Uświadomiłem" to sobie od momentu, w którym się pocałowaliśmy, tam, na roller coasterze. Miałem wrażenie, że podskórnie czuję, gdzie mniej więcej jest oraz czasami nawet... czułem jej emocje. Nie wiem, jak to opisać, ale... - przerwał na chwilę, zbierając myśli. - To połączenie przetrwało. Każdego dnia staram się je ignorować, bo wiem, że... to jest iluzja. Chciałem ją zerwać, po prostu jakoś... Z tym czymś... Nie, nie wyszło.
Bryce był pod wrażeniem. Rozglądał się wokół, szybko i intensywnie nad czymś myśląc. Już w sklepie zastanawiał się, czemu Weronika się rozpłakała. Słyszał potem od Camerona, że nie za dobrze dogaduje się z Arnoldem - co prawda, to mało powiedziane - ale gdy przelustrował uważnie całe spotkanie, stwierdził, że nie chodziło o to. Czy znowu udawała? Czy może coś im umykało? Potem oblizał wargi i rzekł, powoli dobierając słowa:
- Czyli czasem czujesz, jakbyś wiedział co ona robi i jak się czuje?
- To idiotycznie brzmi - parsknął gorzko Cameron. - Ale dokładnie o coś takiego chodzi.
Gdy uniósł wzrok na Bryce'a, czekało go nie lada zaskoczenie - przyjaciel wyglądał, jakby dostał olśnienia - nie zdarzało mu się to często. Zwykle przy tworzeniu piosenki albo...
Okej, w tym momencie to nie było ważne.
Bryce skierował na niego spojrzenie błękitnych oczu, w których widniał szok.
- Cam, ja... myślę, że ta wasza "więź"... - tu wciągnął głęboko powietrze - To... nie jest iluzja.
CZYTASZ
Destiny | C. W.
RomanceCzy coś takiego jak przeznaczenie w ogóle istnieje? Czy los rzeczywiście jest zaplanowany, ma wpływ na nasze życie? Od 2022 roku na całym świecie wprowadzono ustawę, według której to rząd i wybrane specjalnie do tego zadania osoby będą łączyć młodyc...