[21,0] - True friends

624 59 21
                                    

- Jeongguk, puść mnie, bo jak mamusię kocham, zacznę gryźć! - Taehyung szamotał się w żelaznym uścisku młodszego, krzycząc na niego szeptem. Próbował mu się wyrwać z całych sił, by podbiec do swojego hyunga i mocno go przytulić.

Albo lepiej. Dogonić Junga i strzelić mu w ten parszywy ryj.

- Zamknij się, bo nas wyczai! - warknął na niego Jimin, który niemal popłakał się, słysząc jakimi okropnymi epitetami Hoseok poczęstował starszego, po tym jak ten wyznał mu swoje uczucia.

- Mam to gdzieś, idę tam!

Oczywiście, że śledzili chłopaków przez cały wieczór, więc postanowili również "odprowadzić" ich do domu. Wkręcili się, a do tego Tae miał dziwne przeczucie, że powinni za nimi iść.

Nie pomylił się - teraz na pewno przestali być piątym kołem u wozu.

- Skarbie, spokojnie - Jeon delikatnie pocałował chłopaka we włosy, co na szczęście sprawiło, że ten przestał się dziko miotać, jedynie zabijając znikającego w dalekiej alejce Hoseoka wzrokiem.

- Mówiłem, że tak będzie - mruknął zrezygnowany Park. - Tak bardzo mi go szkoda.

Siedzieli przez chwilę w ciszy, obserwując zza wysokiego krzewu załamanego studenta. Wydawałoby się, że nagle wszystko ucichło. Świerszcze, ruch uliczny, wiatr. Jakby cały Seul próbował dobić Yoongiego jeszcze bardziej. Jeongguk złapał za dłoń Jimina, poluźniając nieco uścisk, w którym trzymał Kima, dopóki ten nie ochłonął, a przynajmniej pozornie. Taehyung wykorzystał moment nieuwagi swoich mężczyzn, gdy ci przez chwilę nie skupiali na nim całej swojej uwagi, i błyskawicznie wyskoczył na chodnik, sprintując w stronę Mina.

- Tae! - krzyknęli jednocześnie, ale wciąż szeptem. Zerknęli na siebie, gdy Kim zdążył już dobiec do blondyna, po czym zgodnie wyszli z krzaków, otrzepując ubrania z liści.

Yoongi stał jak słup soli ze spuszczoną głową na środku alejki. Nie słyszał ani biegnącego w jego stronę dongsaenga, ani krzyczących za nim Jikooków. Czuł okropny ból w klatce piersiowej, nawet większy od tego, gdy wyrzekli się go rodzice. Miał wrażenie, że to mocne kłucie pozbawia go tchu. Nagle nawet oddychanie stało się trudne.

Bez Hoseoka wszystko będzie dla niego trudne.

W końcu ten wesoły brunet wypełniał ostatnio prawie każdy dzień Yoongiego. A teraz miał zniknąć. Zapewne na zawsze.

- Hyung! - krzyk Taehyunga rozniósł się echem w jego głowie, brutalnie przywracając do rzeczywistości. Nie miał pojęcia, co się z nim działo. Wyglądał jak mała, zagubiona owieczka, z twarzą zalaną łzami.

Tae ugiął nogi w kolanach, by móc spojrzeć na starszego z dołu. Gdy tylko zobaczył mokre, zaczerwienione policzki, od razu za nie złapał i zaczął przecierać je kciukami. Sam był bliski płaczu, ale chciał być teraz jak największym wsparciem dla blondyna, dlatego dzielnie powstrzymywał się przed jakimikolwiek wybuchami.

- Nie płacz, on nie jest tego wart - wyszeptał Kim, po chwili namysłu wtulając wątłe ciało niższego chłopaka w swój tors. - Zachował się, jak dupek.

- Tae ma rację - tuż za nimi pojawił się Jimin razem z Jeonem. Młodszy blondynek uśmiechnął się smutno, kładąc jedną rękę na ramieniu Mina. - Nie zasługuje na twoją przyjaźń, a tym bardziej miłość.

Żaden z chłopaków nie spodziewał się, że Yoongi nagle wybuchnie głośnym szlochem, panicznie wtulając się w koszulkę Taehyunga. Dopiero słowa Jimina uświadomiły mu, że to naprawdę koniec. Stracił Hoseoka.

- Jestem taki beznadziejny - załkał żałośnie, przez co Jimin także się rozkleił, mimo że Jeongguk niemal łamał mu kości, ściskając jego dłoń. Wytarł policzki i wtulił się mocno w ramię młodego policjanta, który chętnie przerzucił swoją rękę przez talię blondynka.

Can You Feel My Heart? | SopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz