[9,0] - Ratatouille

645 64 33
                                    

-  Nam, naprawdę wszystko u mnie w porządku - Yoongi westchnął do słuchawki, przewracając oczyma. 

Gdy Min obudził się rano i zauważył kilkanaście nieodebranych połączeń od Kima, lekko się spiął, ale zaraz potem zerknął na zegarek i uświadomił sobie, że jest już spóźniony na wykłady. W pośpiechu zapomniał oddzwonić czy chociażby napisać do Joona, o czym przypomniało mu się dopiero wieczorem. Dlatego przed chwilą wysłuchał litanii o tym, jak bardzo Namjoon się zmartwił i że powinien mu otworzyć drzwi w środku nocy choćby z grzeczności. 

Niebieskowłosy nie dał sobie przetłumaczyć, że domofon w bloku Yoona jest zepsuty, a telefon prawie zawsze wyciszony. Co za tym szło, Min po prostu nie miał możliwość, aby usłyszeć desperackie próby skontaktowania się z nim o pierwszej nad ranem. 

Mimo wszystko był nieco zły na Namjoona. Minęły trzy dni, od kiedy widzieli się w klubie, a on zainteresował się losem Mina dopiero teraz? Yoongi był pewien, że to szarowłosy barman przypomniał swojemu kochankowi o jego istnieniu i najpewniej nastraszył go, żeby ten w końcu ruszył dupę i sprawdził, czy aby na pewno wciąż żyje. 

Yoongi poczuł nagły przypływ sympatii do Seokjina, czy jakkolwiek było mu na imię. Może się nie znali, a do tego barman zabierał czas Namjoona, ale miłym z jego strony było to zainteresowanie studentem. 

- Przepraszam, ale okropnie mnie wystraszyłeś. Już miałem lecieć na komisariat i zgłaszać zaginięcie! Wiem, że zjebałem, no ale Jinnie-

- Dobra, już mi się tu nie rozpływaj. Wybaczam. 

- Kochany jesteś, Yoon! - rozradowanemu głosowi po drugiej stronie towarzyszył dźwięk tłuczonego szkła. - Aj, cholera. 

- Co znowu zepsułeś? - Yoongi był już w pełni przyzwyczajony do nadnaturalnych zdolności swojego przyjaciela czy to w dziedzinie łączenia faktów czy też rozpierdalania każdej napotkanej rzeczy. Szklanki, talerze, wazy, sprzęt elektroniczny, doniczki, firanki, umywalki (oj, tak), zamki w drzwiach i kurtkach czy też piłki plażowe. Jeśli byłeś w posiadaniu jakiegokolwiek z tych przedmiotów, lepiej było nie stawiać ich na drodze Namjoona. Prawdopodobieństwo, że ulegną zniszczeniu było zbyt wysokie, żeby ryzykować kolejnym wydatkiem, których i tak każdy ma na pęczki. 

- Mój ulubiony kubek - mruknął jedynie Kim, idąc po szufelkę do łazienki. 

- Poproś Jina, żeby sprezentował ci plastikowy z napisem "God of Destruction" na jakąś miesięcznicę czy coś. 

- Nie jesteś zabawny, Yoon - głośne westchnienie Nama sprawiło, że blondyn tylko mocniej musiał wstrzymywać chichot. 

- Zakładam, że Jin by się uśmiał. 

- Idźcie w chuj. 

***

Czas do soboty zleciał Yoongiemu na bieganiu między wydziałami uczelni i załatwianiu różnych spraw związanych z zaliczeniem. Obiecał Taehyungowi, że osobiście się wszystkim zajmie, skoro ten zadeklarował, że pomoże mu się wystroić na imprezę u Jeona. W końcu ich występ zbliżał się wielkimi krokami, bo piosenkę mieli przedstawić na koncercie wraz z końcem maja. Był też niezwykle ciekaw, co ustalili chłopcy na wtorkowym spotkaniu, jednak Kim nie chciał wydusić z siebie ani słowa, wypierając się tym, że Yoongi tak czy siak się dowie. 

Min czuł się nieco dziwnie, gdy Tae układał mu włosy i robił lekki makijaż. Oczywiście, Yoongi od czasu do czasu sam eksperymentował z kosmetykami, ale była to zwykła amatorszczyzna. Taehyung za to sprawiał wrażenie profesjonalisty, z całym majdanem kosmetyków, które ze sobą przytargał, przez co blondyn nieznacznie się spinał. Chciał wyglądać dobrze, ale nie zamierzał się zbytnio wyróżniać z tłumu. Do tego Kim nie pozwolił mu patrzeć w lustro, dopóki nie skończył pracy nad swoją stylizacją, więc był jeszcze bardziej ciekaw efektu końcowego. 

Gdy nareszcie Tae go ubrał i pozwolił się przejrzeć, Yoongiego dosłownie zatkało. 

- Wyglądasz powalająco, hyung! - pisnął szatyn, niesamowicie zadowolony z szoku, malującego się na twarzy starszego. 

Jasne włosy Sugi były teraz lekko pofalowane i wydawało się, że ich objętość zwiększyła się niemal dwukrotnie po kimowych zabiegach. Do tego Tae podkreślił mu oczy kredką i użył minimalnej ilości cieni, co bardzo je uwydatniło. Delikatnie połyskujący błyszczyk dopełniał kompozycji, a co dopiero czarny t-shirt, wpuszczony w ciemne jeansy z dziurami i luźna moro kurtka. 

- Cholera - Yoongi przyglądał się sobie dobre trzy minuty, zanim Taehyung nie szturchnął go w bok ze śmiechem. 

- Bo jeszcze mi popadniesz w samouwielbienie, hyung - młodszy puścił Minowi oczko, na co ten jedynie uśmiechnął się z wdzięcznością. 

- Dziękuję, Tae - szatyn machnął dłonią, jakby wcale nie poświęcił przygotowaniu niższego niemal godziny. 

- Daj spokój, po prostu idź tam i baw się dobrze! No i poflirtuj trochę z tym swoim kochasiem! 

- Tae! 

Jeszcze przez kilka długich chwil po mieszkaniu Mina roznosił się uroczy śmiech młodszego, który nie mógł się opanować, widząc lekko zarumienioną twarz blondyna. Nawet podkład nie był w stanie ukryć zawstydzenia Yoongiego. W akcie zemsty rzucił się na Kima, powalając go na kanapę i zaczynając łaskotać. Zlitował się dopiero, gdy zauważył zbierające się w kącikach taehyungowych oczu łzy, co było dla niego znakiem, że szatyn naprawdę ma dość. Zabrał ręce i usiadł obok przyjaciela, czekając aż ten unormuje oddech. 

Beztroską atmosferę zakłócił dzwonek do drzwi, przez który żołądek Yoona ścisnął się ze stresu. 

- To pewnie Hobi. Muszę już iść, Tae. Zostaw klucze w skrzynce - mruknął, miętosząc w palcach skrawek kurtki i kierując się do wyjścia, by narzucić glany. 

- Wyluzuj, hyung. Będzie dobrze - chłopcy wymienili ostatni uśmiech, po czym Min z szybko bijącym sercem otworzyły drzwi. 

Od poniedziałku nie miał z Hoseokiem żadnego kontaktu, pomijając ten jeden raz, gdy niemal wpadli na siebie na klatce schodowej i umówili się, że razem pojadą do Jeona. Tak więc oto teraz przed Yoongim stał Jung Hoseok we własnej osobie, w czerwonej koszuli i ciemnych spodniach, patrząc zszokowany na swojego sąsiada. 

- Wow, Yoongs, odjebałeś się jak szczur na otwarcie kanału! - rzucił wesoło brunet, przez co Min przełknął ślinę. 

- Aż tak źle? - spytał, lekko zawiedziony. Miał nadzieję, że Hobiemu opadnie szczęka i po prostu pochwali jego wygląd. Tymczasem młodszy zwyczajnie się z niego nabijał. 

- Nie mnie oceniać, ale laski chyba lubią takich buntowniczych facetów. Nie mój styl - poklepał rozbitego blondyna po ramieniu, po czym zaciągnął go przed blok, gdzie już czekała na nich taksówka. 

Impreza zapowiadała się fenomenalnie. 



Wttp się na mnie obraził dzisiaj duh :C 


Can You Feel My Heart? | SopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz