[0,75] - Prologue

1K 81 26
                                    

Yoongi był z natury bardzo cierpliwym człowiekiem. Rzadko dawał się wyprowadzić z równowagi, a nawet jeśli, to chował złość głęboko w sobie, nie mając zamiaru nikomu jej pokazywać. Jednak w tamtym momencie tupanie i podskoki dochodzące z mieszkania powyżej doprowadzały go do szału. 

Przez hałasy z góry nie był w stanie usłyszeć własnych myśli, a co dopiero wygrywanej przez siebie muzyki. Siedział przy keyboardzie już dobre pół godziny, mając nadzieję, że odgłosy w końcu ustaną, bo przecież ileż można?

Nadzieja matką głupich.

Nowy sąsiad Yoongiego najwyraźniej postanowił urządzić sobie potańcówkę, a może i nawet parapetówkę. Min nie miał zamiaru w to wnikać, ale gdy nad jego głową ktoś właśnie powtórzył po raz setny tak dobrze już znaną blondynowi sekwencję okropnie głośnych kroków, po prostu nie wytrzymał. 

Wstał gwałtownie ze swojego krzesełka przy klawiszach, które zachwiało się niebezpiecznie i ostatecznie oparło się o łóżko, po czym ruszył pędem w stronę korytarza, nie dbając nawet o nałożenie butów. Wyszedł ze swojego mieszkania w puchatych kapciach i w za dużej, czarnej bluzie, ostentacyjnie trzaskając drzwiami. Wspinając się po schodach z prędkością światła, poślizgnął się, ale na szczęście zdążył w porę złapać się barierki. Gdy udało mu się uspokoić palpitacje serca wywołane wizją upadku, kontynuował bieg do domostwa nowego sąsiada nieco wolniej. 

Wciąż jednak był tak samo wściekły. Może nawet jeszcze bardziej. 

Na półpiętrze dotarły do niego pierwsze dźwięki refrenu "Daddy" PSY i już wiedział, że znienawidzi tę piosenkę na długi, długi czas. Nie żeby kiedykolwiek ją lubił. Wolał raczej "New Face", jeśli miał być szczery, ale to nie był moment na takie rozważania. Stanął przed drzwiami z przywieszonym kolorowym numerkiem 18 i zastukał w nie mocno, trochę rozładowując w ten sposób swój gniew. Co jak co, ale nie chciał udusić nowego sąsiada przy pierwszym spotkaniu twarzą w twarz. Wcześniej Yoongi słyszał jedynie plotki osiedlowego monitoringu o mającym się niedługo wprowadzić przystojnym młodzieńcu oraz odgłosy przesuwania, przestawiania i wiercenia, które znosił dzielnie. Jednakże łupania w jego sufit w celach innych niż remontowe nie był w stanie przeboleć. Szczególnie, jeśli miał napisać piosenkę dla córki swojego profesora. W końcu naprawdę chciał zaliczyć ten semestr z dobrymi ocenami, aby dostać stypendium, a pan Woo uparł się, że nie da mu więcej niż trói, jeśli nie skomponuje czegoś dla małej, słodkiej Jihyun, która skrzeczała do poprzednich melodii Mina gorzej niż wrony w parku. Jednak czego się nie robi dla pieniędzy, prawda? 

Yoongi stał pod drzwiami, czekając na jakąkolwiek reakcję ze strony sąsiada, ale muzyka z wnętrza mieszkania wciąż grała w najlepsze, dlatego też zaczął maltretować dzwonek, modląc się, żeby ten idiota w końcu go usłyszał. I kiedy nagle "Daddy" ucichło, a za drzwiami rozbrzmiały kroki, Yoongi zaczął wątpić w swoje ateistyczne idee, a do tego obiecał sobie, że w najbliższym czasie zajrzy do pobliskiego kościoła i być może złoży jakiś malutki datek w podzięce za wysłuchanie jego błagań. Jednak gdy drzwi się otworzyły, był już pewien, że Bóg istnieje. I do tego zszedł na ziemię we własnej osobie, by zamieszkać w jego bloku. 

- Tak? - zapytał spocony brunet, stojący w progu swojego mieszkania. Miał na sobie luźne, szare dresy i czarną, porozciąganą bokserkę, a Yoongi przez dłuższą chwilę wpatrywał się w kropelki, spływające po pokrytej żyłami szyi, umięśnionych ramionach i wystających obojczykach. Przełknął ślinę, unosząc wzrok na lekko czerwoną z wysiłku twarz sąsiada. Ciemne włosy przyklejały mu się do czoła, a Min miał ochotę jęknąć, gdy wyobraził sobie wyższego chłopaka nad sobą w łóżku... w wiadomej sytuacji. 

- J-ja... - blondyn zająknął się, próbując wyrzucić z głowy wizję dzikiego seksu z facetem, którego widział po raz pierwszy w życiu i którego porównał do jakiegoś cholernie przystojnego bóstwa. Odchrząknął i, nagle przypominając sobie cel swojej wędrówki, kontynuował. - Mieszkam piętro niżej. Mógłbyś ściszyć ten k-pop i przestać mi skakać nad głową, bo mam coś ważnego do zrobienia, a nie mogę się przez ciebie skupić? - powiedział na jednym wydechu, starając się nie puścić jakiejś serdecznej wiązanki. 

Szczerze, to nie był pewien, czy po tym spotkaniu w ogóle będzie potrafił się skupić, nawet jeśli w bloku nastanie kompletna cisza. Obrazu sąsiada na pewno nie wyrzuci z głowy tak szybko, jak by tego chciał.

- O rany, aż tak to słychać? - wyższy chłopak podrapał się po karku, krzywiąc się nieco na wizję tego, że blondyn stojący przed nim słyszał dokładnie każdy jego krok. - Przepraszam, ćwiczyłem układ i... 

- Domyśliłem się. - przerwał mu Min, jeszcze bardziej pesząc bruneta. Westchnął głęboko, uświadamiając sobie, że właśnie wychodził na zrzędliwego chuja, a przecież wcale nie chciał. - Po prostu ścisz i idź do innego pokoju czy coś, nie wiem... 

- Jasne, nie ma problemu - sąsiad uśmiechnął się promiennie, ukazując szereg śnieżnobiałych zębów. - Naprawdę, jeszcze raz przepraszam. Gdybym wiedział to od razu poszedłbym do salonu, zamiast latać po sypialni! 

- Spoko, nic się nie stało - blondyn zmusił się do wykrzywienia twarzy w trochę koślawym uśmiechu.

Już chciał odwrócić się na pięcie i odejść, uważając sprawę za załatwioną (oczywiście w życiu by się nie przyznał, że przy chłopaku było mu po prostu niezręcznie, dlatego chciał uciec jak najszybciej), jednak zatrzymała go spocona ręka na jego ramieniu. Wzdrygnął się. Nie był przyzwyczajony do tak nagłego dotyku czy w ogóle dotyku. Od jakiegoś czasu jego życie towarzyskie ograniczało się do krótkich rozmów z przypadkowymi osobami na uczelni, jeśli już ktoś go zaczepił, i nieczęstych wyjść na piwo z jego jedynym przyjacielem - Namjoonem. Zerknął na bruneta, który go złapał i mało nie dostał zawału, gdy zorientował się, że ten stał zdecydowanie za blisko niego. 

- Czekaj, nie przedstawiłeś się nawet! - roześmiany ton sąsiada sprawił, że Yoongi poczuł się jeszcze bardziej nieswojo. Wziął głęboki oddech i obrócił się z powrotem przodem do wyższego, wyciągając przed siebie dłoń. 

- Min Yoongi, mieszkam pod piętnastką - rozradowany brunet szybko ujął jego bladą, kościstą rękę w swoją opaloną, trochę większą i nieprzyjemnie spoconą, trzęsąc nimi nieco za mocno, jak na gust Yoona. 

- Jung Hoseok, ale możesz mi mówić Hobi, mieszkam pod osiemnas... w sumie to raczej już wiesz - chłopak zaśmiał się, po chwili obdarzając blondyna kolejnym ciepłym uśmiechem. - Miło cię poznać, Yoongi! Mam nadzieję, że jeszcze nie raz się spotkamy!

Och, Yoongi również miał taką nadzieję.



Can You Feel My Heart? | SopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz