xii.

508 30 30
                                    


                Dzień Gilberta był co najmniej ciężki.

Przez cały dzień siedział na spotkaniach, planował kolejne nagrania, próbował spać przynajmniej trzy godziny. Piątek po prostu nie był jego dniem. Był przepełniony stresem i zmęczeniem. Potrzebował jedynie przerwy.

W tym samym czasie dzień Ani był idealny. Poszła na lekcje, a później spotkała się z Sawyerem. Byli razem już prawie od trzech miesięcy. Jej kanał stawał się coraz bardziej popularny po tych plotkach na temat jej związku. Została zweryfikowana na Twitterze i YouTube. Do swoich materiałów dołączyła vlogi i storytime.

Ale myślała tylko o jednym — o Gilbercie. Nie rozmawiał z nią już tak wiele, jak kiedyś. Rozumiała to, był zajęty swoją firmą i nagrywaniem filmików. Chciała, żeby przyszedł do jej akademika i się z nią przywitał, jak zazwyczaj.

— Aniu, wszystko dobrze? — Głos Sawyera wyrwał ją z zamyślenia. Ich spojrzenia się spotkały, kiedy dziewczyna skinęła głową.

Brunet splótł ze sobą ich palce, gdy ona dalej wyglądała przez okno. Kilka dni wcześniej wysłała wiadomość do Gilberta, lecz nie doczekała się żadnej odpowiedzi.

Kiedy jej telefon, który leżał na kolanach, zaczął wibrować, miała nadzieję, że dzwoniącym był Gilbert, ale ucieszyła się jeszcze bardziej, gdy ujrzała imię Diany.

— DIDI, SKARBIE! — Niemal się popłakała. Minęło już pięć miesięcy bez Diany. Pięć miesięcy zbyt wiele. — Co tam, piękna?

Sawyer podniósł głowę na pięć sekund i pomachał do ekranu.

— SAWYER! — krzyknęła. — Aniu, tęsknię za tobą! Właśnie skończyłam robić mój projekt na chemię i przez cały czas o tobie myślałam! Rośliny zawsze przypominają mi o tobie. — Dziewczyny rozmawiały jeszcze przez kilka minut, dopóki nie Ania nie dotarła do domu na plaży Sawyera i Clarka. — Okej, zadzwoń do mnie później! Uważaj na siebie. Kocham cię!

Ania miała spędzić resztę swojej przerwy wiosennej z Sawyerem i nie mogłaby być szczęśliwsza. Odłożyli swoje bagaże, po czym weszli po schodach.

— Pójdę rozpalić ognisko. Zanieś swoje torby do pokoju!

Dziewczyna przeszła przez korytarz pełen zdjęć małego Sawyera. Sfotografowała kilka z nich, po czym odłożyła trzymane rzeczy. Droga do domku położonego bezpośrednio na plaży zajęła im jakąś godzinę. Niedługo później dołączył do niej Sawyer i objął ją ramionami.

— Chcesz pograć jakieś piosenki? — Brunet kiwnął głową, a następnie wziął z salonu swoją gitarę i jej niebieskie ukulele z namalowanymi kwiatkami. — The Smiths? „There is a light that never goes out"?

Zanim zdążyli zagrać choć jeden akord, drzwi się otworzyły.

— Sawyer? — Clark był z Colem. — Nie wiedziałem, że tu będziesz. Też chcieliśmy tu zostać, jeśli wam to nie przeszkadza?

Oboje skinęli, po czym zaczęli śpiewać. Clark rozpalił ogień, a Cole się do niego przytulił.

Ania i Sawyer razem grali. To była dość ważna część ich związku. Cole rozpoczął transmisję na żywo, w niektórych chwilach do nich dołączając, kiedy Clark również ich nagrywał. Kiedy piosenka się skończyła, słońce zaczęło zachodzić. Sawyer stanął przy balkonie.

— Chcesz obejrzeć zachód na plaży? — Promienie idealnie oświetliły jego twarz.

— Jasne, ale najpierw... — Wyciągnęła swój telefon i zrobiła mu piękne zdjęcie. — Chodźmy!

KOCHAŚ ━ SHIRBERTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz