xxiv.

378 31 3
                                    


TW! ATAK PANIKI



                Ania nerwowo chodziła po swojej garderobie, gdy Diana opowiadała jej o zbliżających się wydarzeniach. W jej życiu działo się tak wiele. Trwały zdjęcia do ekranizacji jej książki, która sprzedawała się jak szalona, a ona tęskniła za domem. Tak długie przebywanie w trasie sprawiało, że tęskniła za Gilbertem coraz bardziej.

— Wszystko dobrze? — Żadnej odpowiedzi. — Chodź tutaj.

Rudowłosa położyła się obok swojej najlepszej przyjaciółki, która zaczęła bawić się jej włosami.

— Wszystko będzie dobrze, kochana, przysięgam. Niedługo zobaczysz się z Gilbertem, a twój film już będzie nagrany. Wszystko się ułoży. W końcu jesteś tobą. Dziewiętnastoletnią dziewczyną z umową ze studiem nagraniowym, książką i niedługo wychodzącym filmem! Jesteś wzorem do naśladowania.

Dziewczyny się w siebie wtuliły.

— Tak bardzo cię kocham — powiedziała Ania, a Diana tylko się zaśmiała.

— Ja ciebie bardziej, Shirley.

Przez resztę dnia rozmawiały o swoim życiu i swoich chłopakach. Nagle Cole wdrapał się do nich po drabince piętrowego łóżka.

— Co tam, Cole? — Chłopak próbował coś powiedzieć, ale z jego ust nie wydostały się żadne słowa. — Nie, nie, nie! Nie możesz stracić głosu w takiej chwili! Zadzwonię po lekarza. Aniu, zrób mu tę herbatę, którą parzymy zawsze, gdy jesteśmy chore.

Kiedy Diana już zakończyła połączenie, westchnęła.

— Ma spotkać się z nami na miejscu. Teraz musisz odpoczywać! Idź się położyć i nic nie mów! — Mackenzie smutno powłóczył się do swojego łóżka, kiedy Ania panikowała. — Zadzwoń do Gilberta, muszę porozmawiać z kilkoma osobami.

Rudowłosa wbiegła do łazienki i zaczęła ciężko oddychać, gdy wpisywała jego numer. Na ekranie pojawiła się jego uśmiechnięta twarz, lecz ten szczęśliwy wyraz szybko zniknął, gdy zobaczył jej przerażenie.

— Aniu, co się stało? — Starała się wszystko mu opowiedzieć, ale nie mogła złapać oddechu. — Oddychaj, kochanie, oddychaj. Będzie dobrze. Jestem tutaj. Zawsze tu jestem, okej? Nigdzie się nie wybieram, przysięgam.

Po kilku kolejnych minutach uspakajania jej w końcu odetchnęła.

— P-przepraszam — wyszlochała. Jej niebieskie oczy odznaczały się od czerwonej, pokrytej łzami twarzy. — Po prostu ostatnio się strasznie stresuję i—

— Hej, to nic. Wiem, że masz naprawdę dużo na głowie, ale masz mnie, Dianę i Cole'a. Okej? Co się stało? — Dziewczyna wytłumaczyła mu, że Cole stracił głos i być może będzie musiała samodzielnie dać koncert. — Aniu, jesteś jedną z najbardziej utalentowanych dziewczyn, jakie znam. Jeśli ktoś miałby samemu zagrać koncert, to byłabyś ty. Muszę już lecieć, ale kocham cię bardziej niż cokolwiek innego na świecie, okej? Już niedługo będziemy razem.

Zakończyła połączenie i westchnęła. Nie widzieli się już od naprawdę dawna, a ona tęskniła za jego dotykiem. Ale ta rozmowa pomogła.





KOCHAŚ ━ SHIRBERTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz