xxi.

399 33 7
                                    


                Ania leżała uśmiechnięta na swoim łóżku.

Został u niej na noc już trzeci raz i nie mogłaby być szczęśliwsza. Opierał głowę o jej klatkę piersiową, a ona bawiła się jego lokami. Zaczął się wiercić, a kiedy już otworzył oczy, szeroko się uśmiechnął i zakrył twarz pościelą.

— Dzień dobry, słońce. — Ucałowała jego czoło. — Jak ci się spało?

— Świetnie, bo byłem z tobą. Chcesz, żebym poszedł po śniadanie? — Dziewczyna jedynie kiwnęła głową, więc wstał i włożył szare dresy. Szybko zrobiła mu zdjęcie. — Wrócę.

Ona również podniosła się z łóżka, następnie wkładając jego ulubioną koszulkę z The Smiths. Nasunęła jeszcze na nos okulary i zaczęła chodzić po pokoju. Krople deszczu uderzały w szyby, gdy złapała swoje ukulele. Wtedy usiadła przy oknie, wyglądając na ulicę pokrytą parasolkami.

— Przećwiczmy tę piosenkę. — Zaczęła nucić swoje oryginalne dzieło, które napisała na płytę, ale się na nią nie załapało. Było o Gilbercie. Każdy, kto je słyszał, doskonale o tym wiedział. Kiedy skończyła, drzwi się zamknęły. Gilbert stał przed nią, jeszcze bardziej zakochany niż wcześniej.

— Wow! To było niesamowite! Sama to napisałaś? — Dziewczyna odwróciła się od okna i na niego popatrzyła. — Chciałbym usłyszeć też słowa.

Ucałował jej policzek, po czym oboje usiedli przy stole, by móc zjeść śniadanie.

— Dziękuję, kochanie. — Jej telefon nagle zaczął dzwonić, więc go odebrała. — Wybacz. Halo? Nie, naprawdę? Żartujesz sobie! Daisy, zaraz się popłaczę! Dziękuję! Do zobaczenia!

Gilbert szybko wstał i popatrzył na swoją dziewczyną, która tańczyła po pokoju, mając na sobie tylko jego koszulkę i białe skarpetki.

— WYDADZĄ WCZEŚNIEJ MOJĄ KSIĄŻKĘ! JUTRO! I MOGĄ NAKRĘCIĆ FILM NA JEJ PODSTAWIE! — Wskoczyła w jego ramiona, a on okręcił ich dookoła. Rudowłosa w tym czasie owinęła nogi wokół jego pasa.

— Jestem z ciebie taki dumny! Wow! — Delikatnie ją pocałował.

— Muszę jechać do biura publicysty! Możesz mnie zawieźć? — Chłopak jedynie się uśmiechnął, gdy pobiegła w stronę swojej szafy. — Okej, które bardziej pasuje do opisu „jestem tą dziwką"?

Pokazała mu dwie opcje, a on pokazał jej kciuki w górę. Szybko się przebrała i zrobiła sobie makijaż.

— Chodźmy, uber czeka.

Gilbert założył swoją czapkę z daszkiem oraz okulary przeciwsłoneczne. Szli razem za rękę, a chłopak trzymał nad nią parasolkę. Kiedy jechali ani na chwilę nie rozplątywali swoich palców. Budynek był ogromny.

— Zostań w poczekalni. Wrócę za godzinę!

Brunet w tym czasie grał w różne gry na telefonie i przeglądał Instagrama.

— Gilbert Blythe? — Przed nim stanął szczupły nastolatek. — Mogę prosić o zdjęcie? Moja dziew... To znaczy najlepsza przyjaciółka i ja oglądamy cię bez przerwy!

Chłopak szybko spełnił jego prośbę, a zanim jego rozmówca zdążył odejść, szybko go zatrzymał.

— Lubisz tę dziewczynę, co? — Zarumienił się. — Zadzwoń do niej. Zbliża się jakiś bal?

Nieznajomy kiwnął głową, a na ekranie pojawiła się jasnowłosa dziewczyna, która krzyknęła na widok Gilberta.

— Hej, jak ma na imię? Jamie? JAMIE, IDŹ Z NIM NA BAL, OKEJ? OKEJ! PA!

Jedynie się uśmiechnął i pozwolił mu odejść. Wtedy Ania wyszła z biura, trzymając w ramionach różne dokumenty.

— Mamy dużo roboty — powiedziała jedynie. Kiedy już wrócili do mieszkania, Gilbert zrobił im kawę. — Muszę przejrzeć zgłoszenia do ról i w ogóle. Nie musisz pomagać, jeśli nie chcesz.

Ucałował jej policzek.

— Będę robił wszystko, o ile będę obok ciebie.

Po godzinach spędzonych na oglądaniu różnych aktorów i aktorów mieli dość. Ania poszła do łazienki, by wziąć prysznic, a Gilbert w tym czasie zrobił im obiad. Telefon dziewczyny zaczął dzwonić, więc postanowił go odebrać.

— Halo? Jest pod prysznicem. Przekazać jej coś? Zawołam ją. — Pobiegł w stronę odpowiedniego pomieszczenia i zapukał do drzwi. — Aniu, ktoś chce z tobą porozmawiać! Chodzi o Marylę?

Nagle woda przestała lecieć, a w drzwiach pojawiła się rudowłosa, odziana jedynie w ręcznik.

— Halo? Małgorzata. C-co? Nic jej nie będzie? B-będę tam jutro. Cześć. — Szybko podbiegła do swojego komputera i zaczęła zamawiać bilety na lot. — Muszę na trochę wrócić do Avonlea. Chodzi o Marylę, miała wypadek i... — Zalała się łzami, a Gilbert szybko przyciągnął ją do uścisku. — Mam tylko ją. Kiedy moi rodzice mnie nie chcieli, Maryla mnie przygarnęła i obdarzyła miłością. Tylko ona mi została.

— Lecę z tobą. Jeśli jest dla ciebie taka ważna, to lecę z tobą. — Przytulił ją jeszcze mocniej. — Następny lot jest o jedenastej trzydzieści, więc lepiej się pakuj. Avonlea, nadchodzimy!

KOCHAŚ ━ SHIRBERTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz