xxiii.

367 32 0
                                    


                — Aniu, jestem pewna. Zobaczymy się w przyszłym miesiącu na twoim koncercie w Nowym Jorku. — Maryla ucałowała czubek jej głowy. — Razem z Gilbertem jesteście tu już od tylu tygodni. Małgorzata się mną zajmie! — Rudowłosa po raz ostatni ją przytuliła, a następnie kobieta owinęła ramiona wokół Gilberta. — Opiekuj się nią.

Uśmiechnął się.

— Zawsze się nią opiekowałem i już zawsze będę.

Kiedy już weszli na podkład samolotu, trzymając się za ręce, Gilbert zaczął nagrywać.

— Hej, kochani! Oto moja cudowna dziewczyna, która gra na ukulele. — Przybliżył na jej twarz, którą od razu zakryła. — Bardzo za wami tęskniliśmy! W każdym razie wracamy do Los Angeles na niesamowity koncert Ani, na który powinniście kupić bilety! Linki są w opisie! Oraz na nagrania mojej ekipy do nowej serii, która wyjdzie za dwa miesiące! Czekajcie!

Ania o tym wiedziała. Kolejne kilka miesięcy bez Gilberta. Zacieśniła uścisk ich dłoni i ucałowała grzbiet tej należącej do chłopaka. On wyłączył kamerę i oparł głowę na jej ramieniu.

— Nie mogę uwierzyć w to, że musimy spędzić kolejny miesiąc osobno. — Wydęła wargi, a on dotknął jej twarzy, przywracając na niej uśmiech. — Naprawdę cię kocham, ale jestem wykończona, więc dobranoc.





                Diana i Cole czekali na parę przy wejściu.

— SHIRLEY! TĘSKNIŁAM ZA TOBĄ! — Przytuliły się. — Jak ma się nasza szczęśliwa para? Od zawsze wiedziałam, że będziecie razem.

— Nie schlebiaj tak sobie, Diano. — Cole zachichotał. — Chodźcie, samochód już czeka.

Wszyscy wsiedli do ubera, który zawiózł ich prosto do domu Gilberta. Światła były zgaszone, a wszyscy się ukrywali, by móc zrobić im niespodziankę. Udało im się ich przestraszyć, po czym zaatakowali ich uściskami.

Willow i Autumn powitały ich jako pierwsze. Następnie pobiegły do ogrodu, by zrobić s'mores i włączyć muzykę. Każdy obecny męczył Anię i Cole'a, by zaśpiewali jakąś nową piosenkę z ich wspólnej płyty, więc postanowili spełnić ich prośbę. Ania zagrała jeszcze kilka innych utworów, po których wszyscy wskoczyli do ogromnego basenu.

Gilbert przyciągnął swoją dziewczynę bliżej siebie i oboje zaczęli się chlapać, dopóki Ethan nie podniósł Ani i nią nie rzucił. Cała grupa się zaśmiała oraz zaczęła śpiewać, jakby nic złego nigdy nie mogłoby się już wydarzyć. Ale Ania nagle uświadomiła sobie, że przez kilka miesięcy będzie z daleka od Gilberta. Brunet zauważył, że coś jest nie tak i ucałował jej policzek.

— Wszystko będzie dobrze — wyszeptał. Shirley wskoczyła w jego ramiona i przebiegła dłonią po jego mokrych lokach.

Oboje siedzieli w wodzie, dopóki pozostali nie postanowili zacząć się suszyć. Pożegnali się i zostawili parę samą. Następny dzień miał być ostatnim, który spędzą razem. Ania wskoczyła pod prysznic, kiedy Gilbert sprzątał w swoim pokoju. Niedługo później dziewczyna opuściła łazienkę, mając na sobie za duży szlafrok i biały ręcznik na głowie.

— Piękne! Czyj to projekt? — Gil udał, że mówi do mikrofonu.

Rudowłosa okręciła się wokół własnej osi i przybrała pozę.

— Łazienkowa kolekcja Gilberta Blythe'a! Biały na białym! — Wskoczyła na łóżko obok niego i złapała go za ramię. — Nie chcę tego zostawiać! Nie chcę zostawiać ciebie!

Chłopak wstał i opuścił pomieszczenie, po chwili wracając z pudełkiem w dłoni.

— Chciałem dać ci to później, ale to chyba dobra chwila. — W środku znajdował się znajomo wyglądający kwiatek, ale przerobiony na naszyjnik. Kwiaty w Avonlea. Rozkleiła się na sam jego widok. — Część domu i mnie.

Gilbert uklęknął przed nią, a ona przyciągnęła go bliżej siebie i złączyła ich usta.

— Mój kochaś. — Oboje położyli się na łóżku, nie odsuwając od siebie nawet na centymetr. — Naprawdę ciężko mi cię zostawić. Proszę, spróbuj mnie odwiedzać!

— Dla ciebie wszystko.

Zasnęli w swoich ramionach, a obudzili ich dopiero Cole i Diana. Musieli podjechać na miejsce, w którym czekał na nich bus. To przypomniało Ani o okropnych wspomnieniach z Sawyerem, który przez cały czas ją zostawiał i prawdopodobnie zdradzał, kiedy jego koledzy z zespołu próbowali uprzykrzyć jej życie. Ale cały ból zniknął, gdy popatrzyła w brązowe oczy swojego ukochanego.

— Jesteś gotowa?

Namiętnie go pocałowała, po czym wskoczyła na niego, owijając nogi wokół jego pasa. Po chwili się od siebie odsunęli i złączyli swoje czoła.

— Kocham cię, kochasiu. Zawsze i na zawsze.

Ucałował jej nos.

— Zawsze i na zawsze.

Złączyli swoje usta po raz ostatni, zanim była zmuszona wsiąść do busa. Pomachała mu z okna i posłała całusa. Pojazd pędził ulicą, gdy ona trzymała naszyjnik, który dostała od swojego kochanka.

KOCHAŚ ━ SHIRBERTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz