v.

569 37 7
                                    


                Minęły już trzy tygodnie, podczas których Ania i Gilbert poznawali się poprzez wiadomości, rozmowy oraz e-maile. Naprawdę zamierzali to zrobić — spotkać się osobiście i coś nagrać.

Dziewczyna niecierpliwie wierciła się na fotelu samolotowym, gdy Maryla wkładała ich torby podręczne do schowka. Trwała przerwa od szkoły, więc kobieta pozwoliła jej lecieć, jednak tylko pod warunkiem, że ona będzie jej towarzyszyć. Leciały razem z Dianą, Ruby i Janką. Diana w zasadzie została menedżerką Ani, zaś Ruby i Janka musiały lecieć do Kalifornii na ważne spotkanie biznesowe.

— Hej, będzie dobrze. Samolot się nie rozbije.

Ania udała, że śmieje się z żartu Diany, jednak tak naprawdę była przerażona. Nigdy wcześniej nigdzie nie leciała i niesamowicie bała się tego, co mogło się wydarzyć. Napisała krótką wiadomość do Gilberta o treści „jestem w samolocie!:)", po czym zamknęła oczy i spróbowała się przespać.





                Gilbert biegał po całym domu, próbując jak najlepiej go posprzątać. Ania miała przylecieć dopiero następnego dnia, ale chciał, żeby wszystko wyszło idealnie. Willow siedziała na kanapie i czytała scenariusz, kiedy zauważyła swojego chłopaka.

— Nie rozumiem, dlaczego musisz wykonywać tę działalność charytatywną.

Brunet doskonale wiedział, że była zazdrosna, ale był świadomy również tego, że nie było sensu walczyć z nią w takim stanie.

— Przyjaźnimy się, skarbie, wiesz o tym. — Złapał ją za rękę. Wstała i westchnęła.

— Idę do Autumn. Napisz, kiedy przyjedzie, żebym wróciła do domu.

Chciał powiedzieć coś o tym, że ciągle spotyka się z nią, a nigdy z nim, ale ugryzł się w język. Po krótkim pocałunku zniknęła. To dało Gilbertowi czas na planowanie i sprzątanie. Dokładnie wtedy przyszli do niego przyjaciele.

— KOCHASIU BLYTHCIE! — krzyknął Xavier. Chłopak zarumienił się i uderzył go w ramię. — Cholera, Willow jest w domu?

Tuż po tych słowach rzucił się na kanapę, którą Gilbert przed chwilą posprzątał.

— To nie tak, stary! Dosłownie mam dziewczynę! — Brunet szybko wygonił go z posłania.

Chłopaki naprawdę bardzo chcieli poznać Anię i jej przyjaciółki. Kiedyś razem rozmawiali przez Skype i zagrała im wtedy piosenkę Franka Oceana. Od tamtej pory ją pokochali.

— Jeszcze trochę jej nie będzie, więc rozgośćcie się.





               Dokładnie o 4:58 rano Ania stanęła na lotnisku LAX. Janka zamówiła ubera, by podjechać nim do hotelu. Całe miasto było ogromne i zapełnione ludźmi, w zupełnym przeciwieństwie do Avonlea. To trochę przeraziło Anię, ale myśl o spotkaniu z Gilbertem ją uspakajała.

Obudziła się o 14:50 przez dzwonek swojego telefonu. Wiadomość od Gilberta. „Hej, jesteś już?". Uśmiechnęła się i wysłała zdjęcie widoku miasta ze swojego okna. Wzięła szybki prysznic, po czym przygotowała się do wyjścia.

— Marylo, wszystkie wychodzimy, więc ty możesz zostać. Obiecuję, że damy sobie radę. Pa!

Wybiegła z pomieszczenia, by dołączyć do swoich przyjaciółek. Na jej plecach zawieszone było ukulele. Po drodze nawet spotkała fana, który poprosił o zdjęcie!

Kierowca ubera zatrzymał się pod bramą. Czwórka dziewczyn wysiadła, po czym ruszyła w stronę ogromnego domu. Ania nie mogła złapać oddechu, to działo się naprawdę! Janka nacisnęła przycisk domofonu.

— Halo? Kto tam? — To nie był głos Gilberta. Brzmiał bardziej jak Ethan.

— Uch, Ania. — Po drugiej stronie rozległ się dźwięk upadku i biegu.

— Hej, wejdźcie! — Wydyszał. Dziewczyny weszły na podwórko, a Gilbert już czekał w drzwiach. — Ania! — Przyciągnął ją do uścisku, który od razu odwzajemniła. Strasznie denerwowała się w jego towarzystwie. — Znasz tych chłopaków. — Każdy z nich również ją przytulił.

— Och, to są Diana, Ruby i Janka. — Wszyscy uścisnęli sobie ręce.

Przez cały dzień grupa się ze sobą poznawała. Ruby i Jerry siedzieli zaskakująco blisko siebie, co chwilę się dotykając albo po prostu rozmawiając.

— Jeśli wam pasuje, to jutro możemy wszyscy pójść na obiad. Okej? — Wszystkie dziewczyny skinęły. — Zacznijmy nagrywać!

Tuż po tych słowach uruchomił swoją kamerę i nacisnął odpowiedni przycisk.

— Hej, ludzie, nie zgadniecie, na kogo wpadłem! — Przysunął obiektyw do Ani, która żartobliwie pisnęła. — Tylko żartuję! To nasza kolaboracja? Chyba?

— Chyba można to tak nazwać. — Zaśmiała się. — Ale cześć! Jeśli mnie nie znacie, to ja jestem tą dziewczyną, która dużo gra na ukulele! To było okropne, o mój Boże.

— Prosiliście o to, więc postanowiliśmy coś razem nagrać. Ale zrobilibyśmy to wcześniej czy później. Ogarnięcie, co nagramy, trochę nam zajęło, ale popatrzcie, gdzie jesteśmy.

— Wielkie podziękowania dla Gilbert Blythe News! Chyba dobrze zapamiętałam nazwę, prawda? Więc co dzisiaj robimy? — Popatrzyła na chłopaka z kamerą.

— Poprosiłem was o pytania na Twitterze i YouTube, więc zrobimy szybkie Q&A!





              Po jakiejś godzinie nagrywania w końcu wyłączyli kamerę i postanowili po prostu spędzić ze sobą trochę czasu. Obejrzeli razem film.

— Aniu, możesz pomóc mi w kuchni?

Dziewczyna pomogła mu przygotować dwie paczki popcornu oraz wybrać słodkie przekąski. Kiedy przeglądała jego zapasy, Gilbert po prostu na nią patrzył.

— Wybieram M&M'sy i Red Vines! — Rzuciła je na stolik. — Dzisiaj było super. Już nie mogę doczekać się jutra!

— Ja też. — Uśmiechnął się delikatnie, gdy stanęła przed nim. — Chodź, „Szesnaście świeczek" to mój ulubiony film.

KOCHAŚ ━ SHIRBERTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz