ix.

558 33 46
                                    


                Ten tydzień był stresujący dla Ani. Musiała napisać wypracowanie o Mozarcie, nagrać cover, miała trzy sprawdziany i musiała napisać piosenkę na jedną z jej wielu lekcji. Siedziała na lekcji muzyki, kiedy na ekranie jej telefonu pojawiła się wiadomość:

Gil:): wiem, że masz lekcje, ale to WAŻNE, marchewko! no cóż, nie do końca, ale... mam nadzieję, że nie robisz nic wieczorem, bo mój dobry przyjaciel, cole, ma koncert i załatwiłem dla ciebie bilet :) nie możesz odmówić, bo jest piątek, a wiem, że szkoła pozwala ci wracać o 12!

Uśmiechnęła się i szybko mu odpisała. Ania widywała się z Gilbertem w każdy weekend i czasami też w środku tygodnia. Spędzali razem naprawdę dużo czasu — nagrywali lub po prostu oglądali filmy. Jednak nadal nie zaśpiewała mu tej piosenki.

Kiedy ostatnia lekcja się skończyła, od razu pobiegła do swojego akademika, by się przebrać. Diana do niej zadzwoniła, więc rzuciła wszystko. Minął miesiąc, odkąd wróciła do domu, a Ania płakała przynajmniej dwa razy w tygodniu.

— SHIRLEY! — krzyknęła uśmiechnięta brunetka. W Avonlea robiło się już ciemno, gdyż między nimi była trzygodzinna różnica. Zauważyła, jak Ania robi sobie makijaż. — Och, gdzie idziesz?

— Gilbert zaprosił mnie na koncert swojego przyjaciela. Cole Mackenzie? Jego piosenka v... — Wtedy ujrzała minę swojej przyjaciółki. — Nie patrz tak na mnie! On ma dziewczynę, Di! Chyba mnie nienawidzi, ale nie o to chodzi! Próbuję powiedzieć, że to nigdy się nie wydarzy!

Diana uśmiechnęła się pod nosem.

— To, że ma dziewczynę, nie oznacza, że nie może ci się podobać. — Rudowłosa zarumieniła się, a Barry parsknęła śmiechem. — HA, HA, HA! Wiedziałam! Zdecydowanie ci się podoba! I to oczywiste, że ty mu też.

Czy go lubiła? To znaczy, kto nie lubił Gilberta? Jest jednym z najsłodszych gości na świecie, ma piękne oczy i—

— Aniu! Halo? — Odleciała, myśląc o Gilbercie i Diana doskonale o tym wiedziała. — Dam ci dokończyć szykowanie się i myślenie o Gilbercie! Pa!

Ta dziewczyna wiedziała o Ani wszystko, choć nawet nie była obok niej.





             Gilbert przyjechał po Anię o 19:45.

Wskoczyła na tylne siedzenie obok Autumn, gdy Willow i Gilbert siedzieli z przodu. Zaczęła myśleć o tym, jak bardzo niezręczna była atmosfera w pojeździe.

— Willow, pięknie dziś wyglądasz! — Dziewczyna miała na sobie różową swetrową sukienkę i wysokie buty, a włosy spięła w gładkiego kucyka. Posłała jej jedynie delikatny uśmiech i skinęła, co zirytowało Gilberta. — Ty też, Autumn! — Jej niebieska sukienka w kwiatki podkreślała jej trochę wyblakłe, różowe włosy.

Autumn wygięła swoje pomalowane na czerwono wargi w uśmiechu i dotknęła kolana dziewczyny, upewniając się, że Willow to zobaczy.

— Dziękuję, Aniu! Boże, jesteś taka piękna! Chciałam tylko powiedzieć, że twój głos jest przepiękny! Uwielbiam twoje filmiki! Czy—

— O mój Boże! Kocham tę piosenkę! Autumn, czy ty też KOCHASZ tę piosenkę? — Pogłośniła radio najbardziej, jak tylko się dało, więc Gilbert szybko je przyciszył. Willow była wściekła i z całych sił starała się to ukryć, a Autumn uśmiechała się pod nosem, bo udało jej się ją zdenerwować.

KOCHAŚ ━ SHIRBERTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz