Każdej nocy do góry spoglądam
Z okna wychylam się co nieco
Na krawędzi balansuję
Skoczyć?
Czy wciąż trwać w cierpieniu?
Poddaję się
Sensu nie widzę
Wycofuję się
Już na oknie nie siedzę
Światła nie wypatruję
Zamiast tego owce wciąż liczę
Już tak nie robię
To niebezpieczneA dzisiaj niebo bezgwiezdne
CZYTASZ
w ciemnościach
Thơ caBo w ciemnościach nie widać szklistych spojrzeń... Wiersze pisane na parapecie przez uzależnionego od herbaty autora. Autora, który czasem wychyla się z okna nieco za daleko. Autora, który lubi określać się tym mianem.