Rozdział 8

482 14 3
                                    

Obudziłam się wcześnie rano. Draco jeszcze spał. Postanowiłam jeszcze trochę poleżeć i poczekać bo może blondyn zaraz się obudzi. Nie minęło 10 minut a chłopak się przebudził.
- Cześć Ana. Jak się spało? - zaspany zaczął mnie na leżąco przytulać podczas gdy ja akurat siedziałam już na łóżku.
- Chujowo! Całą noc myślałam o tym jak powiedzieć o tym wszystkim Melanie.
- Musisz jej to wszystko powiedzieć. Ona nie może doświadczyć tego samego co ty. - powiedział siadając koło mnie. Wooo, Draco chce dobrze dla mojej przyjaciółki, No to fajny postęp. Nie przejmowałam się tym że jest dla mnie zaskakująco bardzo miły. Już trochę do tego przywykłam. Usiadłam mu na nogach przodem do niego.
- Wiem Draco. Tylko nie wiem jak. To nie jest takie łatwe jak się wydaje. - przytuliłam się do jego szyji.
- A jak po wczorajszym wieczorze? Dopilnuje żeby Blaise za to zapłacił! - chłopak także mnie objął głaszcząc mnie po włosach.
- Nawet mi nie przypominaj. Chce o tym zapomnieć. Musimy ostrzec Mel.

Po kilku minutach oboje wstaliśmy. Ja poszłam do łazienki się ogarnąć i ubrać. Gdy z niej wyszłam Dracon był już gotowy. Wyszliśmy oboje z pokoju. Nie poszliśmy na śniadanie bo nie mieliśmy na nie ochoty.

Po dotarciu do Pokoju Wspólnego usiedliśmy na kanapę przy rozpalonym kominku. Nikogo na szczęście nie było w pomieszczeniu. W sumie była jeszcze wczesna godzina.
- Pamiętasz o naszym dzisiejszym wyjściu? - spytał blondyn przysuwając mnie do siebie.
- Oczywiście że pamietam! Jakbym mogła zapomnieć?! - uśmiechnęłam się i wtuliłam się w jego klatkę piersiową. - A co ty na to żebyśmy zrobili dzisiaj imprezę dla wszystkich domów?
- Ej! To jest bardzo dobry pomysł! Tylko musimy kupić Alko. - na jego twarzy pojawił się uśmiech podniecenia.
- Ja to już załatwię. Tylko roześle do wszystkich sowy z zaproszeniami.
- A będzie Potter, Wesley i Granger? No i najważniejsze... czy będzie Diggory? - z jego twarzy zniknął uśmiech.
- No oni tez będą. Skoro wszystkie domy to oni także. - po tych słowach wtuliłam się w chłopaka jeszcze bardziej. Wiedziałam że Draco nie przepada za golden trio i za Diggorym ale trudno.

Ja i Draco rozmawialiśmy jeszcze tak przez 30 minut aż zdążyło się zebrać sporo osób w Pokoju Wspólnym. Poszliśmy razem na lekcje.

Usiadłam z nim razem w ławce. Dzisiejszą pierwszą lekcją była Obrona Przed Czarną Magią z profesorem Lupinem.
- Witam was na kolejnych zajęciach. Dzisiaj będziemy się zajmować Boginami. Prosze was aby każdy ustawił się w kolejce do szafy.
Oczywiście każdy ustawił się gęsiego. Ja byłam jako czwarta a Draco jako piąty. Przede mną byli między innymi Seamus Finnigan, Dean Thomas i Lavender Brown.

Gdy przyszła moja kolej byłam bardzo zestresowana. Jedyne czego się bałam to był Czarny Pan (Voldemort). Wiedziałam ze to on będzie moim Boginem. Gdy tylko podeszłam do szafy i go sobie wyobraziłam zaczęłam czuć że łzy napływają mi do oczu.
- Riddiculus! - głośno wypowiedziałam zaklęcie. Niestety nie zadziałało, nawet nie wiem dlaczego. Nie mogłam sobie poradzić z Boginem. Był zbyt potężny i silny.  Nagle przede mną pojawił się Draco. Byłam oszołomiona tym co zrobił.
- RIDDICULUS !! - krzyknął pomagając mi. Ja byłam w strasznym szoku ale także byłam przerażona.
- Chłopcze zaprowadź tą młodą damę do skrzydła szpitalnego.
- Dobrze panie profesorze. - odpowiedział po czym objął mnie i zaprowadził do pani Pomfrey. Podczas drogi nic nie mogłam z siebie wydusić. Przez tą lekcje czułam się fatalnie.

Gdy dotarliśmy na miejsce pani Pomfrey zaopiekowała się mną. Położyłam się na łóżko. Kobieta przyniosła jakiś ohydny syrop. Draco cały czas stał nade mną i obserwował co się dzieje. Zaczęłam się robić senna. Ostatnie słowa jakie usłyszałam to były jak lekarka mówi do blondyna że jest to lek który usypia na jakiś czas i regeneruje ciało. To dzisiaj nici z naszego wyjścia.

POV'S DRACO

Spało mi się bardzo dobrze. Lecz miałem jakieś pojebane sny. Poczułem że Ana chyba się obudziła. Poleżałem z zamkniętymi oczami jeszcze chwilkę.

Gdy wstałem objąłem ją żeby czuła się bezpieczna obok mnie. Chyba weszło mi w nawyk to że jestem miły. Zobaczymy na jak długo. Dziewczyna usiadła mi na kolanach.
- Draco musimy powiedzieć wszystko Mel. - na jej twarzy był wyraźnie widoczny smutek. - Ona nie może przeżyć tego co ja. Związała się ze zwyrolem i nawet o tym nie wie.
- Tak, wiem. Musimy ją ostrzec. - przytuliłem ją jeszcze bardziej a ona to odwzajemniła. - Dopilnuje żeby Blaise zapłacił za to co ci zrobił. A tak w ogóle to jak po wczoraj?
- Nawet mi się przypominaj! Chce o tym zapomnieć.

Posiedzieliśmy jeszcze tak z 15 minut i poszliśmy się ogarnąć. Ana poszła do łazienki a ja założyłem swoją białą koszule, czarne spodnie i krawat Slytherinu.

Wyszliśmy razem z pomieszczenia i poszliśmy do Pokoju Wspólnego. Usiedliśmy na sofie przy kominku. Nie było nikogo wiec mogliśmy sobie spokojnie porozmawiać.
- Pamiętasz o naszym dzisiejszym wyjściu? - na mojej twarzy pojawił się mały szczęśliwy uśmiech.
- No jasne! Jak bym mogła zapomnieć?! - powiedziała wtulając się jeszcze bardziej we mnie. - Mam pomysł. Zrobimy dzisiaj w Pokoju Wspólnym imprezę dla domów! Ja kupie alko.
- Spoko! - na mojej twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech niż do tych czas. - A będzie Potter, Wesley i Granger? I najważniejsze... czy będzie Diggory? - z mojej twarzy zszedł uśmiech bo poczułem ze będę miał konkurencje.
- No pewnie ze tak. Skoro jest to impreza dla domów to oni tez będą. - przytuliła mnie bardzo mocno. Nie byłem z tego zadowolony. Nie znosiłem złotego trio a tym bardziej Diggoriego. On był taki sam jak ja kiedyś. Pieprzył każdą dziewczynę w szkole i później ją zostawiał. Ja zmieniłem się dla Any nie do poznania. Musiałem ją ochronić i być dla niej jak najlepszy.

Po jakimś czasie zebrało się w pomieszczeniu masę wiele innych osób. Poszliśmy na lekcje. Pierwszymi zajęciami była Obrona Przed Czarną Magią z profesorem Lupinem. Usiadłem razem z Aną w ławce. Byłem tez miły dla innych. Obiecałem to Anastasii.
- Witajcie drogie dzieci! Dzisiaj będzie lekcja z Boginami. Ustawcie się prosze w kolejce do szafy. - na twarzy mężczyzny pojawił się uśmiech.
Oczywiście wszyscy ustawili się gęsiego. Ja byłem piąty, a Ana czwarta w kolejce. Przede mną było jeszcze kilka innych osób.

Przyszła kolej mojej dziewczyny. Nie minęło kilka minut a Ana jako Bogina miała Voldemorta. Nie umiała sobie z nim poradzić. Dlatego ja wkroczyłem do akcji. Nawet profesor nie zareagował na czas.
- RIDDICULUS!! - krzyknąłem i rzuciłem zaklęcie na stwora. Ana była zdruzgotana tym co się stało. Widziałem jej ogromne przerażenie.
- Draco, zabierz Anastasię do skrzydła szpitalnego. - powiedział profesor sam zdenerwowany tym co się stało. Ja zrobiłem to co mi kazał. Podczas drogi Ana się w ogóle nie odzywała. No cóż, ja na jej miejscu tez bym się nie odzywał.

Po dotarciu do pani Pomfrey, kobieta położyła ją na łóżko. Dała jej jakiś syrop który ma pomoc w bardzo szybkim czasie. Lekarka powiedziała ze obudzi się za godzinę, lub półtorej. Ma to jej pomoc w poprawie stanu organizmu. Ana zasnęła a ja poszedłem do sowiarni wysłać listy z zaproszeniami do wszystkich na dzisiejszą imprezę. Chyba nie będzie dzisiaj naszego wyjścia na piwo.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak jak pisałam w poprzednim rozdziale... dzisiaj nowy wpis. Udało mi się napisać w miarę długi rozdział. Mam nadzieje że się podobał. Następne dwa rozdziały będą pewnie w przyszłym tygodniu. Dzisiaj 1196 słów.
I tak, wiem... Boginy były na chyba drugim roku w Hogwarcie. Nie musicie mi pisać o tym w kom. Postanowiłam że będzie to fajnie wprowadzić do tego roku.
Pozdro i Paaa ❤️🎉

Na Zawsze W Moim Sercu (18+ ; DM)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz