Rozdział 9

400 16 0
                                    

POV'S ANASTASIA

Gdy się obudziłam była 17:26. Pani Pomfrey zobaczyła że wstałam i podeszła do mojego łóżka.
- Dobry wieczór panno Colins. Dość długo spałaś i twoje ciało się zregenerowało w stu procentach wiec możesz już iść do lochów. - kobieta z uśmiechem na twarzy pomogła mi wstać.
- Bardzo dziekuje za pomoc. Do widzenia. - odeszłam od łóżka i wyszłam z pomieszczenia.

Zaczęłam się kierować w stronę mojego dormitorium. Jak zwykle nie patrzyłam przed siebie i znowu na kogoś wpadłam.

Japierdole, kto znowu?!

Gdy podniosłam głowę zauważyłam przed sobą Melanie.
- Amm przepraszam cie Malenie. - na mojej twarzy pojawiła się radość.
- Nic się nie stało. - zachichotała - Co tam?
- A w sumie to jakoś leci. Pomimo tego że słabo się czułam tak jak widziałaś to jest okej. Mogę cie wziąść na słówko? - spytałam i złapałam ją za rękę. Szłyśmy przez chwile tak aby nikt nie był w pobliżu nas.
- Muszę ci coś powiedzieć Mel. - położyłam swoje ręce na jej ramiona.
- No dobrze. Słucham cie. - oznajmiła po czym się uśmiechnęła.
- Jest pewien problem. - zdjęłam ręce z jej ramion a na mojej twarzy pojawił się smutek i przerażenie przed tym co chciałam powiedzieć. - Chodzi o Blaise'a.
- Co się stało? Coś nie tak? - spytała i posmutniała.
- Tak! I to nawet coś poważnego. Uznałam razem z Draco że powinnaś to wiedzieć. - oparłam się o ścianę po czym zaczęłam mówić.

Boje się, a co jak nie uwierzy? Pierwszy raz posłuchałam się Draco w jakiej kolwiek kwestii.

- Chodzi o to że Blaise próbował mnie zgwałcić.
- Jezu Chryste! Nie myślałam że to tak poważne. Ale to jest nie możliwe! - na jej twarzy pojawił się lekki grymas.

Tak jak myślałam.

- Niestety to prawda. Ale nie to jest najgorsze.
- A co się jeszcze stało? - popatrzyła na mnie chamsko.
- On to zrobił. Napadł mnie w moim pokoju i wykorzystał. Gdyby nie Draco to mogłoby być jeszcze gorzej. - położyłam jedną moją rękę na jej ramieniu ale ona ją zrzuciła.
- Nie wierzę ci Ana! Blaise by nigdy niczego takiego nie zrobił. On taki nie jest. Prędzej ten twój pieprzony Draco był by do czegoś takiego zdolny! - parsknęła śmiechem i odeszła.

Pierdolona szmata. Jak mogła?!

Ja zostałam przy ścianie. Chwile rozmyślałam nad tym czemu moja własna przyjaciółka mi nie uwierzyła. Nagle poczułam na sobie czyjąś dłoń. Był to Draco.
- No hej piękna. - uśmiechnął się po czym musnął moje usta.
- Cześć. - odpowiedziałam ze smutną miną.
- Co się stało?
- Powiedziałam wszystko Melanie.
- No i co? Jak zareagowała? - podszedł do mnie i objął mnie ramieniem. - Widziałem jak odchodzi rozgniewana.
- Nie uwierzyła mi. Uważa że wszystko zmyśliłam. - przytuliłam się do blondyna.
- Wiesz co? To nie jest prawdziwa przyjaciółka. Jakby nią była to by ci uwierzyła. Myśle że powinnaś dać sobie spokój.
- Masz racje. Nie będę się przejmować. Chodźmy już.

On zawsze potrafi mnie pocieszyć. Cieszę się że się zmienił. Chyba.

Zaczęliśmy iść przez pusty korytarz. Nie odzywaliśmy się do siebie aż nagle Draco zaczął:
- Zaprosiłem wszystkich na imprezę .

Japiernicze! Zapomniałam o tym!

- A No to super! O której się zaczyna? - spytałam z lekkim zaskoczeniem którego po sobie nie dałam poznać.
- O 20:30, jest w sumie 18:00 wiec masz czas na ogarnięcie się. - uśmiechnął się - Nie idziemy do HogsMeade. Nie mam ochoty, a ty tez nie jesteś chyba w nastroju. - musnął moje usta po czym odszedł.

Faktycznie, nie miałam nastroju na wyjścia. Nie chciało mi się też iść na tą imprezę. Nie miałam ochoty. Ale jednak sama ją zaplanowałam.

Gdy doszłam do Pokoju Wspólnego zaczęłam się kierować w stronę pokoju Astorii. Zapukałam a w drzwiach stanęła Asti.
- Hejka. Mogę wejść? - spytałam z uśmiechem.
- Jasne, wchodź! - odeszła trochę od drzwi aby mnie wpuścić. - Co tam?
- Musisz mi coś załatwić.
- Zgaduje że chodzi o Alko. Bo dostałam zaproszenie od Draco.
- Tak, właśnie to miałam na myśli. Skołuj mi trzy butelki Ognistej, trzy flaszki wódki i dużo popity.
- Masz to jak w banku. Ma się swoje sposoby.
Po ostatnich słowach Asti, pożegnałyśmy się i wyszłam z jej pokoju.

Zaczęłam iść do mojego dormitorium aby się zacząć szykować. Otworzyłam moją szafę w poszukiwaniu czegoś fajnego do ubrania. Wybrałam czarno - zieloną sukienkę do połowy ud z długim rękawem. Była ona błyszcząca wiec idealna na imprezę. Do tego czarne rajstopy i czarno - zielone błyszczące szpilki.

Wyglądałam seksownie i zajebiście.

Po ubraniu się poszłam się pomalować. Zrobiłam dość mocny makijaż. Zielone błyszczące powieki, sporo podkładu i korektora aby wszystko zakryć. Zapudrowałam twarzy i zrobiłam brwi. Wytuszowałam rzęsy i pomalowałam usta matową pomadką w kolorze nude. Wyprostowałam dokładnie moje włosy i ułożyłam je. Po ostatnim przeczesaniu włosów byłam już gotowa i nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam do nich i je otworzyłam a w nich stał Draco.

Matko, jak on seksownie wygląda.

Był ubrany w czarny garnitur z białą koszulą i czarno - zielonym krawatem.
- Hejka. Idziemy do Pokoju Wspólnego? Sporo osób się już zebrało.
- Jasne! Możemy już schodzić.

Wyszliśmy z pokoju. Zeszliśmy po schodach do PW. Faktycznie było już dużo osób. Było kilka Puchonów i Krukonów. Najwiecej było Gryfonów i Ślizgonów. Ale w miarę upływu czasu zbierało się coraz to więcej ludzi. Rzuciłam na całe pomieszczenie zaklęcie wyciszające tak aby żaden nauczyciel sie nie zorientował że robimy imprezę. Podeszłam do Hermiony, Rona i Harrego. Zaczęłam z nimi prowadzić rozmowę. Nawet całkiem spoko się z nimi rozmawiało. Rzadko gadamy i słabo z nimi się znam. Lecz są jedynymi Gryfonami z jakimi mam kontakt.

Byli nawet całkiem spoko.

W między czasie wypiłam już drugiego drinka z Ognistą Whisky i colą. I tak szedł drink za drinkiem aż w końcu byłam już tak upita i nie kontaktowałam że wzięłam na parkiet Dracona. Zaczęliśmy tańczyć. On tez już był ostro najebany. Byliśmy już tak zmachani wiec usiedliśmy na kanapę. Draco poszedł mi po jeszcze jednego drinka.

Japierdole, jak mnie boli łeb.

Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. Nie wiedziałam kto to, nawet nie miałam siły na to aby się szarpać czy wyrwać z uścisku.

Może to Dracon? Nie... on nie zrobił by raczej czegoś takiego. Powiedziałby że to on w najgorszym przypadku.

Osoba zaprowadziła mnie do jakiegoś dormitorium i popchnęła na łóżko. Zobaczyłam że był to Blaise. Zaczęłam się szarpać i wyrywać ale bez skutecznie. Brunet podniósł mnie i rzucił mnie na moje kolana. Rozpiął swój pasek oraz spodnie które po chwili zdjął po czym ściągnął z siebie swoje majtki. Nie miałam na nic siły i nie wiedziałam co się dzieje. W pewnym momencie poczułam coś dużego w moich ustach.

Kurwa, co to jest?! Japierdole!

Po chwili namysłu wiedziałam że był to kutas Zabiniego. Chłopak poruszał swoimi biodrami w górę i w dół. Robił to coraz szybciej szarpiąc mnie za włosy. Jedyne co słyszałam to głośne jęki bruneta. Robił to coraz szybciej i agresywnie. Nagle chłopak wypełnił moje usta swoją spermą wiec od razu wiedziałam że doszedł. Niestety nie przestawał robić sobie dobrze. Cały czas kontynuował.

W pewnym momencie usłyszałam otwieranie drzwi.

Japierdole, co się do cholery dzieje?!

Kątem oka zauważyłam sylwetkę dziewczyny. Okazało się że tą osobą była Melanie a ja oraz Blaise znajdowaliśmy się w jej pokoju!
- Co wy tu do cholery robicie?!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam nadzieje że się podobało. Następny rozdział dopiero w piątek. Chciałabym wcześniej ale nie mam za bardzo czasu, a ten rozdział pisałam jakieś trzy dni temu. W dzisiejszym rozdziale 1215 słów.
Jak sami widzicie wprowadziłam napisy myśli danej postaci: ,,Coś tam, coś tam", <——- czyli coś takiego. Mam nadzieje że się podoba.
KC Was i do zobaczenia w następnych rozdziałach.
Paaa ❤️❤️

Na Zawsze W Moim Sercu (18+ ; DM)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz