Długo czasu minęło odkąd jestem z Alanem. Gdy Draco wyszedł ze szpitala, on oraz mój chłopak nie raz skakali sobie do gardeł. Zazwyczaj kończyło się to po prostu bójką. Jeden miał złamany nos a drugi rozciętą wargę.
Klasyk.
Wielkimi krokami zbliżał się też koniec roku szkolnego. Do zakończenia tego całego syfu został tylko tydzień. Sumy, zaliczenia i inne takie typu sprawy końcowe.
Swoją drogą sumy zdałam z najlepszymi wynikami. Byłam z siebie chociaż w małym stopniu dumna.Wracając do spraw z Alanem. Był naprawdę szarmancki, miły i uroczy. Taki jakiego go poznałam. Czułam się przy nim świetnie lecz dalej z tyłu mojej głowy był Draco którego nie mogłam usunąć z pamięci.
Moje chwile z brunetem były czasem nie przyjemne. Tak jak każda para mieliśmy swoje złe dni, między innymi gdy się kłóciliśmy czy wyzywaliśmy od najgorszych, i wtedy gdy mnie na maksa wkurwiał, lecz później się godziliśmy.
Były także upojne momenty. To kiedy Miller doprowadzał mnie do szału i stanu nieważkości, w dobrym tego słowa znaczeniu. Uwielbiałam jego dotyk na swojej skórze. Wtedy gdy chłopak całował mnie wszędzie, w każde zakamarki mojego ciała. Uwielbiałam go.
Lecz jeśli chodzi o Draco. Chodził cały czas smutny, przygnębiony i nie do końca dbał o siebie. Był w ciągłym stresie i zmęczeniu.
Co prawda, było jeszcze kilka spotkań Śmierciożerców, i ja też nie czułam się z tym najlepiej że niedługo Harry może zginąć, lecz nie mogłam z tym nic zrobić. Nie było to ode mnie zależne.Ja, Asti, Mel oraz Margaret bardzo się zaprzyjaźniłyśmy. Evans była naprawdę bardzo miła i super się z nią dogadywałam. Razem chodziłyśmy na lekcje. Spędzałyśmy wspólnie czas chodząc do HogsMeade czy na błonie. W naszym dormitorium, odkąd się pogodziłyśmy, nigdy nie było nudno. Cały czas wpadały do nas Astoria i Melanie i robiłyśmy sobie babskie wieczory. Obgadywałyśmy inne lafiryndy z naszego domu czy gadałyśmy o głupotach.
Golden Trio się już nie odzywało do mnie za bardzo, od tamtej sytuacji przed lekcją Wróżbiarstwa.
W sumie im się nie dziwie.
Może to i dobrze bo przynajmniej mam o wiele większe szanse na to aby nie sypnąć nic o moim zaangażowaniu w śmierć Pottera.
~ Ostatni tydzień szkoły, środa ~
Byłam na Eliksirach. Przygotowywaliśmy dziś Wywar żywej śmierci. W grupie byłam z Alanem i Pansy Parkinson. Nie lubiłam z nią pracować, mimo tego że w ogóle nie utrzymywałyśmy kontaktu ze sobą. Obie się nawzajem nie lubiłyśmy od początków naszej nauki w Hogwarcie. Zawsze była na mnie cięta, a ja na nią. Więc jak się można domyślić, lekcja nie minęła w najlepszej atmosferze. Ja oraz Pansy co chwile sobie dogadywałyśmy i jedna drugiej specjalnie przeszkadzała.
Po lekcjach
Ostatnimi zajęciami na dziś dzień była Transmutacja. Spakowałam torbę i wyszłam z klasy. Nagle poczułam czyjąś dłoń na moim nadgarstku. Po zimnych pierścieniach i naprawdę mocnym uścisku mogłam stwierdzić że był to Draco.
Jak zwykle.
Blondyn wepchał mnie do jakieś pustej klasy. Zatrzasnął mocno drzwi i rzucił na nie zaklęcie wyciszające jak i blokujące.
- Oddaj mi swoją różdżkę Colins! - warknął i wyciągnął do mnie swoją bladą dłoń.
- Spierdalaj!- odpysknęłam po czym chłopak złapał mnie za szyję i przywarł mocno do ściany, tym samym ciężko napierając swoim ciałem o te moje.
![](https://img.wattpad.com/cover/251186893-288-k82128.jpg)
CZYTASZ
Na Zawsze W Moim Sercu (18+ ; DM)
RomanceZłe relacje mogą się bardzo zmienić. Jedne na gorsze, a drugie na lepsze. Anastasia Colins oraz Draco Malfoy, pewnego dnia poczują do siebie coś więcej niż tylko nienawiść. Będą potrafili dostrzec w sobie coś pięknego i nie odwracalnego. Jednak że...