W końcu nadszedł wieczór. Ubrana w krwisto czerwoną suknię sięgającą do ziemi i wysokie szpilki, razem z Diną, która wyglądała obłędnie W krótkiej błękitnej sukience i wysokich sandałach stałyśmy w miejscu i czekaliśmy na przybycie gości. Gdy do naszych uszu dobiegł dźwięk silnika jakiegoś samochodu, narzuciłyśmy się na siebie płaszcze i poszłyśmy na zewnątrz taka już rola alfy i bety. Musimy przywitać gość, wychodząc im naprzeciw. Tego akurat nie mogę zmienić i nawet nie mam zamiaru tego robić. To jest doskonały czas na przedstawienie się innym i na rozmowę w cztery oczy. Chociaż na pewno nie w dzisiejszy przypadku. Moje złote oczy Alfy zobaczyły bardzo drogi samochód a z jego przodu i tyłu stały kolejne dwa auta, tylko że te wydawały się o wiele tańsze. Z jednego z j nich już po chwili wyszedł jakiś mężczyzna, który poszedł, do tego miał luksusowego pojazdu i otworzył tylny drzwi od strony kierowcy. W tym momencie wyszła z niego starsza kobieta ubrana w sukienka, która sięgała aż do szyi, a przez swoją długość nie było widać nawet czubków butów tej pani oraz mężczyzna ubrany w dobrze skrojony garnitur. Podeszłam do nich, dumnie unosząc głowę, pokazując przy tym, że jestem kimś ważnym w tej watasze.
-Witajcie. Jestem...-przywitałam się z nimi
-A gdzie należyty szacunek?- spytała się mnie lekko wkurzona kobieta.
Chciałam jej odpowiedzieć coś w stylu „nie zasługuje pani na szacunek", ale w porę przemówił prawdopodobnie jej mąż
-Kornelio daj spokój- powiedział władczym głosem. Wtedy też zrozumiałam, że stoją przede mną przywódcy watahy
-Alfo, Luno
-No widzisz Harry, w końcu się poprawiła- powiedziała uszczypliwie matka stada
-Nie mam zamiaru się z tobą teraz kłócić kochanie- zwrócił się mężczyzna do swojej żony- wystarczy, że już urządziłaś cyrk. Alfo wybacz mi za zachowanie mojej przeznaczonej- zwrócił się w ostatnim zdaniu do mnie
-Wybaczam- powiedziałam.
Dalej jednak nie mogłam porozmawiać z moimi pierwszymi gośćmi, ponieważ podjechały kolejne samochody. Zostawiłam moją zastępczynię w towarzystwie Alfy i jego żony, a sama poszłam przywitać się z kolejnymi gośćmi. Po kolei witałam się z każdym gościem, po czym oddawałam ich w ręce moich zastępczyni, która prowadziła ich do sali rad. W końcu, jako ostatnia zjawiłam się w pomieszczeniu, w którym dzisiaj dużo się wydarzyło. Teraz nadszedł czas, bym się im przedstawiła i opowiedziała coś o sobie.
-Witajcie Alfy. Witajcie Luny. Nazywam się Vivien Taylor i od wczoraj pełnię stanowisko przywódcy swojej watahy. Nie znacie mnie zapewne, ale wiecie, że jak każdy z tego stada byłam, najniższa w hierarchii.-powiedziałam to, po czym podeszłam do stołu i usiadłam na miejscu, które zajmowałam kilka godzin wcześniej.
420 słów
CZYTASZ
Alpha soul
WerewolfWiecie jak to urodzić się najniższa spośród rang? Ja to wiem ponieważ taką właśnie się urodziłam, ale jest jedno ale...