XXVIII

191 6 2
                                    


Jednak ja zignorowałam jego słowa i jeszcze raz spytałam się, go co on tu robi. Lecz tym razem odpowiedział w miarę sensowymi słowami, które i tak mnie, wkurzyły.

-Muszę się dowiedzieć czegoś o mojej watasze, a najlepszym sposobem na to jest przecież potowarzyszyć alfie w jej obowiązkach- co on sobie wyobraża?


-Po pierwsze jako przywódca tej watahy zabroniłam ci wchodzić na ten teren, a po drugie nie zgadzam się na to, żebyś za mną chodził. Dlatego też łaskawie informuję cię, że na pewno przez kilka dni nie chcę cię widzieć w mojej watasze, a jeśli tego nie zrobisz to zawsze, mogę spróbować zniszczyć twoje stado w jakiś sposób.


Na moje słowa mate już nic nie powiedział, a zamiast tego tylko popatrzył się na mnie, po czym wyszedł z kuchni. A ja w końcu mogłam się z tego powodu cieszyć.


Kawa, po którą przyszłam, już nie była mi potrzebna, więc tylko wyszłam z tego pomieszczenie, by już po chwili znaleźć się w swoim gabinecie i tam zajmować się obowiązkami lidera. Tę pracę jednak przerwała mi beta, która postanowiła mnie poinformować, że jeszcze tego samego dnia, wieczorem mam z nią udać się na zakupy. Nie odmówiłam, ponieważ stwierdziłam, że małe zakupy przydadzą mi się, skoro nie miałam nawet odpowiednich sukni na jakieś ważne spotkania. A oczywiście bluza z kapturem i spodnie dresowe nie wchodziły w to.


Później poszłam razem z nią na spacer po naszej wiosce, a w międzyczasie jeszcze pomogłam jakiemuś mężczyźnie nosić jakiś karton. Jako alfa miałam najwięcej siły, więc postanowiłam ją wykorzystać w bardzo dobrym celu. Chociaż raz potęga alfy była przydatna w zwykłej pracy. Następnie z powrotem zajęłam się obowiązkami przywódcy, a wieczorem wsiadłyśmy do samochodu mojej bety i pojechałyśmy do miasta. Tam też najpierw zatrzymałyśmy się w restauracji, gdzie zjadłyśmy kolację, a później ruszyłyśmy korytarzem, wzdłuż którego znajdowało się dużo sklepów. W końcu byłyśmy w centrum handlowym, więc nie mogłam się dziwić, że tak było. Jednak nawet jako wilczyca nie lubiłam chodzić bardzo długo. A to właśnie mnie w tym miejscu spotkało. Lecz na sam koniec naszej wyprawy w ręce trzymałam chyba cztery torby, pełne przeróżnych ubrać. Począwszy na spodniach, a skończywszy na sukniach wieczorowych. Mogłam się też cieszyć z powodu tego, że poszłam tutaj z zastępczynią, bo inaczej nie znalazłabym tutaj takich perełek.


Do domu wróciłyśmy gdzieś koło dwudziestej pierwszej, a tak od razu się rozdzieliłyśmy. Ja poszłam do mojego pokoju, gdzie już w nim położyłam torby na ziemi, a później zaczęłam szykować się do spania. 


408 słów

Alpha soulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz