XXIII

159 8 0
                                    


- Dosyć tego przestańcie się kłócić i pogadajcie jak cywilizowany wilki - krzyknął w naszą stronę Alfa Harry. Jednak był jeden problem. My przecież nie byliśmy zwykłymi wilkami, tylko niby bratnimi duszami

 - Nie mam zamiaru więcej rozmawiać z tym tutaj - powiedziałam do przywódcy innej Watahy, wskazując na mojego niby przeznaczonego 

- Musisz to zrobić, skoro on za niedługo przejmuje twoją watahę, a ty będziesz musiała razem z nim rządzić obydwoma - no chyba sobie żartujesz. Moi ludzi nie pozwolą na to, a ja tym bardziej- nie pozwolę, żeby on to uczynił. Moje stado nigdy nie poprze wielka, który nie urodził się wraz z najniższą branżą

- Chyba że on będzie przeznaczonym jakieś zmiennej z tej watahy - powiedział Alpa Harry

 - nawet jeśli. To i tak nie przejdzie - moi ludzie są mi lojalni.

 - A to niby dlaczego? - czy on nie zadaje zbyt dużo pytań do mnie? Bo jak dla mnie to tak. 

- A dlaczego zagadujesz mnie, zamiast wkurzać się na mojego niby przeznaczonego?

 - On należy do mojej rodziny - no to proszę. Takiego czegoś ja się nie domyśliłam.

 - Od razu może mi jeszcze powiesz, że wszyscy tutaj zgromadzeni są w jakimś stopniu spokrewnieni z tym deklem - kolejny raz zwróciłam się do Pana Harry'ego, wskazując na tego głąba, który to nawet mi się jeszcze nie przedstawił. I to niby ma być mój przeznaczone. W takim razie ja całkowicie podziękuję i nie skorzystam z takiego czegoś. 

- Niektórzy z nas tak są powiązani z twoim przeznaczonymi Jednak większość nie. - No to pięknie.

 - To jak kochanie kiedy mogę przyjechać i w końcu zaczęli rządzić swoją watahą? - on doskonale wie jak podnieść mi ciśnienie. W tym zapewne jest mistrzem. A gdyby nie przytrzymywał mnie nadal jego krewny, już na pewno bym się na niego rzuciła. 

- Jeśli tylko zrobisz coś bez mojej zgody, na moim terenie to przysięgam mi się, że od razu cię zamorduję - zrwóciłam się w jego stronę.

- Dino powiedz innym z członków mojej Watahy, że ci, którzy wcześniej nie rozmawiali ze mną w sprawie pozycji radnego do końca dnia mają znaleźć się w moim gabinecie - powiedziałam głosem alfy do mojej zastępczyni.

 - dobrze alfo - powiedziała, po czym wyszła z pokoju, by przekazać wszystkim moje polecenia.

 Ja wyrwałam się spod rąk alfy, po czym musiałam powstrzymać się, żeby nie rzucić się od razu na mojego przeznaczonego, jednak tego nie zbiłam, ale zamiast tego wyszłam z pomieszczenia, nie żegnając się wcale z przywódcami i ruszyłam do swojego gabinetu, by tam ochłonąć przy okazji i zająć się z zadaniami, które miałam w planach do zrobienia jutrzejszego dnia. Moja zastępczyni bardzo szybko powiedziała wszystkim mój komunikat, ponieważ gdy wychodziłam do mojego gabinetu, stało przede mną kilku mężczyzn i parę kobiet. Ale przecież powinno ich być więcej. A tu nawet nie ma połowy ilości osób, które były tutaj rano. 

477 słów

Alpha soulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz