XXIX

61 3 0
                                    

Kiedy obudziłam się rano, było mi bardzo nie wygodnie. Otworzyłam oczy i spojrzałam w tęczówki innego alfy.

-Witaj kochanie - powiedział mój niby przeznaczony, który wiedział, jak po prostu mnie wkurzyć.

-Postaw mnie na ziemę - przemówiłam do niego głosem alfy. Oczywiście, że nie posłuchał mnie. Dlatego zaczęłam się wyrywać.

-Spokojnie kochanie, tylko podniecasz mnie swoim wierceniem - nachylił się nad mną i szepnął mi to do ucha.

"Pomóżcie mi" poprosiłam moje wilczyce, jednak obydwie nie posłuchały mojego wołania.

" To nasz mate, musisz z nim być" za to Ava próbowała kolejny raz uświadomić mi to, kim jestem dla alfy.

-Jesteś obleśny - powiedziałam mu prawdę, jednak on tylko zaśmiał się z moich słów.

-Niedługo pokażę ci, że to nie nieprawda - po prostu świnia.

-Gdzie mnie zabierasz?- spytałam się go po chwili. Wiedziałam, że teraz mu nie ucieknę, więc nie miałam na razie takiego planu.

-Idziemy do naszego domu - oświadczył od razu. Chciał chyba powiedzieć do jego domu, ponieważ mój znajdował się watasze, którą już minęliśmy. Przynajmniej tyle wyczuwałam jako przywódca tamtych terenów.

-Doskonale wiesz, gdzie jest mój dom - a może nie wi dokładnie, ale nie miałam zamiaru pokazywać mu budynku, w którym jak na razie mieszkali moi rodzice i moja jeszcze nienarodzona siostra.

-Według prawa więzi mate dom przeznaczonej jest tak gdzie przeznaczonego- zacytował kawałek tego prawa. W końcu czegoś się nauczył.

Mogłam sobie myśleć na ten temat dużo, jednak nie chciałam mu tego powiedzieć, ponieważ jego ojciec stworzył te prawa, a że ten osobnik był jego synem, mógł za pomocą alfy Harry'ego zmienić to, co mu się nie podobało.

Oglądałam się po okolicy. Drzewa i niebo było piękne, jednak dopiero co wschodziło słońce, dlatego wiedziałam, że jest bardzo wcześnie. Drugą sprawą było, kto w takim razie pilnował podległej mi posiadłości, skoro ten osobnik właśnie niósł mnie do swojej.

Po jakimś czasie alfa przeszedł ze mną w ramionach przez drewnianą bramę i ignorując swoich ludzi, którzy zebrali się na dworze, by zobaczyć, kogo przyprowadził ich przywódca, poszedł do wielkiego drewnianego domu. Gdy wszedł już do niego, po schodach skierował nas na górę. Gdzie po chwili znalazłam się w biurze. Mężczyzna posadził mnie na swoim krześle. A ja zaczęłam się rozglądać. Musiał być jakiś sposób, by wydostać się z tego miejsca.

-Nawet o tym nie myśl- warknął na mnie. Dobrze że nie ma dostępu do moich myśli.

Nie odpowiedziałam na jego słowa, tylko nadal obserwowałam te ciemne pomieszczenia zawalone stosami papierów.

-Po co jestem?-w końcu zadałam mu istotne pytanie

-Skoro ja mogłem poznać twoją watahę przyszła najlepsza pora byś ty poznała swoje nowe stado

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 28 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Alpha soulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz