XVII

180 10 0
                                    

-Udowodnię ci, że jestem twoją bratnią duszą -powiedział przekonany. Jak dla mnie jak na razie jest na dobrej drodze do tego, żeby wynieś się z mojej watatahy

-Tam są drzwi- wyrwałam jedną z rąk z objęć mate, po czym pokazałam na drzwi. 

-Nie myśl, że ja tak szybko opuszczę cię- Kurcze, a już myślałam, że bez żadnych przeciwwskazań ucieknie z terenu mojej watahy. Już wcale nawet nie obchodził mnie ten dokument, który miałam z nim przedyskutować.

 "Viviane przyszły wilki, które chcą być radnymi"przekazała mi w myślach moja zastępczyni. 

Uratował mnie tym samym, przed tym bym musiała spędzić duża czasu sam na sam z tych idiotycznym przywódcą. Już kończę z nazywaniem go wielkim Panem, ponieważ nie zasługuję on na ten tytuł. Za to na miano idioty wręcz przeciwnie. Wyrwałam się całkowicie z jego objęć, na co on cicho zawarczał. O ja już mu dam warczenie na mnie. Podeszłam do niego i walnęłam  go z liścia w twarz, na co on jeszcze głośniej zawarczał, a jego morderczy wzrok mieszał się zdziwieniem. Na pewno nie spodziewał się, że jakaś dziewczyna może go walnąć. Mylił się. Ja do takich rzeczy byłam zdolna, ale tylko jako alfa. Jako jedna z najmniejszej pozycji, nie uderzyłabym nawet małego robaka, ponieważ wiedziałam, że każdy zasługuje na życie, ale jako przywódca się już tym nie przejmowałam. Długo jeszcze mogłabym o tym mówić, jednak to nie było to co, miałam teraz do robienia, wyszłam z gabinetu, a później zamknęłam drzwi za sobą i pobiegłam do salonu. I jakie było moje zdziwienie kiedy zobaczyłam chyba trzydzieści wilków, w wśród nich oprócz mężczyzn były też kobiety. Może udami mi sie w końcu dobrać po równo płci w radzie. Albo niech będzie chociaż jedna tam kobieta oprócz mnie i Dina by mogła inaczej myśleć niż mężczyźnie. Po chwili chyba każdy z nas usłyszał wkurzony ryk alfy i trzask drewna. Oj będzie mi płacił za naprawę mojego mienia, albo sam będzie to naprawiał. Na ten dźwięk wszyscy mężczyźni i kobiety popatrzyli się na mnie z dziwnym zaciekawieniem

"Nie spodobało mu się to, co z nim ustaliłaś?"spytała się mnie Dian. 

"Nie o to chodzi, ubzdurał sobie, że ja jestem jego bratnią duszą"wytłumaczyłam mojej przyjaciółce

"Grubo"stwierdziła. 

Zignorowałam na razie tamtego durnego alfę i przywitałam się z podlegającymi mi wilkami i wilczycami. Na razie nie mogłam z nimi dalej porozmawiać, gdyż nie mogłam pójść do mojego gabinetu, albo inaczej nie chciałam się kłócić  z tym durnym palantem. Dlatego też postanowiłam poczekać, aż on się tu zjawi. 

406 słów

Alpha soulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz