rozdział 23

469 24 4
                                    

Nadchodził wieczór. Góry o tej porze wyglądają pięknie. Zza horyzontu wyjawił się czubek księżyca. Z nieba zniknęły wszystkie niepotrzebne temu krajobrazowi chmury, a na ich miejsce wpłynęły gwiazdy plecione złotą nitką. Niebo przybrało ciemnofioletową i ciemnogranatową barwę. Taki widok zastały dziewczyny i Louis, gdy skończyli kolację i zasiedli z tyłu domu na tarasie.

Louis opowiadał dziewczynom różne zabawne z jego życia historie, a potem dziewczyny, które okryte grubymi swetrami siedziały na drewnianych krzesełkach, mówiły swoje historie z życia wzięte. Czasem zapadała głucha cisza, gdy Louis zapatrzony w horyzont pokazywał dłonią dziewczynom piękne miejsca i zakątki jego miasteczka. Jego dom - jak już była mowa na początku - umieszczony był wysoko w górach, stąd te widoki.

I tak minął cały wieczór dziewczyn i Lou.

Następnego ranka dziewczyny obudził głośny dźwięk otwieranych drzwi do ich pokoju. Od razu poderwały się do pozycji siedzącej i ze zdziwienie spojrzały na małą twarzyczkę jakiejś dziewczynki. 

Miała jasne włosy splecione w dwa warkoczyki opadające na jej delikatne ramionka. Oczy miała duże piwne, a cerę wyjątkowo jasną. Była malutka. Sięgała ledwo do klamki od drzwi, które teraz były otwarte na oścież. Na nóżkach miała różowe skarpetki, a na nich białe buciki. Ubrana była w czerwoną kurtkę. Spojrzała na dziewczyny spod łba, jak kotek, który chce dostać swoją ulubioną przekąskę. Chwyciła dłońmi końce swojej kolorowej sukienki i się odezwała.

- Czy widzieliście może pana Poopy? - Spytała tak cichutko i tak delikatnie, że dziewczynom aż zmiękło serducho.

- Kim jestm pan Poopy? - Spytała się jej Valeria, która wstała i nałożyła na siebie szlafrok.

- Kim ty jesteś? - Spytała się Alex, która również wstała z łóżka i przetarła oczy.

- Nazywam się Holy i mam pięć lat. - Powiedziała i spuściła głowę cała zawstydzona.

- Pójdę do Louisa. - Powiedziała Valeria i wyszła z pokoju zostawiając Alex samą z tajemniczą dziewczynką o imieniu Holy.

- A więc... Holy, tak? - Alex kucnęła przed dziewczynką i spojrzała na jej małą posturę.

Mała kiwnęła twierdząco głową.

- Ja jestem Alex. - Alex podała Holy dłoń. Dziewczynka nieśmiało złapała ją swoimi dwoma i powiedziała:

- Wow, ale delikatne! - Uśmiechnęła się uroczo, tak że Alex zmiękły nogi i usiadła na ziemi po turecku sięgając Holy do łokci.

- Ale co? - Spytała Alex.

- Twoje rączki! - Spojrzała na Alexandrę i się uśmiechnęła. 

- Moje dłonie? - Spojrzała na swoje dłonie, a potem na Holy. - Dłonie, jak dłonie.

- Może ty widziałaś pana Poopy? - Od razu zmieniła temat i również usiadła po turecku dotykając swoimi kolanami kolan Alex. Spojrzała na dziewczynę wielkimi piwnymi oczami.

- Pan kupka? Skąd taka nazwa? To jakś miś? - Spytała Alexandra i uśmiechnęła się łagodnie do dziewczynki.

- Nie. - Zaprzeczyła dziewczynka.

- Nie? - Spojrzała Alex na Holy ze zdziwieniem.

- To mój króliczek. - Powiedziała.

"To wyjaśnia, czemu nazwałaś go pan Kupka" - Pomyślała sobie Alex w myślach i zapytała.

- Skąd się tu wzięłaś, Holy?

Dziewczynka chwile się zastanawiała, a potem odpowiedziała.

"Shake? Nie, dzięki!"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz