rozdział 12

425 26 1
                                    

Wylądowali. Lot zleciał im bardzo szybko. Valeria prawie cały czas spała. W przerwach od snu czytała książkę. Natomiast Alexandra słuchała muzyki i myślała. Zdawałoby się, że przez ten czas mogła ułożyć w głowie całe swoje życie, a ona cały czas myślała o Nash’u. Była niespokojna. Tak jakby wiedziała, że coś złego się z nim stanie. Ale były to tylko złe przeczucia. Bynajmniej tak sobie wmawiała…
- No dziewczyny. Wrócicie do domu i za parę godzin jedziecie do Las Vegas… Służbowym samochodem. Ma on wbudowaną nawigację. Umiecie korzystać z nawigacji? – objaśniał Brandon.
- Tak. Wiemy. – odpowiedziała Alex.
- To ja już idę. Miłego popytu w LV.
- Dzięki. Do zobaczenia. Ej! A o której mamy spotkanie z klientem?
- Czekaj. Która godzina?
- Teraz? 13:02
- Aaa. No to spotkanie macie jutro o 12:30. Masz tu wasz cały plan: godziny, ulice, zlecenia. – powiedział i dał Alexandrze kartkę.
- Okej. To do zobaczenia.
Przyjaciółki o 14 były już w domu. Słońce wschodziło, a na ulicach pojawiało się coraz więcej ludzi. Można by rzec, że miasto dopiero budziło się do życia. Na przystankach stały masy ludzi, którzy czekali na swoje autobusy.
- O której wyjeżdżamy? – zapytała Val zamykając drzwi.
- Myślę, że tak za godzinkę. No jak będziemy gotowe to pojedziemy. Przed nami dosyć długo droga.
- Wiesz, że jestem kiepskim kierowcą. – powiedziała nieśmiało Valeria.
- No wiem. Na szczęście za kierownicą radzę sobie bardzo dobrze, dlatego też ja będę kierowała przez całą drogę.
- Uff. Już myślałam, że ja będę musiała kierować. – zaśmiała się Val.
- Daj spokój, kobieto! Ja chcę jeszcze żyć. – przyłączyła się do przyjaciółki.
Valeria zrobiła kanapki na drogę, zrobiła kawę (cappuccino, ponieważ to jedyna kawa, którą piła Alex) w termosie i spakowała wszystko do torby.
- Gotowa?!
- Gotowa! Już idę, tylko wezmę kluczyki i dokumenty… Aaa. No i jeszcze laptop. – odpowiedziała Alexandra krzątając się po pokoju.
Dziewczyny zeszły schodami na dół. Zapakowały swoje bagaże do bagażnika samochodu, a następnie wsiadły do niego. Były ubrane w dresy, ponieważ przed nimi długo droga. Na całe szczęście ich służbowy samochód był „wypasiony”. Był to BMW x8. Miał on tyle bajerów, że jechało się nim bardzo komfortowo.
Jechały one 7 godzin. Gdy dojechały było już ciemno. Zatrzymały się w 4 gwiazdkowym Hotelu.
Alex była wykończona. Od razu położyła się spać. Jej przyjaciółka jakoś wręcz przeciwnie. Nie mogła zasnąć… Może dlatego, że była pełnia. Przewracała się z boku na bok. Postanowiła zadzwonić do chłopaka.
- Halo? – powiedział Cameron zaspanym głosem.
- Hej kochanie. Nie obudziłam cię?
- No tak troszeczkę. U mnie jest 7 nad ranem.
- Przepraszam. Zapomniałam. U nas 23.
- Coś się stało?
- Nie. Po prostu nie mogę zasnąć i postanowiłam, że zadzwonię do ciebie. Może to mi pomoże./

- Haha. Jak miło. Rozmowa ze mną pomaga? Czuję się wyjątkowo. – zaśmiał się Cam.
- No właśnie nie wiem. Może pomoże. – odwzajemniła śmiech. – Co tam u Ciebie? Co będziecie dzisiaj robić?
- Mamy dzisiaj sesję przy wierzy Eiffla.
- Romantycznie. Z modelkami?
- Tak. Z Natalią i Ann. Tylko nie bądź zazdrosna. To tylko sesja.
- No przecież nie jestem.
- Dobra, ja muszę kończyć. Nash już wstał… Pozdrawia cię. Do usłyszenia. Później zadzwonię.
Po zakończeniu rozmowy Valeria w końcu zaczęła robić się senna. Położyła się na drugi bok, zamknęła coczy i już nawet sama nie wiedziała kiedy zasnęła.
Podczas gdy dziewczyny smacznie sobie spały, w Paryżu zaczynał się piękny dzień. Chłopaki mieli dzisiaj sesję zdjęciową. Wszyscy spotkali się na miejscu. Oczywiście do Nash’a zaczęła kleić się Natalia.
- Cześć. Gdzie twoja dziewczyna? Nie wzięli ją do sesji? Nie pasowała wymiarami? Upsss. Jaka szkoda. – powiedziała złośliwie modelka.
- Hm. Tak się składa, że miała wystąpić zamiast ciebie, ale wypadło jej coś ważnego. – odwzajemnił złośliwość.
- Nie jesteś dla niej najważniejszy? Coś kiepska z niej dziewczyna.. Dla mnie byś był kotku.
- Kotku? Yyyy. Gorzej ci? Jest wspaniała. – uśmiechną się złośliwie. – A ty w końcu mogłabyś się ode mnie odczepić. Nie podobasz mi się.
Dziewczyna obraziła się. Pozując z Nash’em jej mina była bardzo nie profesjonalna. W końcu zwrócił na to uwagę fotograf.
- Natalia! Proszę cię! Nie mamy czasu na fochy. Złaź! Julia! Proszę, teraz ty zapozujesz z Nash’em. – powiedział poirytowany Bryant. – Cam, Ann wy też do nich dołączcie.
Dalsza część sesji przebiegła dosyć spokojnie.
Gdy chłopaki skończyli sesję, dziewczyny dopiero wstały. Ogarnęły się szybko i poszły na spotkanie.
Dojechały na ulicę Calzedonia 10.
- Haha. Parz nasz adres. – krzyknęła Alex.
- A no bez kitu. Hahaha. Dobre.
- Dobra, już wysiadamy, bo się spóźnimy.
Weszły do Sali, w której miało odbyć się spotkanie. Przywitała je sekretarka, która zaproponowała przyjaciółkom kawę. One grzecznie podziękowały, ponieważ nie lubiły kawy. W końcu zjawił się klient.
- Witam. James Johnson.
- Dzień Dobry. Alexandra Floyd, a to moja koleżanka Valeria Green.
- Miło mi panie poznać. A więc tak, od razu przejdźmy do konkretów.
Widać było, że ich klient to dosyć poważny, konkretny i stanowczy człowiek. Wiedział czego chciał.
Ich rozmowa trwała około 1,5 godziny. Następnie dziewczyny zrobiły kilka zdjęć pomieszczenia, które miały zaprojektować.
- Dobrze. No to tak. Panie Johnson. Jutro około 12 przyniesiemy panu gotowy projekt, a potem najwyżej coś poprawimy jeżeli nie będzie panu pasowało. – oznajmiła Valeria, szczerze się uśmiechając.
- Oczywiście. Dziękuję paniom bardzo za profesjonalne podejście do tego zlecenia. W takim razie do jutra. – powiedział i pocałował każdą z nich w rękę.

- Widać, że to człowiek na poziomie. Kulturalny, szarmancki. – powiedziała Valeria z wielkim zdziwieniem.
- Nooo. Żeby każdy klient taki był.. Ooo, to bym kochała tą pracę.
- Co teraz? Zakupy?
- Lunch!
- Ouuuu tak! Tu za rogiem jest jakaś knajpka. Widziałam jak jechałyśmy na spotkanie.
- To co tu jeszcze robimy? Szybko! Idziemy jeść! – zaśmiała się Alexandra ruszając w kierunku knajpki.
W knajpce panowała bardzo miła atmosfera. Był to lokal z Tajskim jedzeniem, które dziewczyny po prostu ubóstwiały… Po skończonym Lunchu dziewczyny uznały, że było to najlepsze Tajskie żarcie jakie kiedykolwiek w życiu jadły.

- Gdzie teraz? – zapytała Alex uruchamiając samochód.
- Może pójdziemy do Hotelu, przebierzemy się i pójdziemy pozwiedzać? Jeszcze nigdy tu nie byłam.
- No ja też. W sumie to dobry pomysł. A jak wrócimy będziemy musiały zrobić ten projekt, następnie ja będę znowu coś pisała do mojej pracy magisterskiej.
- Ja tam nie mam planów na wieczór. Może pójdę na podryw. – zaśmiała się Val.
- Ja ci dam podryw… Beze mnie? -
Dziewczyny zaczęły się śmiać… Po chwili dotarły już do Hotelu. Przebrały się i wyszły. Alex założyła czarną dresową sukienkę i sandałki, a Val czarne legginsy , niebieską bluzę i adidasy.
Zaczęły chodzić po mieście i obserwować różne zabytki. Bunkry, stare domy itp.
Na koniec gdy wracając szły starą kamienicą natrafiły na młodego chłopaka, który grał na gitarze i zbierał pieniądze. Widać było, że był biedny… Dziewczyny przystanęły i słuchały go… Stały i stały i stały. W końcu jedna szepnęła:
- Ej. Podejdźmy do niego, zagadajmy.
- Daj spokój. Nie przeszkadzaj mu. – wyszeptała Val.
- Jak chcesz to tu stój. Ja podejdę.
Dziewczyna usiadła koło chłopaka. Był ubrany w czarną bluzę i spodnie. Miał około 17 lat.
- Jak masz na imię? – powiedziała z ciepłym uśmiechem na twarzy.
- Jack. A ty?
- Alexandra. Jesteś głodny?
- No.
- Chodź.
- Gdzie?
- Razem coś zjemy. Zapraszam cię na kolację. Będzie miło, obiecuję…
- No dobrze. – na twarzy chłopaka zapanował uśmiech. – Jesteś bardzo miła. Jesteś lekarzem?
- Nie. Ale niedługo będę jeśli obronię pracę magisterską. – również się uśmiechnęła. – Słuchaj z nami pójdzie jeszcze moja przyjaciółka. Widzisz? Tam stoi.
- Widzę, widzę. – oboje podeszli do Val.
- Cześć. Jestem Valeria. A ty? – uśmiechnęła się.
- Jack.
-Na co masz ochotę, Jack? – zapytała Alex.
- Hmm. Szczerze to zjadłbym kebaba.
- Okej. No to idziemy na kebaby.
Doszli do najbliższej budki z kebabami gdy przyszedł czas zapłaty chłopak wyjął pieniądze.
- Co ty robisz? Ja miałam zapłacić…
- Nie pozwolę na to, żeby kobieta za mnie płaciła.
- Ja zapłacę. – powiedziała jeszcze raz Alex.
- Nie!
Alexandra bardzo podziwiała tego chłopca. Mimo to, że nie miał dużo pieniędzy zachował się bardzo honorowo i zapłacił za siebie i swoje towarzyszki.
Po zjedzonym kebabie Alex odeszła do bankomatu. Wypłaciła 200 dolarów. Wyjęła karteczkę i zaczęła coś notować.
- Dobra. My już lecimy. Cześć. – powiedziała Alex.
- Hej. Miłego dnia. – odpowiedział młody chłopak ciepło się uśmiechając.
- Oo. Coś ci wypadło. – Alex „podniosła” coś z podłogi i włożyła to do kieszeni w bluzie chłopaka. – Hej! Miłego dnia. – szybko oddaliła się.
Chłopak zastanawiał się przez chwilę nad tym co mogło mu wypaść. W końcu wyją papierek z kieszeni. W papierku było zawinięte 200 dolarów. A na kartce widniał napis:
Wiem, że inaczej nie przyjąłbyś tych pieniędzy. Wydaj je rozsądnie. A tu masz numer do sklepu, w którym potrzebują kogoś do sprzątania.-> 5846213597  Tam nie zarobisz jakichś kokosów, ale zawsze jakieś pieniądze będziesz miał. Życzę ci powodzenia. Pozdrawiam, Alexandra.
Chłopak uśmiechną się sam do siebie. Było mu bardzo miło. Nie dlatego, że dostał pieniądze, tylko dlatego, że ktoś chciał mu pomóc.

Dziewczyny wróciły do pokoju. Na zewnątrz było już ciemno. Usiadły na łóżku i włączyły komputer. Zaczęły robić projekt. Było to dosyć duże pomieszczenie, które również miało spełniać dużo funkcji. Nad robieniem tego spędziły około 3 godzin. Były wykończone. Alex przysiadła jeszcze na moment do komputera i przez 30 minut zmagała się z kolejnymi stronami swojej pracy magisterskiej. Gdy skończyła poszła pod prysznic. Chciała zmyć z siebie dosyć pracowity wieczór.
W między czasie Valeria przygotowała sobie rzeczy na jutrzejsze spotkanie.
Alex wyszła z łazienki.
- Co robisz? – zapytała myjąc zęby.
- W zasadzie to już nic. Wybierałam sobie rzeczy na jutro.
- Aaa. Ja już mam wybrane. Muszę tylko jeszcze dresy przygotować… Jutro od razu po spotkaniu idziemy do Hotelu po rzeczy i ruszamy. – krzyknęła z łazienki, wypluwając resztki pasty do zębów.
- Ja to nie mam nic do pakowania, bo nic tu nie rozkładałam. A dresy sobie przygotuję, masz rację.
- Idę spać. Adios!
- Ja też.

Następnego dnia dziewczyny poszły na spotkanie. Klient był bardzo zadowolony z projektu i nie miał żadnych zastrzeżeń. Bohaterki wróciły do Hotelu, zabrały swoje walizki, wymeldowały się i ruszyły.
Pod drodze zajechały na stację benzynową i zjadły hot-dog’i. Potem nie robiły już żadnych przystanków. Na szczęście podczas ich całej podróży nie natrafiły na żadne korki. O 20 były już w domu.
- Chodźmy do knajpy na kolację. Jakoś nie chce mi się dzisiaj siedzieć w domu. – powiedziała Alex zakładając czarne jeansy.
- Dobry pomysł.
Wyszły z domu i powolnym krokiem zbliżały się do knajpy. Weszły. Przy stoliku w samym kącie zobaczyły Nash’a i Camerona siedzących w towarzystwie 2 dziewczyn. Oni jeszcze ich nie zauważyli.
- Co oni tu robią? W dodatkiem z jakimiś dziewczynami. Patrz jak dobrze się bawią…
- Chodź. Podejdziemy. Zobaczymy jak na to zareagują..
Dziewczyny podeszły do stolika. Chłopcy na początku myśleli, że to kelnerki, lecz po usłyszeniu głosu, zmienili swe przekonania.
- Cześć Cam. – powiedziała ze złośliwością w głosie Val.
- A co ty tu robisz? – powiedział zdziwiony Cameron.
- Jakie miłe przywitanie… To chyba raczej co ty tu robisz?
- Przed chwilą wróciliśmy.
- I nawet nie raczyłeś do mnie napisać?
- Tak jakoś wyszło.
- Aaa. Tak jakoś wyszło. To teraz my wyjdziemy. Nie będziemy wam przeszkadzać. – powiedziała zdenerwowana Valeria. Wyszły z lokalu. Nash wyszedł za nimi.
- Dziewczyny! Poczekajcie. To nie tak jak myślicie. My tylko spotkaliśmy stare znajome.
- Nie można było tak od razu? Cameron jakoś nie chciał niczego tłumaczyć… - odparła Valeria, patrząc na swojego chłopaka przez szybę.
- A tak poza tym, to cześć kochanie. – podszedł do Alex, przytulił są i namiętnie pocałował.
- Cześć. – powiedziała trochę obrażona.
Po chwili z lokalu wyszedł Cameron.
- Ej. To tylko nasze koleżanki. Z dawnych czasów. Przez przypadek je spotkaliśmy..
- Mogłeś powiedzieć od razu, przecież… - Valeria nie skończyła zdania, ponieważ Cam ją pocałował.
- Przepraszam. Wiem, powinienem powiedzieć ci to od razu…
- Koniec tych smętów. Chodźcie. Zapoznamy was z nimi. – powiedział Nash, chwytając swoją dziewczynę za rękę.

"Shake? Nie, dzięki!"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz