*dzień wylotu*
- Alex… No muszę cię się o coś spytać, tylko proszę, odpowiedz szczerze.
- Okey, a więc słucham. – powiedziała Alex uśmiechając się głupawo do przyjaciółki.
- Czy ty… Czy ty jesteś w ciąży? – wyszeptała, ponieważ nie chciała żeby ktoś to usłyszał.
- Szczerze? Nie robiłam jeszcze testu. Boję się, cholernie się boję… Zobacz, już drugi dzień nie wymiotuję, może to było tylko zwykłe zatrucie pokarmowe…
- Może… Hmm. Ale ja też chcę wiedzieć. – uśmiechnęła się niepewnie. – Jak przylecimy do LA zrobisz ten test, dobrze?... To znaczy razem zrobimy.
- No dobrze. – powiedziała zapinając swoją walizkę.
…
- Pa dziewczynki! Trzymajcie się. Kochamy was!
- My was też! – krzyknęły i weszły do korytarza, który prowadził do samolotu.
- Ej, Val!
- Słucham. – powiedziała robiąc coś w telefonie.
- Musimy tu częściej przyjeżdżać. Widziałaś jacy byli szczęśliwi gdy byłyśmy w domu?
- No masz rację. Ostatni raz byłyśmy w domu ponad pół roku temu. To dużo za dużo.
- Dokładnie.
Po wylądowaniu dziewczyny nie były zmęczone. Dojechały taksówką do domu. Rozpakowały się. W końcu mogły usiąść i zrobić coś dla siebie.
- Chcesz herbatę! – krzyknęła Valeria.
- No! – powiedziała pisząc z Jack’iem G.
Od: Jack Gilinsky
Chodź dzisiaj na dyskotekę! Dawno się nie widzieliśmy! Weź ze sobą Valerię.
- Ej Val. Jack się pyta czy chcesz iść na dyskotekę, bo ja idę!
- Nie. Przepraszam. Ja nie mogę. Umówiłam się z Cameronem, że pójdziemy gdzieś coś zjeść… Tym razem musisz pójść sama.
- Nie, no okey.
Do: Jack Gilinsky
Valeria umówiła się z Cameronem, ale ja idę.
Od: Jack Gilinsky
No to o 21 przy „Dream Party”. Będę czekał na tej ławce naprzeciwko wejścia.
- Valeria!
- Co znowu? – powiedziała przychodząc do pokoju.
- W co mam się ubrać? Nie mam kompletnie pomysłu. – powiedziała siadając po turecku na środku pokoju. A w między czasie Valeria wyciągnęła jej czarną spódniczkę i biały crop top.
- Masz to. – powiedziała. – W tym będzie idealnie.
- Dzięki. To ja idę się szybko ubierać, bo za godzinę mam być już przy dyskotece. – po 40 minutach spędzonych w łazience Alex wyszła ubrana, uczesana i umalowana. – I jak?
- No, no! Tylko pamiętaj – masz chłopaka.
- No przecież wiem. – uśmiechnęła się dziewczyna. – Lecę, pa! – pocałowała przyjaciółkę w policzek i wyszła. Po kilkunastu minutach jazdy autobusem była już na miejscu.
- Cześć. – podeszła do przyjaciela.
- Hej. – pocałował ją w policzek. – Ładnie wyglądasz.
- Haha. Dzięki, ty też!
Przyjaciele bawili się bardzo dobrze. Jack non-stop musiał tłumaczyć znajomym, że Alexandra to nie jest jego dziewczyna, choć według zdania wielu z nich pasowali do siebie.
Oboje usiedli przy wolnym stoliku i zaczęli rozmawiać. Przy okazji pili alkohol. Jak wiadomo po kilku kieliszkach wódki od razu atmosfera stała się jeszcze weselsza. Oboje śmiali się ze wszystkiego. Jack przyznał, że Alex bardzo mu się podobała od początku. Ona też powiedziała, że też jej się podobał.
- Podobałem ci się? A już nie podobam? – wybełkotał lekko pijany Jack.
- No ja nie wiem. Naprawdę. Już nie myślę trzeźwo.
- Chodź. Może pójdziemy do mnie. W takim stanie lepiej żebyś nie wracała do domu.
- Nie, ja pójdę do siebie.
- Jak cię Valeria w takim stanie zobaczy to ci łeb urwie, a poza tym, może przeszkodzisz im w czymś?
- W sumie masz rację, ale na pewno nie będę przeszkadzała?
- Na pewno.
W końcu stanęli przed drzwiami do mieszkania chłopaków. Jack zatrzymał się.
- Może będę tego żałował, ale myślę, że gorzej żałowałbym gdybym tego nie zrobił. – powiedział, a Alex nic z tego nie zrozumiała. Następnie pocałował ją. – Przepraszam, musiałem. Na trzeźwo zapewne nie zrobiłbym tego, ale teraz…
- Możliwe, że i ja tego będę żałowała. – powiedziała i natychmiast oddała pocałunek Jack’owi.
Weszli do mieszkania dosyć cicho. Starali się nie obudzić Jacka.
*3 dni później*
- Dzień dobry! Zrobić ci kanapkę?
- Nie dzięki, nie jestem głodna. A tak w ogóle to jak się czujesz?
- Właśnie jeszcze troszeczkę mnie mdli.
- Zobacz co dla ciebie mam. – powiedziała Valeria wyjmując test ciążowy z torebki. – Szybko! Masz go zrobić teraz.
- Ale…
- Nie ale. Już! Biegiem do łazienki! Miałaś go zrobić już kilka dni temu…
Po 10 minutach Alex wyszła z łazienki.
- I jak?
- Sama zobacz. – powiedziała opierając się o ścianę w kuchni, a następnie osuwając się na dół.
- Dwie kreski. To znaczy…
- Tak, to znaczy, że jestem w ciąży. I teraz muszę wyjść. – powiedziała szybko podnosząc się z podłogi.
- Gdzie idziesz?
- Zaraz wracam. – wybiegła z mieszkania.
- Halo? Jack?
- Tak.
- Musimy się spotkać! Już!
- Okej. Jestem w Maku. A ty gdzie?
- Już wchodzę.
*rozłączyła się*
- Cześć. Co się stało.
- Czy… Czy wczoraj między nami do czegoś doszło?
- Nie wiem. Nie pamiętam. Pamiętam tylko to co było przed drzwiami.
- Tak, ja też to pamiętam, ale po wejściu do mieszkania film mi się urywa.
- A o co tak dokładnie chodzi?
- Jestem w ciąży. I jeżeli z tobą spałam, to jest to dziecko albo Nash’a albo twoje.
- O kurwa! Jeśli to moje dziecko, to… Zrujnowałem życie mojemu przyjacielowi.
- Musimy delikatnie o wszystko podpytać Jack’a. Może on widział jak po prostu sobie śpimy…
- Ja pierdole. Alex, przepraszam.
- Cicho. Nic się nie stało. Idź i szybko pogadaj z Jack’iem. Musimy znać prawdę, jaka by ona nie była…
*w tym samym czasie; dom Nash’a i Cam’a*
- Nash! Gadałeś z Alex?
- Tak.
- I co u niej?
- Nic ciekawego.
- Nie chciała ci niczego ważnego powiedzieć?
- Nie? A co?
- Nic, nic. To raczej nic ważnego się nie stało. Nic przełomowego.
- No raczej nie. – spojrzał się dziwnie na przyjaciela. – A czemu pytasz? Coś się stało?
- Zapomnij o tym. Nie wiem co mi strzeliło do głowy. Trochę dziwne te pytania były. Sory.
- Spoko, spoko. Teraz dawaj w fifię pogramy! Meczyk!
- I tak cię zniszczę! – zaśmiał się Cam.
- Chyba w twoich snach!
* wieczór*
Alex cały czas była niespokojna. Nie wiedziała czyje dziecko nosi. Jack’a czy Nash’a. Nie była nawet pewna czy jest możliwość, że to dziecko Jack’a.
Od: Jack Gilinsky
Alex! Jack mówił, że wpakowaliśmy się do jego łóżka i że spaliśmy jak dzieci. Więc nic między nami nie doszło!
Dziewczyna odetchnęła z ulgą. Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Val! Dzwoń do chłopaków. Niech do nas przyjdą. Muszę ogłosić tę nowinę.
- Boże! Jaka nagła zmiana nastroju. Wiedziałam, że kobietom w ciąży nastrój często się zmienia, ale żeby aż tak!
- Hahahahahaha. Dzwoń! – uśmiechnęła się.
Po godzinie chłopcy byli już na miejscu. Dziewczyny przygotowały kanapki i babeczki. Chłopcy jak zwykle przynieśli wino.
- Cześć! – powiedział Nash i pocałował Alex w policzek.
- Hej kochanie! – powiedział w tej samej chwili Cameron przytulając swoją dziewczynę.
Wszyscy usiedli na kanapie. Cameron nalał wino do wszystkich kieliszków. Podejrzanie zapytał się Alex czy pije. Ona przytaknęła. Wtedy nie miał już żadnych wątpliwości, że dziewczyna nie jest w ciąży.
- No to może pierwszy toast za nasze spotkanie. – zaproponował Nash wstając.
- Właśnie miałem to zaproponować. – zaśmiał się Cam i wyszedł zza stołu (przy kanapie), a zaraz po nim wszyscy.
- No to…! – powiedział Nash wznosząc delikatnie kieliszek wina.
- Jestem w ciąży! – powiedziała Alex.
- Hahahahahahahaha. Nie żartuj sobie! – uśmiechnął się odkładając kieliszek na komodę.
- Jestem w ciąży. – tym razem już przekonała Nash’a. On na tę wiadomość stał się cały blady i zaczął chwiać się na nogach. Nie upadł ponieważ podtrzymywał go równie bardzo zszokowany Cam.
Alex zobaczywszy tą reakcję wyszła z pokoju, a zaraz po niej Val.
- Teraz pewnie mnie zostawi! Wiedziałam. Mogłam usunąć to dziecko i nie byłoby kłopotu. Nikt by o niczym nie wiedział. – powiedziała zdenerwowana.
- Kochanie! Nie możesz tak myśleć. Kochasz to dziecko. Będziesz cudowną mamą. Nie zrobiłabyś tego.
- Ale moje dziecko będzie wychowywało się bez ojca! – powiedziała, a do kuchni wszedł oswojony z wiadomością Nash. Valeria szybko wyszła, chcąc zostawić ich samych.
- Zrozumiem, jeśli odejdziesz. Jesteś jeszcze bardzo młody. Całe życie przed tobą… Nie będę miała ci tego za złe…
- Co ty pleciesz? Kocham cię. I jestem szczęśliwy, że zostanę tatą. – powiedział opierając swoją głowę na głowie Alex.
- Jesteś pewien?
- Tak… - pocałował Alex.
- Kocham cię. – powiedziała.
- Ja was też. – uśmiechną się. – A może… Zamieszkamy razem?
- Słucham? – powiedziała z niedowierzaniem. Chłopak, który nigdy nie chciał mieszkać ze swoją partnerką, który chciał być wolny proponuje jej wspólne mieszkanie.
- No pytam się czy nie zamieszkacie z nami. Ty i Val. Mamy jeszcze wolny pokój. Jest duży, pomieścicie się i nie będziecie musiały już wynajmować mieszkania.
- Ale to… Muszę pogadać z Valerią. I tak będziemy tu mieszkały co najmniej do końca miesiąca, bo opłaciłyśmy już wszystko za ten miesiąc.
- Rozumiem, rozumiem. A co z pracą?
- O ile wiem ciąża to nie choroba i można pracować co najmniej do 6 miesiąca.
- No nie wiem czy ci pozwolę.- uśmiechną się.
- Ale nikt ciebie o zdanie nie pyta kochanie. – pocałowała szybko Nash’a i śmiejąc się natychmiast wyszła z kuchni.
Gdy weszła do pokoju na kanapie leżeli Val i Cam pijący wino.
- Ej Val! A ty powiedziałaś już dla Camerona? – zapytała.
- O czym? – chłopak zrobił się cały biały (podobnie jak Nash)
- Hahahahahahhaha! Myślałeś, że Val jest w ciąży? Hahahahah. Dałeś się wrobić. Zrobiłam to specjalnie. – śmiała się Alex.
Nagle Nash złapał dziewczynę od tyłu i pocałował w policzek.
- To na pewno będzie chłopczyk! – powiedział pewnie.
- Jasne. Mhm. To chyba jest jasne, że dziewczynka!
- Zakład? O ile?
- Ooo. Wstawanie do dziecka przez pierwszy miesiąc. – powiedziała.
- Ale ty chyba nie zamierzasz mieszkać razem ze mną i dzieckiem? – powiedział, a Alex spojrzała na chłopaka jak na idiotę. – No przecież żartuję. Hahahahaha.
- Valeria! A może i my zrobimy sobie takiego maluszka? – powiedział kładąc się na partnerkę i zaczynając ją całować.
CZYTASZ
"Shake? Nie, dzięki!"
Подростковая литератураMałe rzeczy są początkiem czegoś wielkiego. Jak ten shake. Niby nic wielkiego, a jednak. Zazwyczaj takie incydenty nie są początkiem dobrej znajomości, lecz wręcz przeciwnie. Ale zawsze zdarzają się wyjątki!