rozdział 10

416 26 1
                                    

Brandon i Tom byli zajęci rozmową na temat biznesów i nie widzieli kiedy dołączyli do nich Cam i Val.
Alex od razu dostrzegła to, że trzymają się za ręce. Uśmiechnęła się delikatnie do Val. Nash też to zauważył. Położył rękę na kolanie Alex. Cała czwórka czuła się dość niezręcznie, ponieważ nie wiedzieli co mają robić. Czy siedzieć cicho, czy może przerwać rozmowę biznesową.
Do Toma zadzwonił telefon…
*po kilku minutach rozmowy*
- Przepraszam was bardzo, ale muszę iść. Dostałem bardzo pilny telefon.
- My też już będziemy się zbierały. – powiedziała Valeria.
- No to chyba wszyscy wychodzimy. – odparł z uśmiechem na twarzy Brandon.
Wszyscy wyszli z budynku. Na niebie widać było wszystkie gwiazdy. Noc była dosyć ciepła. Dziewczyny postanowiły, że wrócą do Hotelu na piechotę, ponieważ było to tylko 10 minut drogi.
Nie pomyślały nawet o tym, żeby poczekać na chłopaków. Były wprost zachwycone widokiem Paryża w tak piękną noc.

- No i jak z Valerią? Widziałem, że chyba już jesteście razem. – zapytał Nash poprawiając włosy.
- Tak! W końcu się odważyłem.
- Hahahahaha. A tak w ogóle to gdzie one są?
- Yyyy. Nie wiem. Wyszły przed nami, myślałem, że będą czekały na nas przed restauracją.
- Pewnie chciały szybciej iść do pokoju. A może my też się przebierzemy i pójdziemy do nich?
- Dobry pomysł. Zajdźmy po drodze do sklepu i kupmy jakieś dobre wino, musi być nastrojowo.
Chłopaki po pół godziny wrócili do pokoju. Szybko się przebrali. Cameron założył czarną bluzkę w jakieś dziwne figury, zwykłe jeansy i trampki. Jego przyjaciel ubrał się w szary t-shirt, czarne spodnie i adidasy…
Wyszli z pokoju. Gdy zjechali na piętro dziewczyn, zobaczyli, że idą one w stronę basenu. Nie chcieli, żeby ich zauważyły. Szybko wrócili się do swoich pokoi i poszli po ręczniki. Po chwili i oni byli na basenie. Przyjaciółki siedziały przy basenie. Nie usłyszały, że ktoś wszedł. Było ciemno, a na basenie nie było nikogo oprócz nich. Chłopaki podbiegli do dziewczyn i mocno je objęli. Dziewczyny bardzo się przestraszyły.
- Jezu! – krzyknęła Alex. – O mój Boże. To na szczęście ty. Strasznie mnie przestraszyłeś!
- Przepraszam kochanie. – pocałował dziewczynę w głowę i usiadł za nią dalej ją obejmując. Na twarzy dziewczyny zapanował uśmiech.
- Cześć! – powiedział Cam do Valeri siadając za nią, tak samo jak Nash za Alexandrą.
- Jeśli chcesz żebym dalej żyła to mnie tak nie strasz. – powiedziała spokojnie Val wtulając się w ramiona Cam’a.
- Tak w ogóle to co wy tu robicie? Skąd wiedzieliście, że my tu jesteśmy?
- Mamy swoje sposoby. –odpowiedział Nash. – Chodź do dżakuzi, o tam w rogu.
- Okej. – powiedziała wstając na nogi i ruszając za Nash’em.
Cam i Valeria cały czas siedzieli przy basenie bez zamienienia ani jednego słowa.
Nash i Alex weszli do dżakuzi. Nash objął swoją dziewczynę i pocałował ją.
- Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham. – powiedział przerywając pocałunek.
- Wiem, wiem. – odpowiedziała szeroko się uśmiechając. Spojrzała w kierunku basenu. – Gdzie Cameron i Val?
- Pewnie chcieli pobyć sami, albo no wiesz… - zaśmiał się Nash.
- Tobie tylko jedno w głowie.
- W cale nie… Lepiej chodź tu do mnie i pokaż jak bardzo mnie kochasz.
- Skąd ty taki pewny, że cię kocham? – zaśmiała się Alexandra poprawiając włosy.
- Osz ty! – krzyknął Nash i wciągnął Alex pod wodę.

- Mało co się nie udusiłam. – powiedziała trochę zła dziewczyna.
- Przepraszam. Nie chciałem. – odparł smutnym głosem Nash.
- Przecież nic się nie stało. Chodźmy już, co?
- Dobrze. – uśmiechną się, wziął Alexandrę na ręce i wyszedł z wody.
- Ty wariacie!! Puszczaj mnie!
- Nie ma mowy. Jesteś moja! – zaśmiał się Nash stawiając sowją dziewczynę na podłogę. – Patrz jakaś kartka.
Poszliśmy do Naszego pokoju. Zostajemy tam na noc. ~Cameron.
- No to chyba musimy spać razem. – powiedział chłopak, a na twarzy miał głupi uśmieszek.
- No chyba cię pogięło. Sam musisz sobie znaleźć jakieś lokum. Ja ciebie nie mam zamiaru przygarniać. – powiedziała przekonywująco dziewczyna.
Nash wytrzeszczył oczy i nic nie mówił. Po chwili ciszy dziewczyna powiedziała:
- Żartowałam przecież.  Chodź głupku. – zaśmiała się, złapała chłopaka za rękę i pociągnęła w kierunku wyjścia z basenu.
Para weszła do pokoju. Alexandra poszła od razu do łazienki i przebrała się w swoją piżamę. Była to luźna bluzka z Kubusiem Puchatkiem i krótkie spodenki.
- Hmm. Chyba będziesz musiał spać w bokserkach, no bo ja nie mam niczego w czym mógłbyś spać.
- Spoko, spoko. – uśmiechną się Nash.
- To ty śpisz tu, a ja idę do swojego łóżka. – powiedziała Alex zamykając drzwi do swojej sypialni.
- Pff. Jasne. Że niby ja będę spał bez ciebie?.. Ani mi się śni. – wszedł do sypialni, położył się za nią i przytulił do dziewczyny. – Nie mam zamiaru już nigdy spać bez ciebie.
- Kochany jesteś. Żebyś tylko był taki miły przez całe życie.
- Dla ciebie? Zawsze. – pocałował ją w głowę, a następnie położył się na plecach.
-Jakie ja mam cholerne szczęście, że to właśnie mnie wybrałeś, tyle dziewczyn się za tobą ugania. – powiedziała kładąc głowę na klatce piersiowej partnera.
- Hahahahahaha. Ty masz szczęście? Chyba raczej ja! – odparł łapiąc dziewczynę za dłoń.
W tym samym czasie Valeria i Cameron leżeli na łóżku i pili wino. W tle leciała cicha nastrojowa muzyka.
- Val?
- Słucham.
- Nie, nic. Sprawdzam czy jesteś. Hahaha. – zaśmiał się Cam. – Chciałbym, żebyś była przy mnie na zawsze.
- Będę. Obiecuję. – powiedziała spokojnie dziewczyna, całując swojego chłopaka.
Ta noc była wyjątkowa dla dwóch par. Każda z nich spędziła ze sobą pierwszą noc… Niebo cały czas było bezchmurne, a księżyc świecił bardzo jasno.
Nad ranem Alexandrę obudził delikatny całus w policzek.
- Dzień Dobry myszko. – powiedział ubrany już Nash.
- Ooo. Dzień Dooooobry. – odpowiedziała zaspana Alexandra przecierając oczy. – Gdzieś się wybierasz?
- Nie, nigdzie. A co?
- Nie nic. Bo już jesteś ubrany… Dlatego myślałam, że może gdzieś idziesz.
- Chciałem po prostu wstać wcześniej. Przepraszam, że cię obudziłem.
- Daj spokój. A tak w ogóle, to która godzina?
- 9.
- Eh. No to ja wstanę, ogarnę się i pójdziemy na dół na śniadanie, co?
- Okey. – powiedział Nash kładąc się wygodnie na łóżku i podłączając TV.
Alex umyła się, umalowała, ubrała i wyszła z łazienki. Była ubrana w Niebieską bluzę z OBEY, legginsy i jej ulubione trampki. Ubrała się tak, żeby było jej wygodnie, ponieważ dzisiaj miała dzień wolny.
- No to co? Widzę, że jesteś gotowa to idziemy?
- Chyba tak. – uśmiechnęła się Alex.
Gdy zeszli na dół, przy jednym ze stolików dostrzegli Valerię i Camerona. Natychmiast do nich podeszli.
- Siemka! Już wy na nogach? – zapytała się Valeria, gdy tylko ujrzała parę.
- Hej. No jak widać, już tak. Zeszliśmy na śniadanie.
- My właśnie skończyliśmy. Idziemy. Nie będziemy wam przeszkadzać. – odpowiedziała Valeria wstając z krzesła. – Zobaczymy się na górze. – uśmiechnęła się i odeszła od stolika.
- Dobra, wychodzi na to, że decyzja została podjęta za mnie. Lecę, do potem. – zaśmiał się Cameron i poszedł za Valerią.
Byli na dole jeszcze nie całą godzinę. Podczas śniadania nic ciekawego się nie działo. Alexandrę najbardziej irytowało to, że dużo dziewczyn ciągle patrzyło się na Nash’a. Ale w sumie, nie ma się czemu dziwić. W końcu Nash nie należał do brzydkich chłopaków.
*pokój Val i Alex*
- Ej. No to opowiadaj jak wczoraj było! – powiedziała podekscytowana Alexandra siadając na łóżku Val.
- A co tu opowiadać, pewnie sama się domyślasz. Było cudownie. On jest cudowny. Jeszcze nie mogę uwierzyć, że jesteśmy parą. Kurde. Ja to mam szczęście! – powiedziała leżąc na podłodze z zamkniętymi oczyma. – A jak tam u was?
- O kobieto! Tyle do opowiadania… W skrócie: IDEALNIE. Już nie wyobrażam sobie życia bez niego.
Obydwie dziewczyny zaczęły się śmiać. Miały bardzo dobry humor. Po chwili do Val zadzwonił telefon. Był to Brandon.
-Halo?
- Cześć! Słuchaj. Za kilka godzin wracamy! Tu wszystko już zrobiliśmy, a na jutro mamy nowego klienta. Pakujcie się. Za 2 godziny spotykamy się gotowi przy recepcji… No. To tyle. Do zobaczenia później. Pa.
- Pa… -
powiedziała niepewnie Valeria.
- Super! Wracamy już do domu. Idealnie…. A ja myślałam, że zostaniemy tu dłużej i wrócimy do LA razem z chłopakami. – powiedziała sarkastycznym głosem.
- Nie rozumiem. Co się stało? – zapytała zdziwiona Alexandra.
- Wracamy. Za 2 godziny mamy być już gotowe i czekać na szefa przy recepcji.
- W zasadzie, ja jestem już gotowa. Idę do chłopaków.
- Okej. Ja zaraz do was dołączę, tylko się spakuję. Ale to nie powinno trwać długo.
- Idę. – powiedziała dziewczyna i zamknęła za sobą drzwi.

*Puk Puk*
- Proszę! – krzyknęli chłopcy równocześnie.
- Hej. – otworzyła drzwi. – Za dwie godziny odlatujemy, dlatego przyszłam spędzić z wami jeszcze trochę czasu. Valeria pewnie zaraz przyjdzie. – usiadła na kolana dla Nash’a.
- Może pójdziemy na spacer, hmm? – zaproponował Nash.
- Dobry pomysł…. Cam.
- Słucham. – uśmiechną się.
- Valeria zaraz przyjdzie. Mam nadzieję, że ją przygarniesz. – zaśmiała się.
- Hahahahaha. No niech ci będzie, przygarnę. – Cam również się zaśmiał.
Dzień było dosyć pochmurny i chłodny. Temperatura nie przekraczała 18 stopni.  Szare chmury zajęły całe niebo, lecz Paryż ciągle wyglądał pięknie. Para szła wzdłuż pięknych kamienic trzymając się za ręce i rozmawiając.
- Gdzie macie następny pokaz? I w ogóle ile ich będzie? – zapytała dziewczyna.
- Następny pokaz? Ja raczej nie jestem modelem na wybieg. Ale za to będę miał dużo sesji. Następna będzie w Londynie, potem w Chicago. Miejsc następnych jeszcze nie znam.
- Kiedy lecisz do Lonynu?
- Emmm. No to tak. Za 2 dni wracam do LA i jestem tam cały tydzień, a następnie na 3 dni do Londynu.
- Rozumiem. No to przez te dwa tygodnie będziemy praktycznie cały czas się mijać.
- Niestety…
W tym samym czasie Valeria przyszła do Camerona.

"Shake? Nie, dzięki!"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz