rozdział 17

267 22 0
                                    

*Trzy dni później; popołudnie*

Valeria poszła do salonu i wzięła ze stolika telefon stacjonarny.

- Gdzie nasi rodzice? - Spytała Alex szukając ich wzrokiem.

 - Nie wiem. Może w ogrodzie. - Odpowiedziała Val.

- Spoko.

- Trzeba ich gdzieś dzisiaj wysłać.

- Co? Po co? Co masz na myśli? - Weszła do salonu Alex.

- Zobaczysz.  - Powiedziała Valeria wystukując jakiś numer i po chwili przyłożyła telefon do ucha. - Dzień dobry. Chciałabym zamówić stolik dla czterech osób. Tak. Na... może 19:00? Tak. 19:00. Stolik dla czterech osób na 19:00. Tak. Nie, nie trzeba. Tak. Tak, Dzisiaj. Dziękuję. Dowidzenia.

Alexandra przez chwilę patrzyła się na przyjaciółkę jak na dziwaczkę, ale po chwili się odezwała.

- Stolik dla czterech osób. Hmm... pomyślmy... Nasi rodzice, ta?

- Tak. - Wyszczerzyła się Valeria.

- Ale po co? - Pokręciła głową Alex wciąż nie rozumiejąc.

- Oni sobie pójdą, "FIU"! A my tutaj zostaniemy i zrobimy sobie babski wieczorek. Hm? - Val odstawiła telefon na miejsce.

- Super! - Uśmiechnęła się szeroko Alex i uścisnęła Valerię.

*Wieczór; dom dziewczyn*

Rodzice dziewczyn dostały od nich 50 euro, czyli przeliczając na zł to 200zł z groszami, i równo o 19:00 zjawili się w restauracji, w której zamówiły dla nich stolik.

Dziewczyny w tym czasie siedziały przed telewizorem w domu. Cały dom przepełniony był słodkimi zapachami. Gorąca czekolada, która już nie była taka gorąca, wypełniała kuchnię przyjemnym kakaowym zapachem. Patelnia po robieniu popcornu z karmelem i bródny blat od pieczenia babeczek, (które teraz eksponowały się w salonie na stoliczku) genialnie się razem komponowały. O ile komponowaniem się można nazwać syf. W salonie na stoliczku stały kubki z zimnym już kakao, a w misce obok były mini pianki, które dziewczyny co chwilę dodawały sobie do kubka lub po prostu je jadły. Paluszki, ciastka, wafelki, pizza: tych rzeczy nie mogło zabraknąć. Pudełka po pustych lodach no i tony zmarnowanych chusteczek, które teraz walały się po podłodze i kanapie. Dziewczyny obejrzały kilka wyciskaczy łez. Nie dziwmy im się.

Gdy Valeria miała już wstać i podejśc do telewizora, żeby zmienić płytkę z filmem, Alex gwałtownie się podniosła i pobiegła do łazienki.

- Boże! - Spanikowała Valeria i pobiegła krzywo (bo w kapciach króliczkach) za przyjaciółką. Zastała ją klęczącą nad ubikacją. Złapała jej włosy. - Dziewczyno, coś ty jadła. Fu! - Valeria obróciła głowę, żeby nie patrzeć na tą całą sytuację.

Gdy rzołądek Alex się uspokoił, wstała z klęczek i podeszła do kranu i przemyła twarz zimną wodą.

- Już? Wszystko okay? - Val pogładziła przyjaciółkę po plecach. - Czegoś ty się nażarła? - Pokręciła głową.

- Nie wiem. Ale strasznie mnie zemdliło w salonie. - Alex wzięła do rąk pastę i nałożyła ją sobie na palec, po czym zaczęła myć zęby. Bo jej szczoteczka była na górze.

- Ale napewno wszystko okay? - Upewniała się Val.

- Tak, tak. - Odpowiedziała Alex.

Gdy Alex skończyła myć zęby wytarła twarz o ręcznik.

- Chyba pójdę się położę. - Powiedziała i złapała się za brzuch. - Ale najpierw wezmę tabletkę.

- Dobra. Ja tu posprzątam, a ty idź się połóż. 

"Shake? Nie, dzięki!"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz