rozdział 16

266 24 0
                                    

*3 dni później*
- Dziewczynki!! Chodźcie na dół! Śniadanie czeka!
- Już! - krzyknęły obie dziewczyny. - Już jesteśmy. A co to? Naleśniki? Boże mamo, kocham cię! - powiedziała Alex przytuając swoją mamę.
- Ja ciebie też. Tak się cieszę, że wróciłaś... A ile jeszcze zostaniecie?
- Wczoraj rozmawiałam z szefem i narazie przydzielił nam tydzień urlopu, więc pewnie tylko tydzień...
- Ale i tak najważniejsze,że przyjechałyście. - powiedziała mama Val z uśmiechem na twarzy. - Już jutro zaczyna się odbudowa naszego domu i za 2 tygodnie będziemy mogli się wprowadzać.
- Ooo. Szybko uwineli się z tym zbieraniem gruzu. 
- Całe szczęście. I tak wszystko się dobrze skończyło. Na szczęście dom nie został kompletnie zniszczony. W sumie szkody nie były duże. 
- Oh mamo. Całe szczęście. Umierałam ze strachu. Wszystko wyglądało dużo gorzej jak było pod wodą. - powiedziała Valeria.
*słychać cichy dzwonek telefonu*
- To chyba mój. Lecę odebrać! - Val zerwała się od stołu i szybko wbiegła po schodach na górę.

- Halo?
- Valeria?
- Tak to ja.
- Hej tu Cameron... Gdzie do cholery się podziałyście? - wykrzyczał.
- Jesteśmy we Włoszech! Musiałyśmy wyjechać.
- I co?! Nie mogłyście zadzwonić?! To było aż tak ważne?!
- Wiesz co?! Tak! Było ważne! Jeśli tego nie rozumiesz, to nie mamy o czym rozmawiać! Oceniasz sytuację wcale nie znając jej historii! - rozłączyła się.
- Coś się stało? Kto dzwonił? Krzyki było słychać aż na dole. - powiedziała Alex wchodząc do pokoju.
- Nie, nic. Przepraszam. - powiedziała wtulając się w przyjaciółkę.
- Ale za co? 
- Za to, że przeze mnie musiałaś wyjechać z LA... A tak w ogóle... Nash się odzywał?
- Ehh... Pamiętasz jak rozmawiałyśmy i mówiłyśmy, że się boimy, że oni kiedyś odejdą? Że gdy tylko znikniemy oni nawet nie będą nas szukać?
- Pamiętam, ale...
- Nie ma żadnego ale. - uśmiechnęła się delikatnie. - Tak właśnie się stało. Nie zadzwonił do mnie, nie napisał. Już na to nie liczę.... To było za piękne.
- Cameron do mnie dzwonił...
- Zazdroszczę... Nash się nie odzywa. Może jednak dla Camerona jesteś kimś ważnym. Ja dla Nash'a najwidoczniej byłam tylko tanią zabawką... Gdy ją zgubił, nie pomyślał nawet, żeby jej szukać. - powiedziała, a łzy ciekły jej po policzkach. - A ja go tak cholernie kocham.
- Chodź, pójdziemy na spacer...
- Okey.
- Albo nie! Mam lepszy pomysł. Spotkajmy się ze znajomymi z liceum! Zaraz napiszę post na fb. Umuwimy się w naszej ulubionej pizzeri koło szkoły! Może ktoś przyjdzie! - oznajmiła podekscytowana. 
- No może... - powiedziała niepewnie. 
*21; pizzeria*
Dziewczyny przywitały się z wszystkimi znajomymi. Brakowało tylko kilku osób. Bawili się doskonale. Dziewczyny zapomniały o swoich problemach. Wszyscy wspominali "stare" czasy.
W końcu do lokalu weszli Claudio i Diego - byli chłopacy Alex i Val. Nie ukrywając byli oni jedni z najprzystojniejszych mężczyzn w mieście.
- Cześć dziewczyny!
- Hej. - podeszły i przytuliły chłopaków. - Siadajcie, wspominamy liceum.
...
- Ej! Trzeba robić takie zloty częściej!
- Dokładnie! - odpowiedzieli wszyscy.
Na koniec spotkania wszyscy wymienili się numerami telefonów, żeby łatwiej i częściej mogli się kontaktować.
*w tym samym czasie; LA*
- Hej, Cam! Dzwoniłeś do Val? Wiesz co z nimi? - powiedział Nash wchodząc do mieszkania.
- Dzwoniłeś, dzwoniłeś... - powiedział obojętnie. - Val zaczęła na mnie krzyczeć i tyle z tego. Wiem tylko, że są we Włoszech. W domu.
- I nie mogły zadzwonić? - zapytał zdziwiony.
- I właśnie gdy zadałem te oto pytanie Valeria zaczęła się na mnie wydzierać i się rozłączyła.
- Dzwoniłeś 2 raz?
- Byłem zbyt zdenerwowany. Może teraz ty zadzwonisz do Alex?
- Ooookey.

- Cześć.
- Hej. - powiedziała Alex powstrzymując śmiech. (wracała ze znajomymi, wciąż wspominając ich wybryki ze szkoły).
- Gdzie jesteście? 
- Yyyy. We włoszech, w domu. Musiałyśmy wyjechać... A ty nagle sobie o mnie przypomniałeś?
- O co ci chodzi?
- Nie zadzwoniłeś wcześniej. Chyba ci już na mnie nie zależy. - powiedziała zdenerwowana.
- To ty powinnaś zadzwonić! Przecież to ty zniknełaś.
- Ale ty powinieneś mnie szukać i się o mnie martwić!!! Robiłbyś tak, gdyby ci na mnie zależało.
- Daj spokój. Rozłącz się Alex i się nie denerwój. - powiedział jakiś głos w tle i najwidoczniej rozłączył się.

- Miała do mnie pretensje, że do niej nie zadzwoniłem, a potem usłyszałem jakiś głos w tle i się rozłączyła. Ta to ma na bani. Jakaś pojebana! - powiedział w nerwach.
- No, Valeria też miała pretensje. Boże, jak mogłem się w niej zakochać? Jak?
- Ej, a tak na poważnie, to ty już jej nie kochasz? - powiedział spokojniejszym głosem.
- Kocham... Ale, zdenerwowała mnie swoim zachowaniem. Będę musiał z nią poważnie porozmawiać jak wróci... 
*2 dni później; Włochy*
- Alex! Non stop wymiotujesz, źle się czujesz. Jest tak już od 2 dni. Idź do lekarza. To nie jest normalne.
- Niedługo mi przejdzie. Mówię ci. To tylko zatrucie. Coś czuję, że jadłam ostatnio za dużo tłustych rzeczy i to pewnie od tego.
- No nie wiem. Ja na twoim miejscu poszłabym do lekarza.
- Mówię ci, to tylko zatrucie pokarmowe. To trwa do tygonia. Muszę po prostu przez to przejść.
- Hmm. No to tak. Jeśli za tydzień dalej będziesz się źle czuła, to pójdziesz do lekarza, okey?
- Ehh. No dobra, ale mówię ci... Przejdzie. - uśmiechnęła się, lecz zaraz potem znowu pobiegła do łazienki.
Podczas gdy Alex przebywała w toalecie Valeria sprawdziła swojego maila.
Od: Brandon
Temat: Powrót do pracy.
Słuchajcie. Do pracy macie wrócić 26 października, czyli dokładnie za 9 dni. Pogadałem z "Bossem", zrozumiał waszą sytuację i dał wam tyle wolnego na ile mógł sobie pozwolić. Powinnyście to docenić. Pozdrawiam. 
Do: Brandon
Temat: Re: Powrót do pracy.
Nawet nie wiesz jak jestem wdzięczna! Dziękuję! Do zobaczenia 26 października w pracy. Pozdrawiam.

- Alex!!! Słuchaj. Mamy jeszcze 9 dni wolnego! Brandon nam załatwił!
- Super. Na prawdę bardzo się cieszę, tylko, że bardzo źle się czuję. Wezmę tabletki i się położę.
- Dobrze, dobrze. Idź i się lecz. Im szybciej wyzdrowiejesz tym lepiej.

- Valeria! - zawołała szeptem mama Alex.
- Słucham.
- A może... A może Alex jest w ciąży?
- Nie, nie. To nie możliwe. - powiedziała z uśmiechem, lecz po chwili przypomniało jej się co stało się tydzień temu, lecz nic o tym nie mówiła mamie Alex.
- Na pewno? 
- Tak, tak. - powiedziała niespokojnie. - Muszę iść do Alex. Przypomniało mi się, że prosiła mnie, żebym przyniosła jej książkę. 

- Alex! - szepnęła.
- Co?
- A co jeśli, jesteś w ciąży?
- Co?! Teraz to pierdolisz jak połamana. Hahahaha. Przecież... 
- No właśnie.
- Weź przestań. To tylko zbieg okoliczności... Na pewno. Proszę cię, po jednym razie? Daj spokój i mnie nie strasz. - powiedziała udając nieprzejętą, lecz w środnku czuła strach.
- Może masz racje. Chyba zbyt pochopnie oceniłam sytuację...

"Shake? Nie, dzięki!"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz