Rano dziewczyny obudziło słońce, którego jaskrawe promienie przebijały się przez żaluzje.
- Alex wstawaj. - Wymamrotała Valeria leżąc twarzą na poduszce. - Wstawaj. - Powtórzyła i dźgnęła przyjaciółkę palcem.
-Czego? - Spytała jeszcze na półprzytomna Alex. - Jest sobota. Daj pospać.
- Nie. Wstawaj. - Valeria usiadła jeszcze z zamkniętymi oczami.
- Ani mi sie śni. - Alex zakryła głowę kołdrą.
- Wstawaj.
- Nie.
- Choć.
- Nie.
- Musimy wstawać. - Val przetarła oczy zewnętrzną częścią dłoni.
- Po co?
- Piękny dzień! - Uśmiechnęła się lekko.
Alexandra spojrzała się na nią jak na idiotkę, a potem znów schowała się pod kołdrę.
- Weź przestań. Wstawaj. - Valeria podniosła się z łóżka i się rozciągnęła.
- Nieee. - Alex poczówszy całe wolne łóżko rozwaliła się na nim wygrzebując się spod kołdry.
Val odłoniła żaluzje.
- Jest po dziewiątej. - Powiedziała Valeria i wyszła z pokoju. Skierowała się do łazienki, gdzie odbyła potrzebę fizjologiczną.
"No ja pierdole." usłyszała Alex i się zaśmiała.
- Co? - Zapytała.
- Okres. - Odpowiedziała wkurzona Val.
Alexandra znów się zaśmiała i usiadła na łóżku. Zapadła chwila ciszy, którą przerwał odgłos spuszczanej wody w toalecie.
- Sklep? - Alex spojrzała na przyjaciółkę, gdy ta wyszła z łazienki.
- Yhym. - Powiedziała lekko wkurzona Val i weszła do ich sypialni.
* półtorej godziny później *
- Weź mi to podaj. - Alex stanęła na palcach, żeby dosięgnąć półki, ale nic z tego.
- Okay. - Powiedziała Val i sięgnęła na półkę. - Jabłkowy? - Spytała.
- Tak. - Alexandra klasnęła w dłonie. - Dwa.
- Fuj. - Valeria wzięła dwie butelki soku. - Jak można pić sok jabłkowy?
- Jak widzisz - można. - Przyjaciółka odebrała od Valeri soki i ustawiła je w wózku. Dziewczyny ruszyły do kolejnego działu jakim były słodycze.
- Biała czekolada, biała czekolada, biała... o tu! - Alex wzięła z półki białą czekoladę i również wrzuciła ją do wózka.
- Nigdy nie jesz białej czekolady, więc musisz ją do czegoś dodać. Co masz zamiar zrobić? - Spytała Valeria.
- Babeczki! - Uśmiechnęła się szeroko Alex.
- Ooo! - Odwzajemniła gest jej przyjaciółka.
- Wiem, że je uwielbiasz. - Alex machnęła ręką.
- Nie. Znalazłam oreo. - Val wzięła duże pudełko ciastek. - Ale z babeczek też się cieszę, chociaż oreo jest lepsze. - Zaśmiała się.
- A idź ty. - Alexandra ruszyła przed siebie szukając działu z mąką itp.
Po zakupach dziewczyny wróciły do domu. Gdy weszły do mieszkania, Valeria krzyknęła.
- No jasna cholera!
CZYTASZ
"Shake? Nie, dzięki!"
Teen FictionMałe rzeczy są początkiem czegoś wielkiego. Jak ten shake. Niby nic wielkiego, a jednak. Zazwyczaj takie incydenty nie są początkiem dobrej znajomości, lecz wręcz przeciwnie. Ale zawsze zdarzają się wyjątki!