Alex obudziła się już przed ósmą, ale z powodu bólów brzucha, które zaczęły doskwierać jej już w nocy, zmuszona została do wczesnego wstania i zażycia tabletki. Sky już nie spała, tak samo jak Eliza (mama Nasha), która gdy tylko zobaczyła bladą dziewczynę od razu zaparzyła jej melisy i kazała położyć sie w salonie. Sky widząc Alexandrę w takim stanie oddała jej pilota od telewizora.
- Masz. - Powiedziała Sky i położyła pilot na kolanach dziewczyny.
- Ale po co? - Spytała usmiechnieta Alex.
- Obejrzyj sobie coś. - Powiedziała Skylynn i wróciła do wcześniejszego kolorowania rysunku.
- Na pewno? A nie chcesz może obejrzeć jakiejś swojej bajki? - Spytała.
- Nieee. - Powiedziała Sky. - Moja bajka się skończyła.
- To dziękuję. - Odparła Alex i włączyła jakiś serial.
- Sky, śniadanie na stole! - Zawołała mama Nasha.
- Gofry! - Krzyknęła mała i pędem pobiegła do jadalni.
Dziewczyna opatuliła sie bardziej w koc i westchnęła. W tym samym czasie do salonu weszła Eliza z kubkiem herbaty.
- A dla ciebie kochanie. - Podała dla dziewczyny kubek. - Melisa działa na wszystkie bóle. - Opadła na fotel obok.
- Dziękuję bardzo. - Odpowiedziała Alex.
- Okropna pogoda. - Westchnęła kobieta.
Rzeczywiście. Była brzydka pogoda. Niebo było szare i co chwila padał mocny deszcz.
- Zgadzam się. - Pokiwała głową Alexandra i wzięłałyka herbaty.
- O, a może jesteś głodna? - Nagle ożywiła się Eliza.
- Tak troszkę. - Odparła dziewczyna.
- To może zrobię ci śniadanie?
- Nie, nie trzeba. - Alex machneła ręką i odstawiła kubek na stolik.
- E tam. - teraz to Eliza machneła ręką. - Zrobienie śniadania to nie kłopot. Kobieta w ciązy powinna jeść regularnie. Pamiętam, jak było gdy jeszcze nosiłam Nasha a brzuchu. O dziewczyno! Wtedy to musiałam jeśc! - Zaśmiała się.
- To może skuszę się na coś pysznego. - Uśmiechnęła się Alex. - Ale pod warunkiem, że pomogę.
- O nie, nie! Ty musisz leżeć. - Zaprzeczyła Eliza i wstała z fotela.
- Oj tam, oj tam. - Alexandra również wstała i załozyła dłonie na biodra. - jeszcze mnie ból brzucha nie zabił. - Ruszyła do kuchni.
W tym samym czasie wstał Nash, a właściwie obudził się gdy usłyszał dzwonek swojego telefonu. Po omacku ręką wyszukał swój telefon leżący na stoliku obok i odebrał.
- Halo? - Wychrypiał do słuchawki.
- Siema stary, jak tam dzień mija? - Odezwał się radosny Cameron.
- Jeszcze sie nie zaczął. - Westchnał ciężko chłopak. - Po co dzwonisz?
- Ustalamy z Valerią świadków na ślub.
- I co? Ja mam może zostać świadkową, co? - Powiedział Nash, a Cam się głośno zaśmiał, aż Nash musiął odsunąc na chwilę słuchawke od ucha.
- Miałem inną propozycję, ale jak chcesz. - Zaśmiał się znów Cameron. - A tak poważnie, to chcesz zostac świadkiem? - Spytał.
- Pewnie, ale wiesz co bro...? - Odparł Nash.
- Hm?
- Daj mi spać. - Mruknął do słuchawki.
- Okay, okay. - Powiedział uszczęśliwiony Cam.
- Która wogóle jest godzina? - Spytał Nash i podniósł głowę z poduszki.
- Ósma dochodzi.
- To czemu dzwonisz teraz?
- Chcielismy jeszcze pare innych spraw z Val załatwić, więc teraz zajechalismy do kościoła, żeby spotkać się z księdzem i tak dalej. - Odparł Cam.
- Okay, kończe. Siema. - Powiedział Nash.
- Hej. - Odpowiedział Cam i się rozłączył.
Nash jeszcze chwilę leżał, ale potem postanowił nie spać i wstał. Ubrał na siebie tylko jakieś dresy i wolnym krokiem zszedł na dół po schodach. Przywitał go najpierw przyjemny zapach cappuccino. Potem, gdy zakradł się do kuchni zobaczył jego mamę i Alexandrę przygotowujące śniadanie. Podbiegł do nich od tyłu i objął je ramionami.
- Cześć. - Powiedziała Eliza i cmoknęła szybko chłopaka w policzek. Potem spróbowała boczku, który akurat smażył się na patelni.
- Dzień dobry słońce. - Powiedziała Alex i pocałowała namiętnie chłopaka.
- Co moje dwie seksowne panie tutaj robią? - Spytał i wziął szklankę z szafki wiszącej nad mikrofalówką.
- Śniadanie. - Odparła Alex.
- Boczek, jajecznica, tosty i kawka na dobry początek dnia. - Powiedziała usmiechnięta Eliza i wzięła łyka swojego cappuccino.
- A ja melisa. - Alexandra wzniosła swój kubek do góry i potem równiez wzięła łyka.
- Melisa? Nie chcesz może kawy? - Spytał Nash nalewając sobie soku.
- To znaczy... - Alex zaczęła mówic, ale mama Nasha ją wyprzedziła.
- Alex źle się czuje, a melisa pomaga na różne bóle. W tym brzucha. - Eliza wskazała na dziewczyne drewnianą łopatką, którą po chwili zaczęła przewracać boczek na patelni.
- Boli cie brzuch? - Spytał Nash, który od razu podszedł do dziewczyny i obrócił ją w swoją stronę.
- Jakoś tak od połowy noc do teraz. - Usmiechnęła się dziewczyna.
- Było mnie obudzić.
- Nie chciałam. - Alex wzruszyła ramionami.
- Czemu? - Spytał chłopak.
- Bo tak słodko spałeś. - Dziewczyna dootknęła palcem wskazującym czubek nosa chłopaka. - Jak bobas. - Dodała i wróciła do przygotowywania jajecznicy.
Eliza sie zaśmiała z zachowania dwójki.
- A ty może byś tu tak nie stał i nakrył do stołu, co? - Spytała mama Nasha i oparła się jedną ręką o blat, a drugą oparła na biodrze.
- Nashy! - Krzykneła Sky, która dopiero teraz zauwazyła chłopaka. Wskoczyła mu na ręce.
- O, a Skylynn ci pomoże. - Dodała Eliza.
- Pomożesz bratu nakkryć do stołu? - Spytał Grier.
- Tak! - Krzykneła Sky i pokiwała energicznie głową.
- I idź obudź ojca, bo prześpi cały dzień. - Dodała Eliza przekładając boczek na talerz obok.
- A gdzie Hayes? - Spytał Nash.
- Też śpi. Obudź ich obu.
Nash od razu się uśmiechnął i ruszył w stronę schodów. Gdy był już w połowie drogi na górę powiedział do siostry.
- Ty idź obudź tatę, a ja Hayesa, dobra? - Spytał.
- Tak. - Szepnęła Sky i pobiegła do sypialni rodziców.
Nash w tym czasie pobiegł po cichu do łazienki. Z szafki, gdzie znajdowały się ręczniki i inne pierdoły wyjął plastkową miskę. Nalał do niej zimnej wody i gdy miska napełniła się po brzegi wyszedł z łazienki i ruszył do pokoju Hayesa.
Już chyba wiemy co zrobił.
CZYTASZ
"Shake? Nie, dzięki!"
Teen FictionMałe rzeczy są początkiem czegoś wielkiego. Jak ten shake. Niby nic wielkiego, a jednak. Zazwyczaj takie incydenty nie są początkiem dobrej znajomości, lecz wręcz przeciwnie. Ale zawsze zdarzają się wyjątki!