Gdy przyjaciele weszli do mieszkania Nash'a i Cameron'a ich rodziny właśnie kończyły jeść śniadanie. Skylynn siedziała na podłodze i bawiła się pluszakami, Hayes siedział na kanapie i robił coś na telefonie, natomist dorosli siedzieli przy stole. Panowała tam bardzo miła i wesoła atmosfera.
- Cześć! Co powiecie na to, żebyśmy poszli na plażę? - zakomunikował Cameron.
- Takkkk!!! - wyprzedziła odpowiedź wszystkich Skylynn z wielkim entuzjazmem.
- No to już chyba nie mamy innego wyjścia. - zaśmiał się tata Valerii. - A tak na prawdę to moim zdaniem super pomysł.
- A gdzie ta plaża? - zapytała mama Nash'a.
- Za miastem. - odpowiedziała Alex.
- Super.! To jak? Wy sprzątacie, a my się idziemy przygotować? - zaśmiała się mama Val.
- Okey. - odpowiedziała Val. - Idźcie się przygotować. i za 15 minut wychodzimy.
Gdy jedna część się pakowała i przebierała, druga część sprzątała po śniadaniu. Po 15 minutach wszysto było już gotowe. Wszyscy zeszli na dół, wsiedli do samochodów i ruszyli za samochodem, w którym jechali Val, Nash, Cam i Alex. Oczywiście, byłoby zbyt pięknie, żeby nie trafili na korek. 20 minutowy korek. Słońce świeciło bardzo mocno, na niebie nie było żadnej chmurki, był tak gorąco, że trudno było usiedzieć w samochodzie 5 minut, a co dopiero siedzieć w 20 minutowym korku.
- Boże! W końcu jesteśmy na miejscu! - powiedziała Alexandra wysiadając z samochodu.
- Noo. - poprała ją rozciągająca się Valeria. - To co? Rozkładamy kocyki, a potem wszyscy do wody!
Plaża była pusta, a widoki były przepiekne. Te miejsce... Eh. Nie da się tego opisać. Było tak wyjątkowe, że nie dało się na niej nie miło spędzić czasu. To było jak... jak dobra energia, która przepełniała te miejsce i gwarantowała mile spędzony tam czas...No tak, ale wszyscy do wody to słowa obce dla mamy Nash'a. Nie lubiła ona wody. A nawet bardzo. Miała z nią dużo nie miłych wspomnień. Wszyscy długo musieli ją namawiać, żeby weszła do wody... Natomiast gdy już weszła poprawił jej się humor. Szaleństwa i zabawy w wodzie, zmieniły jej nastawienie o 360 stopni.
Mówię wam, wszyscy bawili się wspaniale. A co najlepsze, Skylynn nauczyła się pływać. 6 letnia dziewczynka nauczyła się pływać! Wszyscy byli z niej bardzo dumni. Lecz gdzy jej mama widziała, że dziewczynka odpływa sama, serce podchodziło jej do gardła. Hmm. Czy to strach o to, że może utonąć? Czy może strach przed tym, że jej mała córeczka dorasta? No, nie ważne. Ważne jest to, że nic sobie nie zrobiła ani nie utonęła.
Po godzinnej kompieli w oceanie wszyscy wyszli na brzeg. Wiadommo, że atmosfera była cudowna. Słoneczko grzało i dodatkowo przesyłało dobry humor do każdego z nich. Tak udane popołudnie z niechęcią musieli zakończyć i wrócić do domu. Rodzice Val i Alex mieli dzisiaj samolot do Włoch. Pożegnanie dziewczyn z rodzicami tradycyjnie musiało skończyć się łzami w oczach ich matek. Oczywiście mimo zapewnień, że niedługo się spotkają one żegnały się taj, jakby już nigdy nie miały się spotkać.
W końcu, gdy pożegnania dobiegły końca wszyscy mogli sobie usiąść na kanapie i wspólnie odpocząć.
- Mam pomysł. Cameron, Valeria. Może wpadniecie teraz do nas? Pomyślałam sobie, że może przyjechalibyście na takie "wakacje". - zaproponowała mama Camerona.
- Czemu nie! Super pomysł, tylko muszę napisać do szefa, ale na pewno się zgodzi. - odpowiedziała z entuzjazmem Val.
- Oo. A w takim razie może i wy przyjedziecie do nas? Do Północnej Karoliny? - dodała mama Nash'a.
- Ja mam już urlop macieżyński, więc mnie tu nic nie trzyma. A Nash ma dosyć elastyczną pracę. Mi się ten pomysł bardzo podoba, a co ty o tym sądzisz Nash?
- W sumie, to nie głupie. - powiedział obejmując Alex.
- No to już mamy zaplanowany czas na najbliższe kilka dni. - powiedział Cameron.
Następnego dnia wszyscy mieli samoloty. Val, Cam i jego rodzina do Nowego Yorku, a Alex, Nash i jego rodzina do Północnej Karoliny. Dziewczyny były podekscytowane tym, że pojadą poznać się jeszcze bliżej z rodzinami ich chłopaków, lecz były również przygnębione tym, że rozstają się na dosyć długo... W sumie, dopiero potem zorientowały się, że to tylko kilka dni, i że fajnie będzie je spędzić tylko ze swoimi drugimi połówkami i ich rodzinami. Przed wylotem dziewczyny postanowiły jeszcze pójść na spacer. A w sumie to na przechadzkę dookoła lotniska.
- Haha. Jeszcze rok temu nawet nie pomyślałabym o takiej sytuacji. Jestem taka szczęśliwa. - powiedziała Alexandra nie dowieżając swojemu szczęściu.
- Ja też... Strasznie się boję, że to może się rozpaść, przeminąć... Ale jak na razie jest dobrze i mam nadzieję, że tak będzie zawsze!
- Będzie! Zobaczysz! - dodała i objęła ramieniem swoją przyjaciółkę.
- Chodź, zaraz nam samoloty odlecą... Wtedy to byłaby komedia! - zaśmiała się Valeria.
Już 30 minut później dziewczyny siedziały już w samolotach i czekały, aż wylądują w rodzinnych miastach ich chłopaków.
CZYTASZ
"Shake? Nie, dzięki!"
Teen FictionMałe rzeczy są początkiem czegoś wielkiego. Jak ten shake. Niby nic wielkiego, a jednak. Zazwyczaj takie incydenty nie są początkiem dobrej znajomości, lecz wręcz przeciwnie. Ale zawsze zdarzają się wyjątki!