- Nie, nie. Tamta! - Powiedziała Alex kołysząc malucha w wózku.
Właśnie razem z Val wybierały dla niej suknię ślubną. Udały się do najlepszego salonu sukien ślubnych w Nowym Yorku. Planowały przyjść tutaj już wcześniej, ale to Val musiała iść do pracy, to coś to sroś.
Alex siedziała na białej kanapie i popijała lekko musującego szampana z kieliszka. Zawsze, gdy przychodzili tu klienci, trzeba było poczęstować ich szampanem. Alex zachwycił ten pomysł, ale Val już nie mogła się napić, w końcu prowadziła.
Valeria stała ubrana w jedną z wielu sukni, które dzisiaj mierzyła. Obracała się co chwila wokół chcąc wprawić w ruch siatkę, z której zbudowany był dół sukienki.
- A ta? - SPytała Val z nadzieją w głosie.
- Nie. - Pokręciła Alex głową i dopiła swojego szampana. - Mówiłam ci, tamta. - Powiedziała przyjaciółka i wskazała dłonią, w której trzymała kieliszek, na sukienkę, które leżała na stercie innych na kanapie ustawionej pod ścianą.
- Na pewno? - Valeria obróciła się w stronę przyjaciółki. Była już wykończona tym przymierzaniem.
Przymierzała na siebie już chyba dwudziestą sukienkę. Były tu około dwóch godzin, ale wciąż nie mogły znaleźć tej "idealnej" sukienki.
- Mówię ci, będziesz wyglądać ślicznie. - Alex znów zakołysała wózek z dzieckiem.
- A może Calum coś doradzi. - Powiedziała uśmiechnięta od ucha do ucha Valeria i podeszła do wózka zaglądając na chłopczyka.
Ubrany w jasne śpioszki machał rączkami chcąc dosięgnąć Val.
- To jak Calum. Ta czy tamta? - Spytała. - Czy w ogóle inna?
Chłopczyk patrzył na dziewczynę szeroko otwartymi oczami, aż w końcu uśmiechnął się mrużąc je. Zaśmiał się.
- On chyba ci nie doradzi. - Oznajmiła roześmiana na reakcję syna Alex i wstała z kanapy odstawiając kieliszek na stolik przed nią.
- Może i tak. - Wzruszyła ramionami Val.
- Wybrały panie może już coś? - Spytała pani pracująca w sklepie. Miała na sobie czerwoną obcisłą spódnicę do kolan i białą koszulę w nią wsadzoną. Na nogach miała czerwone szpilki.
- Jeszcze się zastanawiamy. - Odpowiedziała Val i podeszła do kolejnego działu z sukienkami, tym razem obcisłymi.
- Dobrze, to może zaproponuję jeszcze kieliszeczek wina? - Spytała i złączyła swoje dłonie.
- Nie, dziękuję. - Powiedziała Val i zdjęła jedną sukienkę z wieszaka.
- Ja tak! - Oznajmiła Alex i posłała uśmiech dla kobiety, która go odwzajemniła i zniknęła za przesuwanymi drzwiami.
Alex usiadła na kanapie i zaczęła kołysać Caluma w wózeczku.
- Mam! - Krzyknęła Valeria i pobiegła do przymierzalni - O, o! Weź mnie rozepnij. - Poprosiła i jeszcze zatrzymała się przy Alex. Ta rozpięła sukienkę łatwym ruchem i po chwili Valeria zniknęła za zasłoną przymierzalni.
W tym czasie asystentka, ta sama, która zaproponowała szampana, przyniosła obiecany kieliszek Alex.
- Przepraszam, ale czy mogłabym się dołączyć? - Spytała i wskazała na puste miejsce obok dziewczyny.
- Jasne. - Alexandra odsunęła się kawałek, a kobieta usiadła obok niej. - Piękny jest ten salon. Macie piękne suknie. - Powiedziała Alex i upiła łyka z kieliszka.
CZYTASZ
"Shake? Nie, dzięki!"
Teen FictionMałe rzeczy są początkiem czegoś wielkiego. Jak ten shake. Niby nic wielkiego, a jednak. Zazwyczaj takie incydenty nie są początkiem dobrej znajomości, lecz wręcz przeciwnie. Ale zawsze zdarzają się wyjątki!