*pukanie do drzwi*
Klucze się ze sobą bierze, a nie na zbawienie się czeka. - powiedziała do siebie Alex wstając z kanapy i idąc w kierunku drzwi.
- Siemka! Przyszliśmy w odwiedziny! - powiedział Aaron stojąc na początku całej grupki.
- Wejdźcie. - powiedziała niepewnie zaskoczona Alex.
- Cześć słońce. - powiedział Nash wchodząc jako ostatni, całując Alexandrę w głowę. - Jak się czujesz?
- Dobrze. No powiem ci, że niezłą zrobiliście nam niespodziankę. - powiedziała nadal będąc w szoku.
- A może przeszkadzamy, bo wiesz jeśli chcesz odpocząć to my możemy iść. Najwyżej następnym razem.
- No coś ty. To przy was odpoczywam. - stanęła na palce, położyła dłonie na twarzy Nash'a i pocałowała go.
W między czasie Val wróciła do domu.
- O Nash! Hej. Cam też jest? - zapytała pogodnie, a Alex wskazała tylko palcem na wejście do salonu.
...
- Ja pierdole. Ale się nażarłem. Jednak dobrze, że domówiliśmy jeszcze 3 pizze. - powiedział Matt kładąc się na podłogę.
- Nooo. - wybełkotał Aaron dołączając do Matt'a.
- Ej! Ale wy wynosicie kartony. Ja już byłam wynosić smieci. - powiedziała Val.
- Spokojnie, ja się tym zajmę. - odpowiedział stojącej w drzwiach dziewczynie i obją ją.
- Swoją drogą. Ładne to wasze mieszkanie.
- Wprowadziłyśmy się do nowego mieszkania. Po generalnym remoncie. To chyba interes naszego życia. Wynajem nie jest drogi, a mieszkanie jest zadbane i nowoczesne, a nie jakaś melina. - zaśmiała się Alexandra ogarniając pudełka po pizzy.
- Gdzie będzie pokój dziecka?
- Pokój dziecka? Hahahaha. Nie ma tu tyle miejsca. Zapewne zostanie postawione łóżeczko koło mojego łóżka i tyle.
- Słucham? - powiedział niedowierzający Nash. - O nie, nie, nie. Wy wprowadzicie się do nas! Umowa wam się skończy i już nie będziecie tu mieszkały!
- Nash. Proszę cię. Porozmawiamy potem. A o ile wiem nigdy nie chciałeś mieszkać z dziewczyną, chciałeś mieć luz.
- Żadnej chyba tak na prawdę nie kochałem. Ciebie kocham nad życie i chcę żebyś ze mną zamieszkała.
- Porozmawiamy kiedy indziej.
- No to co? Zbieramy się chłopaki! - powiedział Matt. - Nash, Cam idziecie z nami czy jeszcze zostajecie?
- Zostajemy. - powiedział stanowczo Nash, który chciał wyjaśnić kwestię mieszkania.
- To cześć. - powiedzieli i pożegnali się z wszystkimi.
- Pa. - powiedziała Valeria zamykając drzwi.
- Alex! Powiedz szczerze - nie chcesz ze mną mieszkać, tak?
- Nash, to nie tak. Ale czy ty na pewno tego chcesz? Zobacz. Dziecko to obowiązki, nie przespane noce...
- Koniec tematu. Wprowadzacie się do nas! - powiedział już trochę uspokojony chłopak. - Co ty na to bro?
- Jestem jak najbardziej za. Mamy wolny pokój, który może być dla dziecka. Alex będzie w pokoju z tobą, a Val ze mną.
- No dobra. Zgadzam się, a ty Val? - zapytała Valerię siadając na kanapę obok Camerona.
- Jeszcze się zastanowię. - powiedziała, a wszyscy spojżeli się na nią jakby była to sprawa na śmierć i życie. - Eh, no zgadzam się, zgadzam.
- Możecie już powoli się pakować bo koniec miesiąca już za 1,5 tygodnia.
- Dobrze, dobrze. Wy tam lepiej mieszkanie szykujcie. - zaśmiała się Valeria plotąc sobie warkocz.
- To my już idziemy. Jutro mamy sesję.
- Z Natalią? - zapytała Alexandra.
- Niestety. - odpowiedział zażenowany Cam.
- Do której to?
- Jakoś do 18.
- Świetnie. Przyjedziemy po was. Tam gdzie zawsze?
- Tak, tak.
- Okej.
*następny dzień; południe*
Słońce świeciło w zenicie. Na podwórku było ciepło. Dziewczyny właśnie stały na czerwonym świetle.
- Val, a tak w ogóle rozmawialiście już na temat ślubu? - zapytała Alex ruszając samochodem.
- Coś tam rozmawialiśmy. Nie spieszy się nam. - powiedziała szukając czegoś w torebce. - A tak na marginesie, kiedy będziesz znała płeć dziecka?
- Może za miesiąc. Jestem dopiero w 3 miesiącu ciąży.
- Ale brzuszek już masz. Hahahahahahahahaha. Swoją drogą, taki brzuszek ci pasuje. Zazdroszczę ci tego.
- Oooo. Pierwszy miesiąc to masakra. Czułam się gożej niż guwno. A teraz jestem szczęśliwa.
- Jeszcze kilka miesięcy temu nigdy nie powiedziałabym, że Nash i ty będziecie spodziewali się dziecka. Jakoś nie wyobrażałam was sobie w takiej roli. Jakoś tak szalone i wyluzowane osoby nie wydawały mi się dobrymi kandydatami na rodziców, a tu proszę. Pasuje wam ta rola.
- Hahahahahaha. A ja nie myślałam, że już niedługo będziesz mężatką. Zobacz, mamy dopiero 21 lat. Kto pomyślałby, że będziemy tak zdolne, że przeskoczymy kilka klas, że już w tym wieku będziemy po studiach, że już niedługo założymy rodziny. Jak ten czas szybko leci.
- Masz rację... - westchnęła. - Ej! Mam pomysł! Jedźmy od razu na tę ich sesję... Popilnujemy trochę tej Natalii, a przy okazji spotkamy się z Bryantem.
- Okej.
Po kilkunastu minutach jechania prostą autostradą dziewczyny dojechały na miejsce.
Sesja odbywała się na "górce". Była tam villa, piękny sad, ogród, basen...
Słońce cały czas świeciło a na niebie nie było żadnej chmurki. Patrząc w niesamowicie błękinte niebo można było pomyśleć, że to drugi ocean.
- Cześć wszystkim! - powiedziała Alexandra wchodząc do ogrodu.
- O! Cześć dziewczyny! - krzykną Bryant. - Alex, ślicznie wyglądacie. Siadajcie. Akurat mamy przerwę.
- Gdzie chłopaki?
- Przebierają się.
- Aaa. Okej.
- Ooo. Alex. Przytyłaś? Ohh. Ja na twoim miejscu bym przeszła na dietę, bo jak tak dalej pójdzie to Nash poszuka sobie jakiejś zgrabniejszej dziewczyny. - powiedziała z satyswakcją na twarzy Natalia.
- Masz rację, przytyłam. Jestem w 3 miesiącu ciąży. - odpowiedziała jej spokojnie.
Natalię zatkało,a głupi uśmieszek zszedł jej z twarzy,
- Coś się stało? Czemu już nic nie mówisz? - zapytała wścipsko Valeria.
- Bo zastanawiam się czy ty też jesteś w ciąży? Chyba jakieś początki. Bo masz jakieś wory pod oczmi. Powinnaś o siebie zadbać bo Cam cię rzuci.
- Oczywiście, i pewnie dlatego mi się oświadczył.
- Alex! Hej! Jak tam się czujesz? Jak maleństwo? - powiedział Nash kucając przed siedzącą na ławce Alexandrą dotykając jaj brzucha.
- Dobrze, wszystko dobrze. Wiesz pomyślałam, że może pojechalibyśmy na zakupy. Po wózeczek, łóżeczko, przewijak, hm?? - tak naprawdę nie myślała o tym, lecz obok stała Natalia i chciała by ona stał się zazdrosna.
- Okej! Zaraz pewnie kończymy. Teraz idę po Cam'a i zaczynamy ostatnią część sesji.
- Dobra, my pójdziemy na spacer i za jakieś 20 minut wrócimy. - pocałowała chłopaka w czoło i stała z ławki.
...
- Suka! - krzyknęła Valeria. - Serio mam wory pod oczami?
- Nie! Plotła coś od sensu... A widziałaś jej minę jak powiedziałam jej o ciąży, albo ty o zaręczynach? Bezcenne! Hahahahahaha.
- Haha. Masz rację. A kiedy ty idziesz na urlop macieżyński?
- Czy ja wiem. Mogę w każdej chwili od kiedy zaszłam w ciąży, ale myślę, że jakoś z końcem miesiąca. Będziemy mieszkały u chłopaków. Ja wam będę z nudów obiadki robiła.
- Ooo. No masz rację idź jak najszybciej! Ja chcę codziennie dobry obiad! Hahahahaha.
- Hahahahaha. Żebyście się tylko za bardzo nie przyzwyczaili... Ej. Ja chyba poproszę Nash'a, żeby wzią wolne i żebyśmy pojechali do Północnej Karoliny do jego rodziny, a potem do mojej... Powinni o tym wiedzieć...
- Hm. To może ja z Cameronem też tak zrobimy. Tylko musimy tak zrobić, że najpierw do rodziców chłopaków a potem do naszych, żebyśmy spotkali się we włoszech.
- Dobry plan! Tylko trzeba powiadomić chłopaków. Hahahaha.
Dziewczyny szły polną ścieżką, a dookoła rozlegały się pola zbórz, które mieniło się na złoto w słońcu. Ich 20 minutowy spacer, nie było do końca 20 minutowy, ponieważ wróciły z niego prawie po 2 godzinach.
- Ooo. 20 minut. Hahahahaha. - powiedział Nash do Camerona idąc w stronę dziewczyn.
- Sorki.
- Nie no nic. Jedziemy?
- Tak, tak. Wsiadajcie. - powiedziała odkluczając samochód.
Z przodu, obok Alexandry usiadł Nash. Z tyłu Cam i Valeria.
- Z kim jedzie Bryant?
- Nie wiem. Chyba taksówką, albo z Natalią.
- Bryant! - krzyknęła Alex otwierając okno. - Wsiadaj!
- Natalia, dzięki, wolę jechać z nimi. Pa. - powiedział do modelki i wsiadł do samochodu. - Dzięki wielkie. Nie chciałem z nią jechać.
- Nie ma problemu. - powiedziała Alex.
Po kilkunastu minutach zaparkowali przy mieszkaniu chłopaków.
- Alex? Nie idziemy do centrum po wózek itd?
- Nie, wiesz. Jakoś zmęczona jestem. Innym razem.
- Okej. Wchodzicie?
- Ja nie chcę, a ty Val?
- Nie, pojadę z tobą do domu.
- To pa. - powiedzieli chłopaki wysiadając z samochodu.
- Pa. - odpowiedziały dziewczyny.
CZYTASZ
"Shake? Nie, dzięki!"
Teen FictionMałe rzeczy są początkiem czegoś wielkiego. Jak ten shake. Niby nic wielkiego, a jednak. Zazwyczaj takie incydenty nie są początkiem dobrej znajomości, lecz wręcz przeciwnie. Ale zawsze zdarzają się wyjątki!