rozdział 6

420 31 2
                                    

- Babski dzień pora zacząć! - krzyknęła roześmiana Val wstając z łóżka. - Ooo. Już 11. W końcu się wyspałam.
- Co tak się drzesz? Gożej ci? - powiedziała zaspana Alexandra stojąc w korytarzu.
- To co? Najpierw zakupy, a potem kosmetyczka i fryzjer? - zapytałą podekscytowana Val.
- Najpierw mocna kawa, potem zakupy, kosmetyczka i fryzjer i na koniec udamy się na Zumbę!
- Hahahahahahahahhaha. Na szczęście jesteśmu już po wypłacie.
- Hahhahahhahahahhahahahahaha.
Dobry humor towarzyszył dziewczynom przez cały poranek. O 13 wybrały się do centrum handlowego na 2-godzinne zakupy.
- Ja prowadzę. - powiedziała Alex wsiadając do swojego nowego Jeep'a (samochodu służbowego)
- Okey. Ale czekaj, wezmę jeszcze tylko portfel, bo zostawiłam go na półce w korytarzu. - Valeria weszła do domu, otworzyła portfel aby zobaczyć czy na pewno ma w nim pieniądze. Oprócz pieniędzy znalazła również karteczkę, którą dostała od Cam'a.
- Idziesz?!
Val szybko schowała karteczkę do torby, zakluczyła dom i weszła do samochodu.
- Sorka. Już jestem.... No, no. Powiem Ci, że szef nie poskąpił ci samochodu. Ale z resztą chciał ci zaimponować i pokazać, że potrafi dbać o kobietę... Widać, że się mu podobasz..
- Proszę cię. Po pierwsze nie lecę na kasę, a po drugie on ma prawie 50 lat. Daj spokój! Aaaa. I tak na marginesie. Na twój widok też mu się oczy świecą. - zaśmiała się Alex ruszając samochodem.
- Mamy dzisiaj babski dzień. Dosyć gadania o facetach i pracy. Chill'ujemy kochana. Chill'ujemy.
- Okey! - powiedziała Alex podgłaśniając radio i śpiewając.
Na mieście nie było korków. Każdy o tej porze był w pracy. Po 10 minutach były już w centrum.
- Poszłabym na kebsa.
- Oo ja też. - powiedziała Val szukając czegoś w torbie.
- No to idziemy. - ruszyły w stronę KFC. - Czego ty tam tak szukasz?
- Niczego. Wydawało mi się.... Z resztą nie ważne.
Alex spojżała się na Val ze zdziwieniem, lecz postanowiła to przemilczeć.
...
Po 2 godzinach w galerii dziewczyny kupiły sobie mnustwo ubrań i jakichś pierdół. Udały się do kosmetyczki i fryzjerki. Gdy jednej była robiona nowa fryzura, drugiej kosmetyczka robiła paznokcie. O 18 dziewczyny miały Zumbę. Do domu wróciły przed 20. Wcale nie były zmęczone. Miały w sobie jeszcze tyle energii, że swobodnie mogłyby przebiec jeszcze 20 km.
*PLUM* (Alex dostała SMS)
Szef
Dzień Dobry. Wiem, że jesteś na urlopie, ale to bardzo ważne. Mogłabyś zrobić projekt jednego wnętrza? Wszystkie szczegóły masz na Mail'u. Zajmie ci to jakoś 30 minut. Bardzo bym chciał, żebyś wyrobiła się do 22.
Ja
Dobrze.
- Nie zgadniesz kto do mnie napisał. - powiedziała Alex z porzenowaniem w głosie.
- Nash? - odpowiedziała z podekscytowaniem Val.
- Nie. Nasz szef. Muszę zrobić projekt jakiegoś wnętrza. Jeju. Jak mi się nie chce.
- Eee tam szybko się uwiniesz! Półgodzinki i po sprawie.
- No mam nadzieję.
Val poczuła wibracje w nodze. Było to SMS.
Cameron
Hej. Masz możę ochotę na spacer?
Ja
Jasne! To za 10 minut przy placu na Green Garden.
Cameron
Okey!
- Wiesz. To ja pójdę do sklepu. Powinnam wrócić zanim skończysz. - powiedziała Val.
- Okey. - wybełkotała Alex trzymając w buzi telefon. Nie domyśliła się, że Val dostała SMS.
Valeria wybiegła z domu i zmierzała ku placu na Green Garden.
- Hej!
- Cześć. Co tam słychać? - powiedział Cam poprawiając włosy. - Ładnie dzisiaj wyglądasz.
- Dziękuję. W sumie to nic nie słychać.
- Jak tam babski dzień?
- Super! Babski dzień... Był do tej pory, bo spotkałam się z tobą, a Alex dostała zlecenie od szefa i musi to zrobić na dzisiaj... Ej! Tylko nic jej nie mów, że się spotkaliśmy, ona mysli, że poszłam do sklepu.
- Haha. Czemu mam jej nie mówić? - zapytał drwiąco.
- Bo miał być to babski dzień.
- Hahahaha. Okey.
W tym samym czasie Alex robiła projekt. Wydawało jej się, że kiedyś widziała podobne pomieszczenie, ale nie wiedziała gdzie.
*DING DONG*
- Nie wzięłaś kluczy?! - krzykneła Alex otwierając drzwi. - Eeee.... Nash? Co ty tu robisz?
- Też się cieszę, że cie widzę. Mogę wejść?
- Yy. Jestem trochę zajęta, ale wejdź.
- Mam dobre wieści. Nie musisz już nam projektować tarasu. Zleciłem to najlepszej firmie w mieście. Myślę, że zrobią to profesjonalnie. Mają mi przysłać projekt do 23.
- Czy to przypadkiem nie jest twój taras?
- Tak. Skąd masz to zdjęcie?
- Szef przesłał mi je do zaprojektowania, zrobienia listy materiałów i opisu remontu.
- To ty tam pracujesz?
- Tak? - odpowiedziała Alex poirytowanym głosem.
- Ooo. Widzę, że niezła szycha z ciebie. To twój zawód?
- Byłam na 2 kierunkach. Architekturze i Medycynie. Padło na to, że jak narazie jestem projektantką wnętrz, ale niedługo zacznę pracować w szpitalu. - uśmiechnęła się Alex.
- W szpitalu jako kto?
- Jako pediatra. Bardzo lubię dzieci.
- No, no.
- A więc po co przyszedłeś?
- Chciałem cię wyciągnąć na spacer.
- Przepraszam, dzisiaj nie dam rady. Wiesz.. Babski dzień..
- Rozumiem. To może jutro?
- Nie wiem. Napiszę.
- Dobra to ja już pójdę.
Alex otworzyła drzwi. Przed drzwiami stał Cam i Val, a po drugiej stronie Nash i Alex. Wszyscy zaczęli się śmiać.
- No jak już mówiłem ja idę. Hej. - przytulił i pocałował w policzek Alex.
- Poczekaj idę z tobą. - powiedział Cam przytulając Val.
- Hej! - krzyknęły dziewczyny, a Val weszła do domu.
- No dobra. Ja już swoje zrobiłam. Odpalamy jakiś film?
- Czemu nie. Idę tylko po wino. - powiedziała Valeria ruszając ku kuchni.
- A ja w między czasie szybko wyślę wszystko do szefa. - włączyła komputer i wysłała Mail'a.
Dziewczyny oglądnęły jakiś wyciskacz łez. Gdzy skończyły było trochę po 24.
- Spacer! Tak. Idziemy na spacer!
- Dobra! Idę tylko po bluzę, bo może być zimno. - powiedziała Alexandra i poszła do pokoju.
Dziewczyny wyszły z domu.

"Shake? Nie, dzięki!"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz