Tego tygodnia upalne dni nie były niczym dziwnym. Dzień zaczynał się normalnie. Dziewczyny zaczynały swój urlop. Alex jak zwykle wstała wcześnie. Zrobiła śniadanie i poszła obudzić Val.
- Valeria! Wstawaj!
- Co? - odpowiedziała jej zaspana Val.
- Wstawaj. Zaraz spuźnimy się do pracy.
- Jak to?! Idę szybko się ogarnąć! - Val gwałtownie wstała z łóżka i poszła do łazienki.
- Ej. A ty wiesz, że mamy dziś swój pierwszy dzień urlopu. - powiedziała Alex stojąc przy drzwiach łazienki.
- Co?! Ale jesteś głupia! Kurde. Na mózg ci padło, żeby mnie tak straszyć?! - odpowiedziała przyjaciółce Val otwierając drzwi od łazienki.
- Haha. Przepraszam, ale musiałam to zrobić. Swoją drogą, twoja mina była bezcenna.
- Daj spokój. Idziemy dzisiaj do tych typków po nasze ubrania? - zapytała Val czesząc włosy.
- Kurde! Zupełnie o tym zapomniałam. No pójdziemy. Masz jego numer prawda?
- No właśnie nie mam. Zmyło mi się wszystko, a raczej rozmazało. - powiedziała niepewnie Val.
- Ty sieroto. Ja nie moge. Ty to jednak jesteś idiotką. Masz szczęście, że pamiętam gdzie mieszkają. Szykuj się, zaraz wychodzimy. Obyśmy tylko ich zastały w domu.
- No poczekaj. Kurde no. Muszę jakoś wyglądać... - odpowiedziała jej przejąta Val.
- Uuuuu. Czyżby spodobał ci się ten chłopak? Jak on tam... Cameron, tak? - zaśmiała się Alex malując rzęsy.
- Yyyy. Nie no coś ty. Co ci do głowy przyszło. - zawahała się Val.
- Hahahahahahahahahahahaha. Ej! Tylko pamiętaj. Bierzemy nasze rzeczy i wracamy. Żadnych randek ani nic...
- No przecież wiem. Dobra jestem już gotowa. Możemy wychodzić.
Dziewczyny wyglądały bardzo ładnie. Co drugi chłopak na ulicy oglądał się za nimi. Obie były ubrane w szorty, luźne bluzki i trampki. Po 20 minutowym spacerze dotarły na miejsce.
- To tutaj. Chyba. No tak. To tutaj. Numer domu 45. Wchodzimy. - powiedziała Alexandra poprawiając włosy.
- To to wchodzimy. - odpowiedziała jej z entuzjazmem Val.
Alex od początku nie przepadała za chłopakami. Gdy o nich mówiła w głosie miała obojętność.
*Ding Dong* Dziewczyny zadzwoniły do drzwi mieszkania Nash'a i Cam'a.
- O cześć. Wejdźcie do środka. - powiedział Cam. Najwidoczniej niedawno wstał.
- Przeszkadzamy? My tylko po rzeczy. - zapytała Val z niepewnym uśmiechem na ustach.
- No coś ty. Poczekajcie chwilkę. Nash!!! Dziewczyny przyszły.
- Oooo. Hej. - powiedział Nash, szybko zbiegając ze schodów.
- Hej. - odpowiedziały równocześnie dziewczyny, a na twarzy Alex znowu zawitał uśmiech.
- No to... My tylko po rzeczy.
- Ajj. No tak. A może pójdziemy do Mc'a? Na shake? Może tak was przeprosimy?
- Hmm. No w sumie, to dobry pomysł. - odparła Nash'owi Val.
To chodźmy. Idę tylko po klucze...
Po chwili byli już w Mc'u. Było on bardzo blisko domu chłopaków. Usiedli i zamówili shake'i. Śmiali się na cały lokal. Każdy się na nich patrzył. Alex zapomniała już o wszyt=stkich uprzedzeniach, co do ich osób. Wszystko było dobrze, do puki w lokalu nie znalazły się Nadia i Emma. Dziewczyny Nash'a i Cam'a.
- Ooo. Kogo ja tu widzę.. Co to ma znaczyć?! - powiedziała nerwowo dziewczyna Nash'a - Nadia.
- Wiecie co. Porozmawiamy jutro. Teraz jesteśmy zbyt zdenerwowane, na rozmowę z wami. Módlcie się, żebyśmy wam wybaczyły. Zadzwońcie potem.- dodała Emma.
- Nie! Nie będzie żadnej rozmowy. Nikt nie zadzwoni! To koniec! Rozumiesz Nadia?! To koniec. Zrywam z tobą. Z resztą, miałem zrobić to już dawno! Nie wiem jak ty Cam, ale ja już nie mam dziewczyny. - wykrzyczał zdenerwowany Nash.
- Co?! Ze mną się nie zrywa. Porozmawiamy jutro! Emma, idziemy!
- Emma. Nas też już nie ma. Zrywam z tobą.
- Nie wierze. To przez te przybłędy? - powiedziała poirytowana Nadia.
- Ooooo nie. Nikt nie będzie mi zarzucał czegoś czego nie zrobiłam i nadodatek mnie obrażał. - powiedziała Alex wstając z krzesła.
- Siadaj. Nie są tego warte! - uspokajała ją Val.
W tym czasie Emma i Nadia wylały shake'i na głowy Alex i Val, a następnie wyszły.
- Że co kurwa. Ja wychodzę. Nie chcę was więcej widzieć, już dość kłopotów my mamy przez was, a wy przez nas. - powiedziała Alex wstając od stołu. Val poszła za nią.
- Czekajcie! Pójdziecie przez pół miasta oblane shake'ami? Chodźcie do nas. Chociaż weźmiecie prysznic. - powiedział Nash.
- Nie ma mowy.
- Ej. To wcale nie jest głupi pomysł. Popatrz tylko jak wyglądamy. No Alex. Chodź!
- No dobrze.
Nash i Cam uśmiechnęli się.
Po chwili byli już w ich domu. Dziewczyny od razu poszły do łazienki. A chłopaki musieli zrobić przelew i uporządkować papiery... Rozległ się dzwonek do drzwi.
- Ej. Dziewczyny! Otworzycie?
- Okej. Już idę. - odpowiedziała Alex i wyszła z łazienki w samym ręczniku. Otworzyła drzwi.
- Czeeeść? Jest Nash? Albo Cam? - zapytał jeden z chłopaków stojących przed drzwiami.
- Yyyy. Tak, wejdźcie! - powiedziała zawstydzona Alex.
- To ja... Nash! Cam! Wasi koledzy! - krzyknęła.
- Siema! - krzykneli chłopaki!
- To ja pójdę do łazienki. - powiedziała dziewczyna.
Po kilku minutach Valeria i Alexandra wyszły z łazienki. Były ubrane elegancko. Ubrały się w te ubrania które wcześniej u nich zostawiły.
- To my już pójdziemy... Miło było poznać chłopaki. - powiedziała dosyć nerwowo Alex poprawiając włosy.
- Hej. - dodała równie speszona Val.
Wyszły. Spojrzały się na siebie i zaczęły śmiać...
- Co to za laski? Czemu to wy zawsze podrywacie takie dupy? - zaśmiał się jeden z kolegów chłopaków.
- Daj spokój. I one i my mamy dość siebie na wzajem. Tyle było z nimi przygód. Ale nie takich jak sobie myślicie. - powiedział Cam.
- A wy przecież macie dziewczyny. - powiedział poirytowany Matt - jeden z kolegów.
- No już nie mamy.
- Chwała bogu. To bierzcie się za nie. Wyglądają, na takie które mają poczucie humoru. A nie jak te wasze lalunie.
- No na szczęście już nie nasze - powiedział Nash. - Jak wiecie byłem z nią z przymusu, dla dobra interesów taty, potem może coś do niej czułem.. Ale szybko to minęło.
- No właśnie. Ja z podobnego przymusu, bo Emma była BFF Nadii.
- Jak ich nie chcecie to ja się zgłaszam na ochotnika. - powiedział żartobliwie Matt.
- A bież się za nie. My i tak nie mamy szans, a poza tym. One nas nie kręcą. - powiedział Nash.
- Jasne. A jak się na nią patrzysz to ci banan z twarzy nie zchodzi.
- Tak? A niby która bardziej mi się podoba? Ekspercie - zaśmiał się Nash.
- Alex? Ta co otworzyła nam drzwi.
- To tak wygląda? Ja tylko staram się być uprzejmy.
- Hahahahahahaha. - zaczą śmiać się Matt. Dobra koniec gadania o babach. Mamy lepsze tematy.
Dziewczyny weszły do parku, usiadły na ławkę i zaczęły rozmawiać na temat ich przeżyć.
- Miałam do nich tyle uprzedzeń. W sumie są spoko. Ale napewno mają nas już dość.
- Noo. Są spoko. Cam ma bardzo ładny uśmiech. - dodała Val szukając czegoś w torbie.
- A oczy Nash'a. Oh. Poprostu można w nich utonąć. Ale tylko to mi się w nim podoba. No i ma jeszcze poczucie humoru.
- No. Co prawda to prawda. Nie ukrywajmy są przystojni, ale jakoś nawet się nie zauroczyłam.
- Ja też nie. - odpowiedziała zadowolona Alex.
- Mam! Znalazłam!. - krzyknęła.
- Ale co?
- Numer Cam'a. Przypomniało mi się, że przed spotkaniem w łazience zapisałam jego numer na paragonie, bo chciałam umyć ręce.
- No wszystko super. Ale.. Po co ci teraz jego numer?
- Masz racje. Hahahaha. Idziemy dziś na dyskotekę. Musimy wyrwać jakichś fajnych chłopaków.
- Tak!! Właśnie tego mi dziś trzeba. Dyskoteki! To dawaj do domu! Wyszykujemy się tak, że wszyscy będą się za nami oglądali. - zaśmiała się Alex wstając z ławki.
CZYTASZ
"Shake? Nie, dzięki!"
Teen FictionMałe rzeczy są początkiem czegoś wielkiego. Jak ten shake. Niby nic wielkiego, a jednak. Zazwyczaj takie incydenty nie są początkiem dobrej znajomości, lecz wręcz przeciwnie. Ale zawsze zdarzają się wyjątki!