Pasta, Rysunek I Wilhelm Canaris

77 12 1
                                    

Jest rysuneczek

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jest rysuneczek. Bardzo go lubię, mój pan od malardtwa też i powiedział, że da to na konkurs. Na ogólnopolski konkurs, organizowany przez muzeum Polin.

Zaczynam iść do przodu i się nie cofam. Ale wszystko może jebnąć, więc w sumie to nie wiem jak będzie.

A teraz memik i pasta do tego:

A teraz memik i pasta do tego:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Piękne wrześniowe popołudnie. Wracasz sobie spokojnie do domu z puszką marmolady od przyjaciółki (dzieciaki się ucieszą, nie jadły nic słodkiego, odkąd tatuś wrócił cudem z Dunkierki). W przypływie dobrego humoru drepczesz po pobielonym wskutek zaciemnienia krawężniku, gdy nagle złowieszcze wycie syren przeszywa ulicę, a ze wschodu nadlatuje kilkanaście czarnych sylwetek. Wspaniale, kolejne bombardowanie. Cholerne Luftwaffe, zero szacunku dla człowieka. Na szczęście najbliższa stacja metra leży zaledwie sto jardów stąd, więc szybkim krokiem kierujesz się w jej stronę. Po drodze mijasz odzianego w czarny płaszcz mężczyznę w hełmie, wpatrującego się zblazowanym spojrzeniem w niebo.
- Niechże pan zejdzie do schronu, grozi panu śmiertelne niebezpieczeństwo!
Mężczyzna uspokaja cię bez słowa gestem dłoni, nie przestając omiatać oczyma horyzontu. Przeklinasz w myślach nieszczęsnego idiotę i zbiegasz pośpiesznie na peron.
Zajmujesz jedno z ostatnich wolnych miejsc pod ścianą, między starszą panią z fikuśną torebką a niedogolonym robotnikiem mamroczącym coś pod nosem. Kilka sekund później wszyscy na stacji mimowolnie drżą, kiedy pierwsza bomba uderza w nieznany cel.
- Mieliśmy walczyć na plażach, mieliśmy walczyć na lądowiskach, polach i ulicach, ale ten spasły pijak nie powiedział nam, że będziemy się gnieździć w metrze niczym okrętowe szczury w zęzie - cedzi przez zęby rozdrażniony arystokrata, poprawiając kapelusz.
- Wolałbyś, żeby Halifax sprzedał Francję Hunom, tak jak jego przyjaciel Chamberlain zrobił z Czechosłowacją? A może chciałbyś żyć pod kolaboracyjnym rządem tej wąsatej kanalii Mosleya, co? - odszczekuje mu się ku jego irytacji uliczny rzezimieszek, a bomby powoli uderzają coraz bliżej.
- Dzieci moje, nie kłóćcie się, nie czas i miejsce na takie swary - uspokaja ich tęgawy ksiądz.
- Właśnie że to idealne cholerne miejsce, to jego przyjaciele lordowie wplątali nas w tę wojnę, a teraz nie wiedzą, co robić! - odwdzięcza się kieszonkowiec, a arystokrata już ma wymierzyć mu policzek, kiedy wyjątkowa celna bomba gasi na sekundę światło. Niemowlę wybucha płaczem w ramionach matki, pył osiada na kapeluszach i kaszkietach, a starsza pani wyciąga z torebki sfatygowaną Biblię Króla Jakuba, otwiera na założonej stronie i zaczyna czytać na głos psalm 91. Parę jardów dalej siedzi trzech kanadyjskich podoficerów: pierwszy ze stoickim spokojem nalewa do cudem niezniszczonej szklanki płyn z piersiówki, rudzielec pod gromiącym spojrzeniem ciężarnej kobiety chowa wyciągniętą z nerwów paczkę papierosów, a trzeci poprawia okulary jak denka od butelek i przytula do piersi przerażonego bezpańskiego kotka. Tuż obok przysłany na szkolenie Australijczyk pyta człowieka tak niewyróżniającego się z tłumu, że musi być tajniakiem:
- Słuchaj, ziom, przecież pan Curtin nie mógł przysłać mojego zadu aż ze 'Strayi, żebym zginął od teutońskiej bomby jak jakaś pizda, c'nie?
Matka z niemowlęciem już otwiera usta, żeby skarcić przybysza z Antypodów za język, gdy wtem bezpośrednio nad stacją coś uderza w ziemię - coś zdecydowanie za dużego, żeby być bombą. Kilka osób delikatnie się uśmiecha, mając świadomość, że wróg stracił kolejnego Heinkela, gdy nagle śmiertelnie ranny pilot wzywa matkę i klnie jednocześnie zdecydowanie po angielsku. Schron cichnie w tym samym momencie, w którym sieć elektryczna pada rażona bombą i stacja pogrąża się w egipskich ciemnościach. Pełne lęku oddechy wypełniają powietrze przez kilkanaście sekund i nieubłaganie nadciąga wybuch paniki, gdy wśród londyńskiej ciszy głos się rozchodzi:
- God save our gracious king...
Do nieśmiałego sopranu dziewczynki dołącza się zachęcający bas księdza:
- Long live our noble king...
Zmotywowani ludzie przezwyciężają strach:
- God save the king!
Mieszkańcy całego imperium zaczynają śpiewać w dziesiątkach akcentów, a ty przełykasz ślinę i intonujesz drugą zwrotkę. Metro wypełnia się ulotnym, ale potężnym duchem patriotyzmu. Mijają minuty, przedostatniej linijce akompaniuje brzęczenie wracających do życia żarówek, a triumfalne „GOD SAVE THE KING" wita włączające się światło.
Wychodzisz na powierzchnię. Twoi niedawni towarzysze niedoli wystawiają twarze na promienie słońca, w oddali wyją syreny wozów strażackich, a trzaskające płomienie pochłaniają budynki dookoła stacji, gdy nagle waszą uwagę przyciąga niezwykle zjawisko. Szaleniec w hełmie, który kpił z bombowców, stoi niewzruszony i niepokalany najdrobniejszym pyłkiem pośród ruin, pożarów i chaosu. Spogląda ci w oczy z olimpijskim spokojem i kieruje swoje kroki w stronę cudem ocalałej budki telefonicznej. Wchodzi, wrzuca parę monet, czeka na połączenie...
- Halo? Siedziba Luftwaffe? Z Göringiem proszę.
Na jego twarzy pojawia się szyderczy uśmiech.
- Pudło, ty chuju.

Piękna jest ta pasta.

A teraz historia związana z moją prezentacją na historię. Temat to wojna wywiadów w III Rzeszy.

Na ostatnim slajdzie napisałam jak wyglądały ostatnie chwile Wilhelma Canarisa. Opis jest plus minus taki:

Canarisowi połamano kości, podduszano go łańcuchem, następnie powieszono go dwukrotnie na strunie fortepianowej [za pierwszym razem przeżył], odcięto mu dłonie i stopy, a ciało spalono.

Moja cudowna i kochana siostrzyczka, gdy usłyszała ten opis zaczęła się śmiać. I ona mi mówi, że jestem pojebana.

Przez to stworzyłam takiego oto mema

Pozdrawiam cieplutko i trzymajcie się

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Pozdrawiam cieplutko i trzymajcie się

🦖𝒔𝒛𝒌𝒊𝒄𝒆 𝒏𝒂 𝒓𝒂𝒑𝒐𝒓𝒕𝒂𝒄𝒉 - 𝐴𝑟𝑡𝑏𝑜𝑜𝑘🦖Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz